Nawrocki w wywiadzie dla #GP: Silna Polska liderem Europy i kluczowym sojusznikiem USA Czytaj więcej w GP!

Gazprom powinien zapłacić gigantyczną karę

PGNiG chce, by Komisja Europejska nałożyła na Gazprom karę finansową i wymogła na nim zobowiązania m.in.

Thawt Hawthje/ http://creativecommons.org/ licenses/by/2.0/
Thawt Hawthje/ http://creativecommons.org/ licenses/by/2.0/
PGNiG chce, by Komisja Europejska nałożyła na Gazprom karę finansową i wymogła na nim zobowiązania m.in. zbycia udziałów w tych elementach infrastruktury, które dają mu kontrolę nad dostawami gazu do Europy Środkowej - np. gazociągach Opal i Jamał.

- KE powinna ukarać finansowo Gazprom i stworzyć konkurencyjne warunki na rynku gazu - poinformowali dziś na konferencji przedstawiciele Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa (PGNiG). Spółka uważa, że Gazprom przez wiele lat naruszał zasady antymonopolowe, przez co doprowadził do znacznych szkód na rynkach Europy Środkowej. Straciły zarówno działające na tym terenie spółki, jak i ich odbiorcy - w tym gospodarstwa domowe.

Jak mówił prezes PGNiG Piotr Woźniak, naruszenia antymonopolowe, jakich dopuścił się Gazprom, mają charakter „długotrwały i poważny”. Podkreślił on, że rosyjska spółka nie zaniechała naruszania prawa i do dziś nie stosuje się do jego przepisów.

W ponad 100-stronicowym dokumencie skierowanym do KE, który - jak mówił szef PGNiG - w ciągu najbliższych godzin zostanie do niej przekazany, a jednocześnie upubliczniony, polska spółka - oprócz kary dla Gazpromu - będzie się domagała, by Komisja zobowiązała rosyjskiego monopolistę do respektowania dodatkowych zobowiązań w postaci środków zapobiegawczych. Woźniak podkreślił, że wysokość ewentualnej kary zależy jedynie od decyzji Komisji Europejskiej, a PGNiG nie proponuje jej żadnej sumy.

Nic do tego nie mamy (...), ale odnosimy się do obowiązującego prawa

- powiedział prezes.

W grę wchodzi kwota w wysokości do 10 proc. globalnego obrotu koncernu.

Rozwiązanie to umożliwi zrekompensowanie strat spowodowanych przez praktyki Gazpromu

- dodał szef PGNiG. Podkreślił zarazem, że ewentualna kara wpłynęłaby do unijnego budżetu.

Czytaj też: Gazprom próbuje okrążyć państwa bałtyckie

PGNiG chce też, by KE zobowiązała Gazprom do przeglądu cen w kontraktach gazowych, tak aby były one oparte na unijnych realiach rynkowych. Polska spółka proponuje też rewizję klauzuli „bierz lub płać”. Chodzi o to, by maksymalny poziom obowiązkowego odbioru gazu nie przekraczał 75 proc. PGNiG chciałby, żeby KE zobowiązała rosyjską firmę do zbycia udziałów w przedsiębiorstwach będących właścicielami infrastruktury przesyłowej i magazynowej w UE, w szczególności operatorów gazociągów Opal i Jamał, oraz magazynów gazu Katharina (na terenie Niemiec), usprawnienia przepływów transgranicznych, udrożnienia i „bezwzględnego przestrzegania certyfikowania” na wszystkich elementach infrastruktury, będącej własnością EuRoPol Gazu.

PGNiG postuluje też, by Gazprom ze względu na swój potencjał rynkowy, był dopuszczany do aukcji na przepustowości unijnych gazociągów na maksymalnie pięć lat naprzód. Woźniak przypomniał, że kiedy na początku marca br. została ogłoszona aukcja na „węzłowych” europejskich gazociągach, został w niej uwzględniony nieistniejący jeszcze gazociąg Eugal - lądowa odnoga gazociągu Nord Stream 2. Zdaniem prezesa PGNiG w ciągu jednej doby cała przepustowość w naszej części Europy została zarezerwowana przez Rosjan - nawet do 2039 roku.

Sprawa o praktyki antymonopolowe Gazpromu ciągnie się od września 2011 r., kiedy przedstawiciele KE weszli do biur Gazpromu i jego klientów na terenie UE i przeprowadzili w nich rewizje, podczas których zabezpieczali dokumenty i dane z komputerów. Kontrole odbyły się również w biurach PGNiG. W 2015 roku Komisja formalnie zarzuciła rosyjskiemu koncernowi łamanie unijnych zasad konkurencji, a także realizację strategii zmierzającej do podziału rynku gazu w krajach członkowskich z Europy Środkowej i Wschodniej, np. poprzez ograniczanie odbiorcom możliwości reeksportu gazu. W ocenie KE, rosyjski koncern utrudnia konkurencję na rynku gazu w ośmiu z nich: w Polsce, Bułgarii, Czechach, Estonii, na Węgrzech, Litwie, Łotwie i Słowacji. Dla Polski i innych państw regionu oznaczało to wymierne straty finansowe, bo cena gazu dla naszego kraju jest indeksowana do cen ropy. W czasie gdy ceny ropy utrzymywały się na bardzo wysokim poziomie, odbiorcy rosyjskiego gazu w naszym kraju płacili za błękitne paliwo najwyższe stawki w Europie.

Czytaj też: Gazprom grozi PGNiG. Nowa odsłona rosyjskiej intrygi

W połowie marca br. KE przyjęła zobowiązania Gazpromu, odpowiadające na zarzuty w sprawie nadużywania pozycji monopolisty na rynku gazu w Europie Środkowej i Wschodniej. Rosjanie mają zapewnić swobodny przepływ surowca w regionie, a Bruksela nie będzie występować o kary. Oznacza to brak formalnego uznania naruszenia reguł konkurencji ze strony rosyjskiego potentata i uniknięcie przez niego kary finansowej. W grę wchodzi niebagatelna suma wynosząca do 10 proc. globalnego obrotu koncernu.

W myśl porozumienia z Komisją Gazprom ma m.in. wyeliminować ograniczenia dotyczących reeksportu gazu i ułatwić odsprzedaż tam, gdzie nie ma połączeń. Ma też zapewnić, że ceny gazu w Europie Środkowej i Wschodniej będą odzwierciedlać ceny rynkowe. Jednocześnie Bruksela zwróciła się do zainteresowanych państw regionu, w tym Polski, o komentarze na temat propozycji Gazpromu. Czas na przesłanie uwag to siedem tygodni. Dopiero po ich przeanalizowaniu KE ma podjąć decyzję, czy zobowiązania Gazpromu wystarczą, by zamknąć postępowanie.

 



Źródło: PAP,niezalezna.pl

#PGNiG #gaz #Gazprom

pb