Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

„Strach i nieczyste sumienie”. To zdaniem posła Wróblewskiego doprowadziło do odwołania rządu J. Olszewskiego

Spora część aktorów tej nocy czerwcowej miała coś na sumieniu. Myślę, że to jest najistotniejszy czynnik, który do tej sytuacji doprowadził – chęć ukrycia prawdy, uchronienie różnych interesów, rożnych postkomunistycznych grup – ocenił w rozmowie z Niezalezna.pl poseł Prawa i Sprawiedliwości Bartłomiej Wróblewski, analizując przyczyny ataku na rząd Jana Olszewskiego w czerwcu 1992 roku.

Jan Olszewski
Jan Olszewski
YouTube; print screen Polska Kronika Filmowa

Obalenie rządu Jana Olszewskiego, do którego doszło podczas sejmowego głosowania w nocy z 4 na 5 czerwca 1992 roku uświadomiło wielu Polakom, że na prawdziwą niepodległość i suwerenność muszą jeszcze trochę poczekać. Postkomunistyczny establishment wspierany przez agentów reżimowych służb i ulokowany w wielu bardzo ważnych, newralgicznych wręcz z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa miejscach, we współpracy ze zblatowanymi z nim niektórymi byłymi solidarnościowcami dokonał swoistego zamachu stanu. Wszystko odbyło się na pozór zgodnie z prawem, jednak nawet sam Waldemar Pawlak, który na skutek sejmowych knowań zastąpił na stanowisku premiera Jana Olszewskiego, plan na przejęcie władzy określił w jednej ze scen filmu „Nocna zmiana” „gangsterskim chwytem”.

Zdaniem posła Prawa i Sprawiedliwości Bartłomieja Wróblewskiego, decyzja ówczesnego Sejmu „była brzemienna w skutki”, zatrzymując proces dekomunizacji w Polsce na wiele lat. – Miała swoje konsekwencje nie tylko w sferze politycznej, tej parlamentarnej, ale także miała konsekwencje, które przekładały się na polską gospodarkę, kulturę, dyplomację. Był to jeden z największych błędów, które zostały popełnione po 1989 roku – podkreślił parlamentarzysta.

– Ja bym tego jednak nie oceniał w kategoriach parlamentarnych. Proszę pamiętać, że to się stało trzy lata po 1989 roku. Wtedy instytucje państwa cały czas się tworzyły, krzepły. Możemy natomiast to ocenić w kategoriach ludzkich, etycznych oraz politycznych 

– dodał.

Zdaniem Wróblewskiego, wobec perspektywy ujawnienia agentury komunistycznej bezpieki „powstała koalicja strachu przed ujawnieniem prawdy”. – Jednak spora część aktorów tej nocy czerwcowej miała coś na sumieniu. Myślę, że to jest najistotniejszy czynnik, który do tej sytuacji doprowadził –  chęć ukrycia prawdy, uchronienie różnych interesów, rożnych postkomunistycznych grup – zauważył.

Przyznał, że pewna nieformalna koalicja środowisk postkomunistycznych oraz tej części lewicowo-liberalnej „Solidarności”, która powstała po 1989 roku „trwa do dzisiaj”. 

– Widzimy to obecnie na listach wyborczych do naszego parlamentu, czy do Parlamentu Europejskiego. Te środowiska mają swoje, czasem odrębne programy i interesy, ale widać było przez te lata, że w sytuacjach (z ich punktu widzenia) zagrożenia ze strony obozu niepodległościowego zawsze umieją się połączyć, dlatego, że traktują nas (w tym wypadku Zjednoczoną Prawicę, a wcześniej pozostałą część obozu solidarnościowego) jako zagrożenie

– tłumaczył poseł Wróblewski.

Wyjaśnił, że poczucie zagrożenia o którym mówił może dotyczyć poglądów, wizji Polski, ale też „może być uwarunkowane konkretnymi interesami w wymiarze grupowym i indywidualnym”.

 



Źródło: niezalezna.pl

Przemysław Obłuski