„Po marcu 1981 r. jeździłem na spotkania do zakładów jako gaszący strajki” – przyznaje prezydent Bronisław Komorowski w wywiadzie-rzece „Zwykły polski los”. Fragment ten ujawnia "Gazeta Polska Codziennie". Premierę książki Komorowskiego zaplanowano na 4 marca br. Trzy dni później odbędzie się konwencja wyborcza kandydata PO.
Obszerny wywiad-rzeka, który z Bronisławem Komorowskim przeprowadził jego znajomy Jan Skórzyński, ma się ukazać w najbliższą środę, ale już wzbudza mnóstwo kontrowersji. Kilka dni temu wyszło na jaw, że w książce polityk chwali się, iż w październiku 1989 r., gdy był dyrektorem w Urzędzie Rady Ministrów,
nasłał milicję na opozycjonistów okupujących Dworzec Główny w Katowicach. Dziennik „Fakt” ujawnił fragment, w którym obecny prezydent opowiada o sytuacji, gdy od Adama Słomki, przyszłego posła KPN, usłyszał, że demonstranci żądają wycofania wojsk sowieckich z Polski. Komorowski odpowiedział mu:
„Co ty pie...lisz? Myślisz, że z powodu waszego protestu na dworcu Ruscy wyjdą z Polski?”.
Jak dowiedział się portal Niezależna.pl, w „Zwykłym polskim losie” jest kolejny wątek, który może poważnie zaszkodzić wizerunkowi Komorowskiego jako polityka ugodowego.
Cytowaliśmy jego wspomnienia z grudnia 1972 r., gdy polityk wspólnie z kolegami szykował zamach na przypadkowego milicjanta. „
Miałem wykonać zamach, zostawić na miejscu kartkę z informacją, że to jest odwet za zamordowanie robotników podczas rewolucji grudniowej, a potem porzucić broń w wybranym grobowcu na cmentarzu ewangelickim i opłotkami uciec na Koło (osiedle w Warszawie – red.)” – relacjonuje Bronisław Komorowski.
Broń została już zakupiona, a zabójcą miał być właśnie obecny lider PO. Ostatecznie próbie zamachu zapobiegła mama jednego z kolegów – broń została zniszczona. Komorowski opowiada, że gdy pochwalił się swoimi planami Antoniemu Macierewiczowi, ten zerwał kontakt z całą grupą.
„Codzienna” dotarła do kolejnych wspomnień, które
stawiają obecnego prezydenta w złym świetle. Chodzi o rok 1981 r. i sytuację, która z kolei – według słów samego Komorowskiego – pokazuje go jako osobę niezwykle ugodowo nastawioną do PRL-owskiej dyktatury. Przywołuje w nich okres, gdy pracował w Ośrodku Badań Społecznych przy Komisji Krajowej „Solidarności”.
Jak opowiada Komorowski „jeździł na spotkania do zakładów jako prelegent”. – Z jednej strony w przekonaniu, że organizujemy walkę z komunizmem, z drugiej – np. po marcu 1981 r.– jako gaszący strajki. No bo przecież wizja interwencji sowieckiej była bardzo realna, więc trzeba było przekonywać ludzi – relacjonuje prezydent i przytacza anegdotę z tego okresu:
- Mówiłem: „Panowie, musimy się zachowywać odpowiedzialnie, rozsądnie, bo inaczej wejdą”. Na to jeden z robotników: „Panie student, przecież nie o to chodzi, żeby nie weszli, tylko żeby wyszli!” – wspomina Komorowski.
Więcej w "Gazecie Polskiej Codziennie".
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Samuel Pereira