Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

„Sikorski traci po prostu wiarygodność”. Były ambasador RP na Ukrainie mówi wprost o „desperacji” Zełenskiego

Komentując kontrowersyjne słowa prezydenta Ukrainy pod adresem polskiego rządu, były ambasador Jan Piekło przyznał, że były one „co najmniej niefortunne”. Wskazuje jednocześnie na „ogromne problemy” Ukraińców, związane z nierealizowaniem przez państwa Zachodu zatwierdzonej już pomocy militarnej, co jego zdaniem wywołuje desperację ukraińskich władz. W tle tej sytuacji Piekło dostrzega też „konfrontacyjne zachowania” ministra Radosława Sikorskiego „w stosunku do Ukraińców”, przypominając jego słowa wypowiedziane podczas Euromajdanu w 2014 roku.

Radosław Sikorski
Radosław Sikorski
Tomasz Hamrat - Gazeta Polska

Pretensje Zełenskiego

Podczas czwartkowego spotkania z liderami społeczności Zakarpacia, prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski w krytycznych słowach mówił m.in. o niewystarczającej pomocy militarnej ze strony państw Zachodu. Wyraził też dezaprobatę w stosunku do działań polskich władz, które według niego nie przekazały „samolotów, które mogłyby pozwolić Ukrainie na samodzielne zestrzeliwanie rosyjskich rakiet” w ramach tzw. natowskiej „misji policyjnej”. - Prosiliśmy Polskę, aby chroniła przynajmniej Stryj, gdzie mamy magazyny gazu. Czy Polacy zestrzelili rakiety? Nie. Polacy wyrazili gotowość do działań, ale pod warunkiem wsparcia NATO – miał powiedzieć Zełenski cytowany przez wp.pl.

Niepokój i desperacja

Odnosząc się do słów Wołodymyra Zełenskiego, były ambasador RP na Ukrainie Jan Piekło zaznaczył w rozmowie z Niezalezna.pl, że były one „co najmniej niefortunne”, ale – jak dodał – „kraj ten „ma w tej chwili ogromne problemy”. - Według ukraińskich mediów i oficjalnej wersji ukraińskich władz, z obiecanej pomocy amerykańskiej, tej zachodniej, z pakietu, który był już zatwierdzony dotarło na terytorium Ukrainy trochę ponad 10 proc.  Dalsza część jest w drodze albo jest przygotowywana, co powoduje w tej chwili problemy, bo Rosjanie dość mocno naciskają – powiedział.

Zwrócił też uwagę na informacje dotyczące włączenia do działań wojennych armii Korei Północnej. - Żołnierze północnokoreańscy już znajdują się na terytorium Rosji, a niektórzy na terytorium Ukrainy. I podobno nawet biorą już udział w starciach zbrojnych z Ukraińcami. Trudno więc się dziwić prezydentowi Zełenskiemu, że on w tej chwili jest nieco zdesperowany. Natomiast jego zarzuty dotyczą wciąż tego samego: braku uzbrojenia. I to jest również „ukłon” pod adresem Niemiec – dodał.

- Jednak wyraźnie widać, że jest kurs na Zachodzie i to jest kurs w tej chwili oficjalnego Waszyngtonu, żeby odnieść sukces w postaci doprowadzenia do jakiegoś pokoju, rozejmu czy czegoś takiego w sytuacji, kiedy mamy do czynienia z nowym czynnikiem obecności obcych wojsk północnokoreańskich na terytorium Ukrainy. I mamy również informacje, że na Ukrainę lecą w tej chwili pociski produkowane i dostarczane przez Iran i przez Chiny. Trudno się więc dziwić, że jest tam teraz niepokój i desperacja

- przekonywał dyplomata.

Polacy pomogli

Jan Piekło przyznał, że „osobną uwagę należy poświęcić słowom Zełenskiego pod adresem Polski”. Podkreślił, że nasz kraj „w okresie najtrudniejszym, najważniejszym” udzielił zaatakowanej przez Rosję Ukrainie ogromnej pomocy, zaznaczając, że „rządziło wtedy Prawo i Sprawiedliwość, a nie obecna koalicja”. - Gdyby nie ta polska pomoc, otwarcie granicy, czołgi z polskich magazynów, jak również MIG-i, to nie wiadomo, jak by się to wszystko potoczyło. I myśmy to robili nawet w pewnej kontrze do naszych sojuszników z Zachodu, ponieważ widzieliśmy, że to jest bardzo ważny interes dla bezpieczeństwa Polski – przypomniał.

Dziwna rola Sikorskiego

- Natomiast w tej chwili ci, którzy kiedyś byli bardzo entuzjastyczni i jeszcze przed dojściem do władzy wspominali, że Ukrainę należy bezwzględnie wspierać w dążeniu do Unii Europejskiej, że droga jest otwarta i że to wszystko będzie załatwione, że akcesja jest tuż za rogiem zmienili zdanie. Nagle okazuje się, że akcesja nie jest już za rogiem, tylko Kosiniak-Kamysz twierdzi, że wpierw trzeba załatwić sprawę Wołynia, a bez tego, to w ogóle nie ma mowy. A potem minister Sikorski ląduje w Kijowie i mówi, że dobrze by było się zastanowić nad tym, żeby Krym to jednak już zostawić Rosji pod jakimś mandatem ONZ i potem za jakiś czas przeprowadzić referendum. To wywołało w Kijowie zupełnie zrozumiałą złość

- tłumaczył.

„Zdaje się, że również była mowa i MIG-ach, które jeszcze posiadamy i Sikorski również wcześniej mówił o możliwości zestrzeliwania rakiet rosyjskich nad zachodnia Ukrainą. I nagle tego wszystkiego niema, więc trudno się dziwić, że ze strony Kijowa płyną gorzkie słowa” – dodał dyplomata. 

Dopytywany czy jego zdaniem, wobec działań Sikorskiego słowa Zełenskiego mogą stanowić rodzaj politycznego odwetu, Jan Piekło przyznał, że „tak”.

- To on w 2014 roku podczas Majdanu powiedział: „jeśli tego nie podpiszecie, to wszyscy zginiecie”. Czyli pan minister Sikorski nie ma szczęśliwej ręki do spraw ukraińskich i do Ukrainy. I szczerze mówiąc, odnoszę wrażenie, że po prostu jej nie rozumie. Ukraińcy się czują zawiedzeni i tu już nie tylko o Polskę chodzi, a o obiecywane wsparcie Zachodu. Oni uważają, że Ukraina powinna otrzymać w tej chwili jakieś gwarancje wejścia do NATO

- przekonywał.

Piekło zwrócił uwagę na to, co dzieje się obecnie po wyborach parlamentarnych w Gruzji. - Tam mamy chaos i partia rosyjska twierdzi, że wygrała wybory. Mamy Mołdawię, gdzie się dzieją też różne dziwne rzeczy. I w tej sytuacji jest jeszcze Ukraina, która walczy o swój niezależny byt. I to, żeby Ukraina nie przegrała, a Rosja leży w głęboko pojętym interesie Polski – wyjaśnił.

- Powiedzmy sobie szczerze: minister Sikorski zamierza zostać prezydentem Polski. I w tej chwili to jego trochę konfrontacyjne zachowania w stosunku do Ukraińców, ma służyć temu, żeby pozyskać elektorat związany z Konfederacją, może częściowo z PiS-em, żeby po prostu zostać tym prezydentem. Ale nie można pogodzić bycia ministrem spraw zagranicznych z kandydowaniem na prezydenta, bo to wszystko się wywraca, a minister Sikorski traci po prostu wiarygodność

- ocenił rozmówca Niezalezna.pl, dodając, że na skłóceniu Polaków i Ukraińców korzysta wyłącznie Putin i Rosja”. - Jeżeli my tego nie rozumiemy i nie rozumieją tego Ukraińcy, no to mamy problem – podsumował Jan Piekło.

 



Źródło: niezalezna.pl, wp.pl

#Rosja #Ukraina #Radosław Sikorski

po