Car nie miał żadnego tytułu do bycia królem Polski - podkreślił w Telewizji Republika prof. Żurawski vel Grajewski. W rozmowie z red. Katarzyną Gójską, w programie "W Punkt" odniósł się do "laurki", jaką były szef polskiej dyplomacji zawiózł na spotkanie ze swoim rosyjskim odpowiednikiem podczas wprowadzania przez rząd Donalda Tuska polityki "resetu". Uczony wskazał wiele nieprawd historycznych, którymi Sikorski chciał zaskarbić sobie łaski Rosjan.
Michał Rachoń i prof. Sławomir Cenckiewicz w pierwszym odcinku serialu dokumentalnego "Reset" poruszyli temat przygotowanych przez Jarosława Bratkiewicza na spotkanie Radosława Sikorskiego z Sergiejem Ławrowem "Tez". Odnosiły się one do stosunków polsko-rosyjskich i, jak ujawnili autorzy serialu dokumentalnego, znalazł się tam zapis mówiący o tym, że "car i król polski Aleksander I [...] zaskarbił sobie sympatię Polaków i stał się bohaterem dziękczynnej pieśni "Boże, coś Polskę".
W notatce nie ma ani słowa, że ów utwór (pierwotnie pod tytułem "Pieśń narodowa za pomyślność króla") nie był spontanicznie stworzonym dziełem, lecz powstał na zamówienie... prześladowcy Polaków księcia Konstantego. I że Polacy tak "kochali" cara, że zdanie oficjalnego refrenu "Naszego Króla zachowaj nam Panie!" już po roku zastąpili słowami "Naszą ojczyznę racz nam wrócić, Panie".
Do tej sprawy odniósł się w programie "W punkt" prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski.
"Jest to tłumaczenie żenujące. Jeszcze dyplomacja Polska w czasach księcia Adama Jerzego Czartoryskiego promowała tezę przyjętą przez liczne kręgi przyjaciół Polski w Wielkiej Brytanii, że mocarstwa na Kongresie Wiedeńskim takie miały prawo do dysponowania ziemiami polskimi jak grupa rozbójników na gościńcu do dysponowania mieniem zrabowanego podróżnego. I w tej roli występował Aleksander I. Przypomnijmy, że on dołączył do imperialnej przestrzeni rosyjskiej Królestwo Kongresowe, nie oddając ani fragmentu tych ziem, które Rosja zagrabiła do 1795 roku"
Dodał, że "później dyplomacja polska słusznie wskazywała reszcie Europy, że jak ktoś chce robić spółkę z Moskalami, to powinien pamiętać, że Warszawa była kiedyś pruska, a Lublin austriacki, bo tak przebiegały kordony zaborcze w 1795, zaś w 1815 oba te miasta znalazły się pod pośrednim władaniem Rosji".
"Car nie miał żadnego tytułu do bycia królem Polski, albowiem o tym, kto obejmował król Polski, decydowali Polacy. Przemoc obca mogła sobie ten tytuł uzurpować, a nie mogła posiąść go legalnie. Przypomnijmy, że proces filomatów i filaretów zaczął się w roku 1824, za życia Aleksandra I. Łamanie konstytucji oktrojowanej przez monarchę odbywało się od początku. To on był jednym z twórców świętego przymierza, które interweniowało przeciw ruchom wolnościowym w Europie. Trzeba głęboko nie znać historii, żeby takie rzeczy opowiadać"