Minister spraw zagranicznych Słowenii Tanja Fajon powiedziała, że jej kraj zaprezentuje plan nadania Bośni i Hercegowinie statusu kandydata do UE. Wcześniej przystąpienie tego państwa do Unii poparł także prezydent Chorwacji oraz premier Węgier.
Po rosyjskiej agresji na Ukrainę wróciła sprawa przystąpienia tego kraju do Unii Europejskiej. W piątek Komisja Europejska zarekomendowała nadanie jej statusu kandydata do członkostwa, co jest niezbędnym etapem wejścia do UE. Ono samo może potrwać lata – Turcja ma taki status od ponad dwóch dekad i dalej nie została przyjęta – ale na spotkaniu ministrów spraw zagranicznych UE Polska i dziewięć innych państw rejonu opowiedziało się za ekspresową akcesją Ukrainy. KE nadała też status kandydata Mołdawii. W tym spotkaniu wziął udział także premier Węgier Wiktor Orban. Rzecznik prasowy węgierskiego rządu Bertalan Havasi poinformował, że Budapeszt popiera nadanie Ukrainie i Mołdawii statusu państwa – kandydata. Dodał jednak, że rząd Węgier chciałby także, aby taki status nadano Gruzji oraz Bośni i Hercegowinie.
Bośnia od dawna stara się dołączenia do Unii. W 2003 roku uznano to państwo za „potencjalnego kandydata”. Po wielu reformach konstytucyjnych wystąpiła o to formalnie 15 lutego 2016 roku. Podpisała też szereg tzw. Porozumień Stabilizacyjnych i Asocjacyjnych z UE, których celem jest dostosowanie ich prawa, gospodarki itp. do wymogów unijnych. Ma także z Unią tymczasową umowę handlową. Nie dostała jednak nadal statusu kandydata, a zdaniem wielu komentatorów droga do tego jest jeszcze daleka, gdyż ciągłe kłótnie między politykami opóźniają niezbędne reformy.
Tanja Fajon powiedziała, że jej państwo popiera wstąpienie sąsiada do Unii – i zamierza mu w tym pomóc. „Musimy zrobić wszystko, aby polityka powiększania UE była wiarygodna, co oznacza, że nie możemy zapomnieć o powiększeniu o Zachodnie Bałkany” - napisała w oświadczeniu. Dodała, że biorąc pod uwagę, że sam proces przyjęcia tego państwa nie jest pewny, jej kraj wspiera wszelkie unijne wysiłki celem nawiązania negocjacji z Północną Macedonią i Albanią, zniesienia wiz dla Kosowa i przyznania Bośni statusu kandydata.
Wcześniej przyjęcie Bośni i Hercegowiny do UE poparł prezydent Słowenii Borut Pahor. Wysłał w tym celu list do szefa RE Charlesa Michela, w którym wezwał go do przyspieszenia procesu przyjmowania kolejnych państw Zachodnich Bałkanów, szczególnie Bośni i Hercegowiny. Tłumaczył to troską o bezpieczeństwo Europy po rosyjskiej agresji na Ukrainę. Stwierdził także, że o ile Bośnia będzie musiała spełnić wszystkie warunki przed akcesją, o tyle status kandydata powinien być jej przyznany wcześniej. Jego zdaniem wzmocniłoby to proeuropejskie siły w tym kraju i przyspieszyłoby proces dostosowania do unijnych norm. W bardzo podobnym tonie wypowiedział się także prezydent Chorwacji Zoran Milanovic.
Statusu kandydata nie dostała też na razie Gruzja, gdyż KE stwierdziła, że jest na to jeszcze za wcześnie. W poniedziałek wieczorem ok. 120 tysięcy osób demonstrowało w Tbilisi, aby okazać swoje wsparcie dla członkostwa ich kraju w UE. Podczas organizowanego przez partie opozycyjne i stowarzyszenia pozarządowe marszu ogłoszono powstanie nowego, prounijnego ruchu społecznego i zagrożono, że jeśli rząd nie podejmie w tym kierunku odpowiednich kroków, to będzie musiał liczyć się z falą protestów.
Wielu komentatorów uważa, że dalsze rozszerzanie Unii jest teraz niezwykle ważne, gdyż nie tylko zmniejsza ryzyko rosyjskiej agresji – gdyż Putin może wystraszyć się bezpośredniej konfrontacji z UE – ale także mocniej wiąże te państwa z Zachodem i zmniejsza szansę na to, że nadmiernie urosną w nich rosyjskie wpływy. W takim tonie, w kontekście Gruzji, wypowiedział się m.in. europoseł Ryszard Czarnecki. „W 2008 roku, na szczycie NATO w Bukareszcie, wbrew Polsce i USA, Niemcy, Francja i Włochy zablokowały przestawienie tzw. mapy drogowej wejścia tego kraju do NATO. Po kilku tygodniach nastąpiła agresja Rosji” - powiedział Gazecie Polskiej Codziennie.
Dzisiaj Unia Europejska nie może powtórzyć tego błędu NATO z przeszłości, i jest rzeczą konieczną zaproszenie nie tylko Ukrainy i Mołdawii, ale także Gruzji na pokład Europy, tak, aby nie oddawać jej w pacht Rosji
- mówił.