Nawrocki w wywiadzie dla #GP: Silna Polska liderem Europy i kluczowym sojusznikiem USA Czytaj więcej w GP!

Co USA miały zaproponować Zełenskiemu? Absurdalne tezy kremlowskiej propagandy

Rosyjska agencja „informacyjna” RIA Nowosti opublikowała felieton poświęcony Polsce i stosunkowi naszego kraju do wojny na Ukrainie. Trudno nie zauważyć, że tezy kremlowskiej propagandy stają się coraz bardziej absurdalne. 

fot. Anton Nosik - DSC_0007.jpg, CC BY 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=15910205

Autorka tekstu „Polska buduje wielką potęgę, od morza do morza” Weronika Kraszeninikowa zauważa na wstępie, że Polska ostatnio praktycznie codziennie gości w światowych mediach. Przypomina na przykład, że przekazaliśmy Ukrainie broń o wartości dwóch miliardów dolarów, w tym ponad 240 czołgów, a także podpisaliśmy kontrakt na sprzedaż broni Ukrainie, co częściowo zostanie sfinansowane z unijnych środków i pozwoli na rozwój „polskiego kompleksu wojskowo-przemysłowego”. Zauważyła też, że na początku czerwca minister obrony Mariusz Błaszczak i ambasador USA Mark Brzeziński położyli kamień węgielny pod skład broni w Powidzu i zapowiedzieli budowę ponad stu obiektów wojskowych w ciągu następnej dekady, a prezydent Duda stwierdził, że między Polską i Ukrainą „nie będzie granic”. 

Zdaniem kremlowskiej propagandystki takie informacje medialne świadczą, że Polska „weszła w aktywną fazę rozwoju Ukrainy”. Jej zdaniem Warszawa „pozytywnie ocenia obecną sytuację” gdyż daje jej okazję do przejęcia ukraińskich ziem w ramach koncepcji Międzymorza – którą rozumie nie jako pokojową współpracę między państwami regionu, jak to jest w rzeczywistości, a jako plan budowy polskiego imperium. 

Wizja Imperium Polskiego może być dla wielu kusząca, ale propagandystka zauważa, że Polska jest za słaba, aby zrealizować ten projekt samodzielnie. Na szczęście dla nas, pomoże nam w tym USA. Amerykanie dzięki temu zdobędą „głęboko lojalnego i zadłużonego partnera regionalnego”, a Polska będzie naciskać i drażnić Rosję z zachodu, zastępując swoim „antyrosyjskim zapałem” „starą i niepewną Europę”. 

Autorka zauważa też, że w USA termin Międzymorze pojawił się w 2009 roku. Przyznaje, że stało się to po rosyjskiej agresji na Gruzję, ale nie zauważa, że takie kroki podjęto w odpowiedzi na rosyjską agresję na niepodległe państwo. Jej zdaniem program ten zaczęto realizować już w czasach Obamy, jako sojusz B9, a za Trumpa skończono z pozorami. W jej wizji „narodowo-konserwatywna Polska” miała być dla Trumpa „ideologiczną oazą w liberalnej Europie”, a ostatecznym celem było wyparcie Rosji z rynku surowców energetycznych. Uważa, że Międzymorze będzie „bardziej użyteczne” dla USA w połączeniu z „neoosmańskim projektem Turcji”, który również jest napędzany „imperialistycznym odwetem” i będzie naciskał na Rosję od południa. 

Towarzyszka dziennikarka nie rozumie jednak, dlaczego rząd Ukrainy nie protestuje przeciwko tym planom. Zauważa, że mimo licznych wcześniejszych konfliktów między naszymi państwami prezydent Zełenski powtarza za prezydentem Dudą, że oba narody są sobie bliskie, a do tego kazał opracować ustawę nadającą Polakom specjalny status. Autorka zauważyła też, że odnosi się dużo uprzejmiej do polityków z USA niż do tych z Europy zachodniej. Jej zdaniem świadczy to nie o tym, że USA wspierają Ukrainę od samego początku i przekazali jej więcej broni, niż wszystkie pozostałe państwa razem wzięte – a o tym, że Amerykanie obiecali mu stanowisko polskiego gubernatora Ukrainy

Spisek sięga jednak jeszcze głębiej. Kraszeninikowa zauważa, że obecny ambasador USA jest synem słynnego doradcy amerykańskich prezydentów Zbigniewa Brzezińskiego, a jego brat Ian też robi karierę w polityce zagranicznej. Zauważa też, że matka Marka Brzezińskiego, Emilie Benes Brzezinski, to krewna byłego prezydenta Czechosłowacji Edvarda Benesa, a była sekretarz stanu Madeleine Albright jest córką czeskiego dyplomaty Josefa Korbela. Jej zdaniem świadczy to o istnieniu w amerykańskiej polityce wpływowego „lobby wschodnioeuropejskiego”, które działało w czasie zimnej wojny i działa do dzisiaj. Przypomnienie, że żona ambasadora Brzezińskiego pochodzi z Ukrainy, to już wisienka na torcie.

 

Autorka przy okazji wykryła kolejny spisek. Jej zdaniem mimo ogromnej skali pomocy dla Ukrainy ze strony zwykłych obywateli i przyjęcia milionów uchodźców, Polacy wcale nie lubią Ukraińców. Dowodem na to ma być niedawny sondaż, w którym większość respondentów stwierdziła, że nie powinni dostać 500 plus . Jej zdaniem Polacy chcą, żeby Ukraińcy stali się tanią siłą roboczą, którą można pomiatać – tak, jak my sami mieliśmy być traktowani na zachodzie Europy. 

Kraszeninikowa zauważa też, że jesienią przyszłego roku czekają nas wybory parlamentarne. Jej zdaniem „proeuropejski Donald Tusk”, który nie jest zwolennikiem „projektu imperialnego” i twierdził w 2009 roku, że stosunki między Polską i Rosją są lepsze niż kiedykolwiek, może być w nich konkurencją dla „narodowych konserwatystów” z PiSu. Jej zdaniem PiS może chcieć eskalować konflikt, aby użyć go jako pretekstu do ich odwołania.

Autorka uważa też, że po zakończeniu „specjalnej operacji wojskowej” Rosja będzie graniczyć z „zradykalizowanym ukraińsko-polsko-amerykańskim sojuszem wojskowo-politycznym”. Ostrzega, że sojusz ten nie zgodzi się na pokój, dlatego na granicy przez wiele lat będzie toczyć się konflikt o niskiej intensywności. 



Źródło:
 

 



Źródło: Ria Novosti

Wiktor Młynarz