Wiadomość lotem błyskawicy obiegła profile komiwojażerów, którzy sprzedają nam samochody elektryczne, wiatraki, elektrownie atomowe i inne wynalazki przyszłości, które są kosztowne i mają nas zbawić od wysokiej temperatury w 2100 r. Nie wiem, czym jest ciepły październik i jeszcze cieplejszy listopad, ale mam wrażenie, że jeszcze 100 lat temu mielibyśmy realny dowód na to, że Bóg ma nas w swojej opiece. Ewidentnie bowiem w tej konkretnej sytuacji międzynarodowej, gdy Władimir Putin używa surowców jako broni, ciepła zima jest ewidentnie naszym sprzymierzeńcem. Jeżeli dzisiaj ciepły klimat działa na czyjąś niekorzyść, to właśnie są to Rosjanie, którzy mrozu ściskającego Europę Zachodnią oczekują jak kania dżdżu. Wiem. Powinienem się martwić, że jest 8 listopada, a ja spokojnie mogę chodzić bez kurtki, bo temperatura sięga kilkunastu stopni. Pedagogika ekologizmu powinna działać, gdy w listopadzie widzę bezchmurne niebo. No ale jednak nic mnie to nie obchodzi. Cieszyłbym się, gdyby to była najłagodniejsza zima w historii. Na pohybel Putinowi!