Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Nuklearny blef Putina. Piotr Grochmalski o rakietowej grze w cykora

To było jak odpalenie megabomby informacyjnej, która obiegła w czwartek 21 listopada cały świat. Rosja miała uderzyć w miasto Dnipro na Ukrainie międzykontynentalną rakietą balistyczną (IBCM), która nie była uzbrojona w nuklearną głowicę. Jeden rosyjski pocisk RS-24 „Jars”, zdolny do uderzenia na dystansie 12 tys. kilometrów, uzbrojony w kilka, niezależnie naprowadzanych, głowic nuklearnych, o łącznej mocy przekraczającej 1,5 Mt, jest w stanie wywołać potężne burze ogniowe, ogarniające przestrzeń kilkuset kilometrów kwadratowych. W epicentrum kula ognia osiąga temperaturę pięć razy większą od Słońca. Milion mieszkańców Dnipro nie przeżyłoby takiego uderzenia - pisze Piotr Grochmalski w "Gazecie Polskiej'.

Władimir Putin
Władimir Putin
Президент России - x.com

Ten pocisk, wystrzelony zaledwie z odległości 900 kilometrów z poligonu Kapustin Jar, miał jednak wywołać jedynie szok w społeczeństwach Zachodu.

Był też sygnałem strategicznym wysłanym przez Kreml.

Groźby włodarza Kremla

Gdy globalny medialny efekt został osiągnięty, Putin ujawnił, że była to nowa, eksperymentalna rakieta balistyczna „Oresznik”. USA uznały, że Rosjanie użyli zmodyfikowanego RS-26, ograniczając jego zasięg do pocisku klasy IRBM (od 3 do 5,5 tys. km). Rakieta, wyposażona w konwencjonalny ładunek, miała uderzyć w zakłady Piwdenmasz. Ale nie wyrządziła w nich większych zniszczeń. W czasach Związku Sowieckiego, jako Jużmasz, był to największy kompleks zbrojeniowy na świecie, gdzie pod kierunkiem Makarowa powstawały strategiczne rakiety dla sowieckiego imperium. Tu powstały R-12 i R-14, a także R-16, pierwszy na świecie pocisk międzykontynentalny. Po Makarowie koncernem kierował Leonid Kuczma, późniejszy prezydent Ukrainy. To wówczas zakład zbudował RS-36M „Szatan”, najpotężniejszą wówczas broń strategiczna, zdolną do przenoszenia 10 głowic atomowych.
John C.K. Daly, analityk z Jamestown Foundation, zwraca uwagę, że Ukraina, wykorzystując swoje unikalne doświadczenia z bronią rakietową, wkrótce wprowadzi do walki swoje rakiety balistyczne Grim-2 o zasięgu do 500 kilometrów i zmodyfikowane R-360 „Neptun”, które mają mieć zdolność rażenia Moskwy. Histeria Kremla dotycząca zgody USA na używanie pocisków ATACMS do atakowania przez Ukrainę celów na terytorium Rosji jest wykreowanym medialnie kolejnym pretekstem do zastraszania nuklearnego, choć doskonale wiadomo, że ma być to jedynie element wojny informacyjnej.

Sam Putin tego samego dnia, gdy doszło do ataku pociskiem IRBM na Dnipro, oświadczył, że był on odpowiedzią na ukraińskie uderzenia rakietami produkcji amerykańskiej (ATACMS) i brytyjskiej (Storm Shadow), które miały miejsce 19 i 21 listopada na bazy wojskowe i centra dowodzenia na terytorium FR. Jego zdaniem uderzenia te nie mogły się odbyć „bez bezpośredniego udziału wojskowych specjalistów” państw będących producentami tych rakiet. Według Putina oznacza to, że w konflikcie pojawiły się elementy o charakterze globalnym. W związku z tym Rosja „uważa się za uprawnioną do użycia swojej broni przeciwko wojskowym obiektom tych państw, które pozwalają używać swojej broni przeciwko jej obiektom”. Ścigany listem gończym władca FR zagroził, że dokona kolejnych ataków na Ukrainę z użyciem rakiet IRBM, których zestrzelenie przez amerykańskie systemy obrony przeciwrakietowej – jak podkreślił – jest niemożliwe.

Globalny konflikt

Putin przekonuje, że to zgoda USA na użycie przez Ukrainę systemów ATACMS do ataku na Rosję oznacza eskalację konfliktu i nadanie mu globalnego wymiaru. Jest to oczywista propagandowa bzdura. Punktem krytycznym, który został nieodwracalnie przekroczony, było włączenie się komunistycznej armii Korei Północnej do wojny. Zwraca na to uwagę Jeffrey W. Hornung, analityk Rand Corporation. W artykule „Ukraina jest teraz wojną proxy dla mocarstw azjatyckich” zauważa „rosnące zaangażowanie mocarstw Azji Wschodniej w wojnę europejską. Oprócz niedawnego przybycia co najmniej 10 000 żołnierzy Korei Północnej po stronie rosyjskiej, ewoluujące role Chin, Japonii i Korei Południowej rodzą pytanie, czy na Ukrainie nie toczy się już rozszerzająca się wojna zastępcza. Wszystko wskazuje na to, że odpowiedź brzmi »tak«: wojna ta stanowi nowy precedens dla narodów Indo-Pacyfiku, aby konkurowały o swoje interesy na arenie międzynarodowej”. A analityk Foreign Policy, C. Raja Mohan, ogłasza, że „Azjatyckie mocarstwa kierują swoje strategiczne cele na Europę. Po 500 latach sytuacja się odwróciła: niezrównoważona Europa stała się obiektem rosnących ambicji geopolitycznych Azji”.

Użycie przez Putina rakiety IRBM doda potężnego impetu konfliktowi, przenosząc go na nowy poziom jego eskalacji. Mimo że miała być to jedynie zgrabna mistyfikacja, rodzaj strategicznego wstrząsu dla świata. Ale sam fakt użycia rakiet IRBM oznacza, że decyzję podejmował osobiście Putin, a nie szef sztabu FR gen. Walerij Gierasimow. Putin też zadbał o wcześniejsze wysłanie sygnału do Waszyngtonu i Pekinu. Według oficjalnego komunikatu 30 minut przed wystrzeleniem w stronę Ukrainy przez Rosję rakiety pośredniego zasięgu (IRBM), Moskwa wysłała Amerykanom automatyczne powiadomienie o tym fakcie. W rzeczywistości zrobiła to dzień wcześniej. Wykorzystała do tego centrum redukcji ryzyka nuklearnego (National and Nuclear Risk Reduction Center – NNRRC). Mechanizm ten stworzyli Reagan i Gorbaczow w 1987 roku, powołując centra do życia w Moskwie i Waszyngtonie. Formalnie zaczęły działać 1 kwietnia 1988 roku jako Nuclear Risk Reduction Center – NRRC. W 2021 roku, gdy narastała agresywność polityki rosyjskiej, USA dokonało pewnych zmian instytucjonalnych i zmieniło nazwę instytucji na NNRRC. Amerykanie dążyli do poszerzenia owego mechanizmu o Wielką Brytanię, Francję i Chiny, które mogłyby utworzyć własne wersje centrów. Ale projekt się nie udał. Jednak NNRRC pozostaje nadal kluczowym elementem nuklearnej i militarnej sygnalizacji między USA i Rosją.

Granica błędów – mniej niż 6 minut

Gdyby Rosja nie przekazała informacji, amerykański system SBIRS (Space-Based Infrared System) wysłałby już w ciągu pierwszych kilku sekund od odpalenia rakiety IRBM informacje do bazy Buckley w Kolorado, gdzie mieści się Centrum Danych o Przestrzeni Powietrznej i Kosmicznej. Czas biegłby znacznie szybciej niż w przypadku odpalenia przez Rosję rakiety ICBM. Ale nawet wówczas tempo wydarzeń jest szokujące. Zaledwie minuty ma USA na trafne rozpoznanie, czy mamy do czynienia z realnym zagrożeniem uderzeniem nuklearnym. Zlokalizowany przez system amerykańskich satelitów wojskowych sygnał o wystrzeleniu rakiety uruchamia całą machinę rozpoznania zagrożenia nuklearnego. W Buckley kilkaset osób z Agencji Bezpieczeństwa Narodowego, liczącej ponad 35 tys. ludzi, wspiera rozpoznaniem w środowisku promieniowania elektromagnetycznego Misję Delta 4.

To specjalna jednostka Sił Kosmicznych USA. To ta formacja po analizie sygnału o wystrzeleniu pocisku strategicznego ICBM, przekazuje dane do trzech centrów odpowiadających za nuklearną odpowiedź USA – NORAD, NORTHCOM i STRATCOM. Liczy się każda sekunda. Gdyby Rosja wystrzeliła strategiczny, międzykontynentalny pocisk balistyczny ICBM, po uzyskaniu drugiego potwierdzenia Dowództwo Strategiczne USA, które mieści się pod bazą sił powietrznych Offutt w Nebrasce, będzie musiało poinformować prezydenta. To on, zanim będzie mógł wybrać opcje nuklearnej odpowiedzi wobec państwa, które wysłało w stronę USA pocisk ICBM, musi podnieść gotowość bojową amerykańskiej armii do najwyższego poziomu, DEFCON 1. Jeśli system Ground-Based Midcourse Defence, którego zadaniem jest zniszczenie nadlatującej rakiety ICBM, zawiedzie, są minimalne szanse na powstrzymanie uderzenia głowicy nuklearnej.

Dziś dwie bazy – na Alasce i w Kolorado – łącznie 44 antyrakiety – tworzą tarczę, która ma chronić przed pociskami ICBM. Prezydent George W. Bush zaproponował Polsce i Czechom, abyśmy byli elementem tego, najważniejszego dla USA, systemu. Projekt storpedował premier Tusk, dopilnowany przez kanclerz Merkel i Putina. Obecna baza USA w Redzikowie nie ma nic wspólnego z Ground-Based Midcourse Defence, na który Amerykanie wydali 1,2 bln dolarów. W doktrynie nuklearnego odstraszania USA obowiązuje jednoznaczna zasada, że jeśli odstraszanie zawiedzie i przeciwnik odpali rakiety ICBM wykierowane na Stany Zjednoczone, to kontruderzenie nuklearne następuje w momencie potwierdzonego ostrzeżenia przez amerykański system wczesnego ostrzegania o dokonanym ataku. Innymi słowy, prezydent nie będzie czekał z decyzją do momentu, gdy głowica eksploduje na terytorium USA. Na wybór opcji i analizę sytuacji będzie miał 6 minut. W przypadku gdyby uzbrojone w głowice nuklearne rosyjskie IRBM uderzyły w Europę, ten czas skurczy się do 3 minut. 

Putin obniża próg wojny nuklearnej 

Przyjęta przez Putina nowa doktryna nuklearna Rosji obniża próg jej użycia. Obejmuje ona także przypadek agresji ze strony państwa nienuklearnego wspieranego przez mocarstwo nuklearne (w oczywisty sposób ma się to odnosić do relacji Ukrainy z USA) oraz zmasowanych ataków za pomocą broni konwencjonalnej, a więc także z użyciem dronów, w sytuacji, gdyby zagrażały one integralności państwa lub strategicznych sojuszników, takich jak Białoruś (uderzenia dronami to jeden z istotnych elementów ukraińskich działań). To pokazuje, że w każdej chwili w kontekście ukraińskiej wojny – zgodnie z nową doktryną – Putin mógłby użyć broni atomowej.

Już samo to oznacza istotny sygnał wysłany przez Putina, mający zwiększyć presję na USA i NATO. Jest to krok skalkulowany na chłodno. Kremlowscy analitycy uważają, że opinia publiczna na Zachodzie jest znacznie bardziej podatna na zastraszenie niż obywatele FR. Elementem tego zastraszania był głośny artykuł Siergieja Karaganowa z czerwca 2023 roku, w którym przekonywał on, że Rosja winna prewencyjnie użyć taktycznej broni atomowej, aby doprowadzić do deeskalacji konfliktu. Zachód miałby wówczas do wyboru – otrzeźwienie pod wpływem doznanego szoku i wycofanie się ze wsparcia dla Ukrainy albo dalszą eskalację, która doprowadziłaby do globalnej wojny atomowej, czyli zagłady naszej cywilizacji. Ale element zastraszania atomowego pojawił się już na początku wojny, w wystąpieniu Putina 24 lutego 2022 roku, zapowiadającym „specjalną operację wojskową” na terytorium Ukrainy. Putin stwierdził wówczas:

„Chciałbym teraz powiedzieć coś bardzo ważnego dla tych, którzy mogą być kuszeni, aby ingerować w te wydarzenia z zewnątrz. Bez względu na to, kto próbuje stanąć nam na drodze lub tym bardziej stwarzać zagrożenia dla naszego kraju i naszych ludzi, musi wiedzieć, że Rosja odpowie natychmiast, a konsekwencje będą takie, jakich nigdy nie widzieliście w całej swojej historii. Bez względu na to, jak potoczą się wydarzenia, jesteśmy gotowi. Wszystkie niezbędne decyzje w tej sprawie zostały podjęte. Mam nadzieję, że moje słowa zostaną wysłuchane”.

Jak podkreślali wówczas analitycy Niemieckiego Instytutu Spraw Międzynarodowych i Bezpieczeństwa, oświadczenie to „wielu zinterpretowało jako cienko zawoalowaną groźbę użycia broni atomowej”. A trzeciego dnia wojny, 27 lutego 2022 roku, Putin zarządził specjalny stan gotowości „sił odstraszających” Rosji. Stwierdził wówczas: „Widzicie, że kraje zachodnie nie tylko podejmują nieprzyjazne działania gospodarcze przeciwko naszemu krajowi, mam na myśli nielegalne sankcje, o których wszyscy dobrze wiedzą, ale wysocy rangą urzędnicy wiodących krajów NATO oddają się agresywnym oświadczeniom skierowanym wobec naszego kraju. Dlatego nakazuję ministrowi obrony i szefowi Sztabu Generalnego postawienie sił odstraszających armii rosyjskiej w stan wysokiej gotowości bojowej”. A dzień później, 28 lutego, Wasilij Niebenzya, ambasador Rosji przy ONZ, aby pogłębić presję, stwierdził: „Jeśli chodzi o użycie broni jądrowej, mam nadzieję, że Bóg na to nie pozwoli”. 

Słabość Rosji osłaniana atomowym pomrukiwaniem

Przypominało to scenariusz rozpisany na głosy, gruntowanie przemyślany nie tylko jako instrument oddziaływania na struktury bezpieczeństwa USA i NATO, lecz głównie na opinię publiczną. Z uwagi na skalę konfliktu Amerykanie musieli wprowadzić co najmniej trzeci poziom gotowości bojowej DEFCON 3 w ramach Defence Condition, oznaczający, iż Siły Powietrzne Stanów Zjednoczonych gotowe są do działań w 15 minut. W stosunku do Rosji, w epoce Putina, ten poziom gotowości bojowej USA przyjęło w październiku 2016 roku jako efekt działań FR wobec Ukrainy i Syrii, a także z uwagi na aktywność Jednostki 29155 GRU dowodzonej przez gen. Andieja Awerianowa, podejrzanej o cyberataki i próby odziaływania na wybory w USA.

Istotnym instrumentem oddziaływania przez Rosję stała się też, od samego początku wojny, retoryka wskazująca na rzekome potencjalne zagrożenie nuklearne ze strony Ukrainy. Już na międzynarodowej Konferencji Rozbrojeniowej 1 marca 2022 roku Siergiej Ławrow, minister straw zagranicznych FR, stwierdził:

„Dziś zagrożenia, jakie reżim W.A. Zełenskiego stwarza dla krajów sąsiednich i ogólnie dla bezpieczeństwa międzynarodowego, znacznie wzrosły po rozpoczęciu przez władze w Kijowie niebezpiecznych zabaw związanych z planami zdobycia własnej broni nuklearnej. Nieodpowiedzialne oświadczenia w tej kwestii nie są pustą brawurą. Ukraina dysponuje także sowieckimi technologiami nuklearnymi i środkami przenoszenia takiej broni. Nie możemy nie zareagować na to realne niebezpieczeństwo. Mogę państwa zapewnić: Rosja, jako odpowiedzialny członek społeczności międzynarodowej, wywiązujący się ze swoich zobowiązań w zakresie nierozprzestrzeniania broni masowego rażenia, podejmuje wszelkie niezbędne środki, aby zapobiec pojawieniu się broni nuklearnej i powiązanych technologii na Ukrainie. Mamy nadzieję, że wszyscy są świadomi konieczności rozwiązania tego problemu”.

Dwa dni później rosyjskie ministerstwo obrony ogłosiło rozpoczęcie ćwiczeń sił strategicznych z udziałem atomowych okrętów podwodnych i mobilnych międzykontynentalnych pocisków balistycznych na Morzu Barentsa i w obwodzie irkuckim. „Załogi kilku atomowych okrętów podwodnych nadal operują na Morzu Barentsa. Ćwiczą manewry na głębokości podczas sztormu”. A 2 marca 2022 roku Ławrow w wywiadzie dla Al Jazeery stwierdził, iż ​​III wojna światowa zostanie stoczona przy użyciu broni jądrowej – w odpowiedzi na pytanie, czy świat stoi na krawędzi kolejnej wojny światowej. Powiedział także, że Rosja nie pozwoli Ukrainie na zdobycie broni nuklearnej:

„Operacja wojskowa na Ukrainie, w tym w Kijowie, ma na celu rozbrojenie Ukrainy. Rosja nie pozwoli Ukrainie zdobyć broni nuklearnej”.

Ławrow skomentował też ówczesne słowa prezydenta USA. „Lepiej zapytaj o to prezydenta Bidena. To on powiedział, że jedyną alternatywą dla nowego pakietu sankcji jest III wojna światowa. To dziwny sposób myślenia…”. W czerwcu ubiegłego roku w Genewie Ławrow i prezydent Putin po raz kolejny potwierdzili to, co przywódcy USA i ZSRR stwierdzili w latach 80.: „W wojnie nuklearnej wszyscy tracą, więc nigdy nie może się to zdarzyć. W styczniu 2022 roku pięciu przywódców stałych państw członkowskich Rady Bezpieczeństwa ONZ podpisało zbiorowe oświadczenie wyrażające tę samą ideę. Tak więc jeśli zapytasz kogoś, czy istnieje alternatywa dla sankcji, a jego jedyną alternatywą jest wojna, musi zdać sobie sprawę, że III wojna światowa może być stoczona tylko przy użyciu broni jądrowej”. Liviu Horovitz, Martha Stolze wskazali, że tylko w okresie od rozpoczęcia wojny do sierpnia 2023 roku ponad 200 sygnałów wysyłanych przez Kreml dotyczyło straszeniem bronią jądrową.

Blef nuklearny

„Blef nuklearny” Putina stał się istotnym i trwałym elementem strategii Rosji w trakcie ukraińskiej wojny. Zwraca na to uwagę Olga Oliker. Podkreśla: „Wielu analityków i obserwatorów przestraszyło się działań Putina, i to z oczywistego powodu. Zawsze gdy przywódca państwa posiadającego broń jądrową sygnalizuje gotowość do jej użycia, warto to potraktować poważnie. Jest to szczególnie prawdziwe, gdy groźby pochodzą od człowieka, który kontroluje największy na świecie arsenał nuklearny i jednocześnie prowadzi niesprowokowaną, pełnoskalową inwazję militarną na sąsiedni kraj. Putin jest potężny, wojowniczy i najwyraźniej nie przejmuje się ofiarami”. Pozornie taka postawa kręgów analitycznych jest oczywista i w pełni racjonalna.

Rosja wywarła ogromną presję na środowiska analityczne, obciążając je potencjalną winą za ewentualny błąd w ocenie sytuacji, gdyby świadomie nie nadwartościowywali zagrożenia eskalacji konfliktu z możliwością jego przekształcenia w wojnę nuklearną. Problem w tym, iż nie istnieje żaden materiał porównawczy, który pozwoliłby na urealnienie owego zagrożenia. Jednak równocześnie użycie broni nuklearnej radykalnie odbiegałoby od rosyjskiej doktryny nuklearnej. 

Poza tym, na co zwraca uwagę sama Oliker, „(…) detonacja broni masowego rażenia sprowokowałaby międzynarodowy odwet, w tym, całkiem możliwe, bezpośrednie zaangażowanie militarne NATO. To grozi zarówno ogromną wojną konwencjonalną, jak i dalszą eskalacją nuklearną – której Putin nie chce”. Blef nuklearny jest dla niego instrumentem szantażu wobec USA. Dzięki niemu znacznie osłabił skalę wsparcia dostawami ciężkiego sprzętu dla Ukrainy. Biden zdecydował się wysłać ledwie 31 abramsów, mimo że był w stanie dostarczyć ich tysiące. Marek Menkiszak, analityk OSW, ma rację, gdy zauważa:

„W najbliższych dwóch miesiącach należy się spodziewać zaostrzenia rosyjskich działań zbrojnych przeciwko Ukrainie oraz prowokacyjnych względem Zachodu, ale poniżej progu bezpośredniego rakietowego ataku na zachodnie instalacje. Posunięcia te będą miały na celu poprawę pozycji Moskwy przed spodziewanymi negocjacjami pokojowymi, które chce rozpocząć administracja Donalda Trumpa”.

 



Źródło: Gazeta Polska

Piotr Grochmalski