GaPol: TRUMP wypowiada wojnę cenzurze » CZYTAJ TERAZ »

Niemcy w szoku. Nagle to dostrzegli i alarmują: Putin prze do wojny. „Czyżby bawił się z Bidenem, Scholzem i Macronem?”

Jeszcze pod wieczór media niemieckie były przekonane, że rozmowa telefoniczna między kanclerzem Olafem Scholzem a Władimirem Putinem przeprowadzona w godzinach popołudniowych przyczyni się do „deeskalacji kryzysu”. Po agresywnej mowie prezydenta Federacji Rosyjskiej dziennikarze prowadzący specjalne wydania programów informacyjnych zadawali sobie już pytanie, czy przypadkiem rozmowa Putina z Scholzem nie odbyła się już po nagraniu putinowskiej mowy a politycy w studiach telewizyjnych i za pośrednictwem komunikatorów internetowych jak jeden mąż przyznali, że Putin prze do wojny.

By This file comes from the website of the President of the Russian Federation and is licensed under the Creative Commons Attribution 4.0 License. In short: you are free to distribute and modify the file as long as you attribute www.kremlin.ru. Note:

Tuż po godz. 18:00 Kancelaria Urzędu kanclerskiego poinformowała, że w godzinach popołudniowych kanclerz Niemiec, Olaf Scholz rozmawiał telefonicznie z Władimirem Putinem. Tak brzmiał oficjalny komunikat dotyczący tej rozmowy:

Rozmowy po raz kolejny dotyczyły sytuacji na Ukrainie i wokół niej oraz rozmieszczenia wojsk rosyjskich na granicy rosyjsko-ukraińskiej i białorusko-ukraińskiej. Prezydent Putin przekazał również informacje na temat dzisiejszego posiedzenia rosyjskiej Rady Bezpieczeństwa.

Kanclerz Scholz potępił plany uznania w Rosji tzw. Donieckiej i Ługańskiej Republiki Ludowej za niepodległe państwa. Takie posunięcie byłoby w jaskrawej sprzeczności z porozumieniami mińskimi o pokojowym rozwiązaniu konfliktu we wschodniej Ukrainie i stanowiłoby jednostronne naruszenie tych porozumień przez Rosję.

W rozmowach kanclerz wezwała Prezydenta Federacji Rosyjskiej do natychmiastowej deeskalacji i wycofania zgromadzonych sił z granicy z Ukrainą. Podkreślił, że teraz szczególnie ważne we wschodniej Ukrainie jest przestrzeganie zawieszenia broni i ustanowienie znaków odprężenia. Na Rosji spoczywa tu szczególna odpowiedzialność.

Obecnie kanclerz prowadzi konsultacje z najbliższymi partnerami, w tym z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem i prezydentem Ukrainy Wołodymrem Zełenskim.

Większość mediów uznała ten komunikat za sygnał, że będący w kontakcie z kanclerzem Niemiec, Władimir Putin, jest gotów do kolejnej rundy negocjacyjnej z Zachodem. Dwie i pół godziny później stało się jasne, że Rosja nie zamierza spasować. 

W popularnym programie publicystycznym „Hart aber Fair” (ARD) politycy i dziennikarze na gorąco komentowali sytuację. Najostrzej zdiagnozował ją Norbert Röttgen ( CDU), oto jego wypowiedzi, które padły podczas programu: 

Putin odmawia Ukrainie prawa do istnienia i uważa ją za należącą do Rosji. Ustanawia historyczny porządek i opisuje NATO jako aktora wojennego , który zamierza zaatakować Rosję. Podstawowym problemem Rosji jest jej słabość i niezdolność do modernizacji kraju. System polityczny i system wyzysku ekonomicznego oligarchów są nierozłączne. To jest impas Putina. Prawdziwym problemem Putina są rosyjskie matki, kiedy mówią: Nie chcemy by nasi synowie ginęli za twoje szaleństwo! Jeżeli sankcje mają działać odstraszająco, to musi to być teraz pełny pakiet! To, co zrobił Putin jest rażącym naruszeniem prawa międzynarodowego i naruszeniem suwerenności Ukrainy. Apele nie są już dziś na miejscu, Putin wyraźnie określił, jak będzie działał i czego chce. On nie chce negocjować. Ma jasne cele i przedstawił dziś swój program. To wszystko ma teraz inną jakość. W 2014 r. aneksja Krymu była brutalnym naruszeniem prawa międzynarodowego. Teraz Putin wysuwa ludowe roszczenia ponownego zjednoczenia. Prośba o pomoc wojskową jest w istocie zaproszeniem do wojny, co znalazło odzwierciedlenie także w dzisiejszym przemówieniu Putina. To była mowa wojenna! Rosyjska mowa i działanie po raz kolejny są ze sobą sprzeczne. Po dzisiejszym [wystąpieniu Putina] uważam spotkanie Bidena i Putina za wykluczone.

W tym samym czasie na twitterze ukazał się komentarz Marie-Agnes Strack-Zimmermann (FDP), przewodniczącej komisji obrony Bundestagu, która dość ostro jak na standardy niemieckich polityków, napisała:

Przemówienie Putina jest wypowiedzeniem wojny. Uznaje tak zwane "republiki ludowe" we wschodniej Ukrainie i otwarcie grozi Ukrainie wojną, jeżeli dobrowolnie nie zrzeknie się własnych terytoriów. W ten sposób łamie porozumienia mińskie i zaprzecza istnieniu Ukrainy. Nadal zniekształca europejską historię i najzwyczajniej chce na nowo narysować granice Europy. Nadszedł czas na konsekwentne wdrożenie sankcje wobec Rosji.

Jej słowa były cytowane w kilku programach prowadzonych na żywo, w tym w „Die Welt TV”, gdzie z kolei wypowiadał się Gustav Gressel, ekspert ds. Rosji Europeam Council of Foreign Relations (ECFR), który podkreślił, że:

„Pociąg w kierunku wojny pędzi i jest coraz bliżej celu”.

Głos zabrał również polityk FDP, Alexander Graf vom Lambsdorf, również za pośrednictwem twittera, napisał:

„Dzisiejsze przemówienie Putina na temat Donbasu jest końcem procesu mińskiego, ale nie jest końcem zagrożenia wojennego. Jest to część szerszego scenariusza. Niebezpieczeństwo jest raczej większe niż mniejsze, w zależności od tego jak teraz zareaguje Ukraina”.

Boris Reitschuster, publicysta, były korespondent mediów niemieckich w Moskwie przemówienia prezydenta Federacji Rosyjskiej skomentował następująco:

Niesamowite przemówienie Putina. Pełne agresji. Odmawia Ukrainie prawa do swoich tradycji, podważa jej państwowość a następnie skarży się na NATO. O tym, że sąsiedzi Moskwy sami chcą do NATO – ani słowa. Ciekawe dlaczego?

Komentarze dziennikarzy i publicystów zaczęły się też pojawiać na portalach czołowych niemieckich dzienników.

Publicysta "Frankfurter Allgemeine Zeitung" Berthold Kohler w tekście pod tytułem „Putin na wojennej ścieżce“, stwierdza:

„Nikt już nie może mieć złudzeń co do tego, z kim mamy do czynienia na Kremlu. Europejczycy muszą zrobić więcej dla odstraszenia i to z odstraszeniem nuklearnym włącznie. Wojna mogłaby się zacząć choćby za godzinę. Armia najeźdźców, którą Kreml rozmieścił wokół Ukrainy nie potrzebuje już dalszych przygotowań do uderzenia. Oddziały pomocnicze Putina w Donbasie już się ostrzeliwują. Propagandowe prace przygotowawcze (komentarz o "ludobójstwie") zostały nawet osobiście podjęte przez prezydenta Rosji, w obecności kanclerza federalnego, Olafa Scholza. Fakt, że Putin pogrzebał porozumienie mińskie, jest kolejnym ciosem dla zachodniej dyplomacji…”

Co ciekawe, w poniedziałek rano inny komentator FAZ, Reinhard Müller pisał o „Niemcach bez woli i szacunku do samych siebie”:
„Patrząc na zachowanie Niemiec powstaje pytanie, czy Niemcy by się broniły. Ponieważ żeby to zrobić, trzeba mieć najpierw wolę. Minister obrony Niemiec, Christine Lambrecht (SPD) podkreśla, że Niemcy są wiarygodnym partnerem i wydadzą więcej pieniędzy na obronę.  Kiedyś brzmiało to inaczej; teraz, zgodnie z nowym trzyprocentowym celem, wydatki na obronę i rozwój są uważane za "sieciowe". Jednocześnie zaostrzane są zasady eksportu broni – w każdym razie zagrożona Ukraina nadal wychodzi z pustymi rękami.Ale pieniądze nie są jeszcze oznaką gotowości obronnej; na przykład UE wydaje znacznie więcej niż Rosja na wojsko. Pytanie brzmi, jaka Europa, jakie NATO i jakie poszczególne kraje mają się do przeciwstawienia agresorowi. Jakie sygnały wysyłają? Los Ukrainy jest próbą. Dla każdego”.
 
Na portalu Süddeutsche Zeitung przemówieniu Putina, sytuację skomentował publicysta Stefan Kornelius w tekście „Po Mińsku czyha wojna”.

„Czy Rosja jeszcze dziś najedzie Ukrainę? Albo jutro? Władimir Putin celowo podsyca tę wyczerpującą niepewność. A wraz z uznaniem republik Donbasu zniszczył nadzieję na polityczne wyjście z sytuacji”.
- pisze Kornelius.

Na portalu „Tagesspiegla” wspólny komentarz zamieścili publicyści Christoph von Marschall i Georg Ismar:

„To była ponura mowa. Rosyjski prezydent sięga daleko w głąb rosyjskiej historii, do Stalina, błędów Lenina i podkreśla: "Ukraina jest nieodłączną częścią naszej historii". Widzi dzisiejszy stan rzeczy jedynie jako konstrukt. (…) Wygląda to na wypowiedzenie wojny - także Zachodowi. W przemówieniu Putin ujawnia swoje prawdziwe motywy. Zaledwie kilka godzin później wyda rozkaz inwazji na wschodnią Ukrainę. Rzekomo po to, by zapewnić tam pokój. (…) Czyżby {Putin} bawił się z Bidenem, Macronem i Scholzem? Można wręcz odnieść takie wrażenie, wszystkie te wielogodzinne rozmowy, ogłoszenie częściowego wycofania, które nie miało miejsca, teraz widzimy w innym świetle. Czy Putin chce wypełnić to, co uważa za historyczną misję odbudowy Imperium Wielkorosyjskiego? Białoruś jest już de facto państwem satelickim, Aleksandr Łukaszenka jest u władzy tylko dzięki pomocy Putina i musi tolerować stacjonowanie dziesiątek tysięcy rosyjskich żołnierzy. Kanclerz i prezydent Francji zawsze trzymali się formatu normandzkiego i porozumienia mińskiego, aby spacyfikować sytuację we wschodniej Ukrainie poprzez szeroką autonomię. Wraz z jednostronnym uznaniem za niepodległe republik ludowych Putin jednostronnie wypowiedział umowę, te drzwi negocjacyjne są już zamknięte. Rankiem 21 lutego 2022 roku pojawiła się nowa nadzieja - przez wiele godzin poprzedniego dnia Macron próbował zorganizować spotkanie Putina i Bidena. Macron rozmawiał w piątek z prezydentem USA Joe Bidenem, brytyjskim premierem Borisem Johnsonem, kanclerzem Scholzem i innymi, aby określić wspólne podejście – tak mówi się w niemieckich kręgach rządowych. W rezultacie Macron rozmawiał z Putinem dwa razy w niedzielę, a także rozmawiał przez telefon z Bidenem. Prezydent USA zgodził się "co do zasady" na spotkanie, "ale tylko pod warunkiem, że Rosja nie dokona inwazji na Ukrainę jako pierwsza". Kreml odrzucił takie spotkanie jako "przedwczesne". Tutaj prawdopodobnie było już jasne, co ma nadejść. Uzgodniono, że rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow i jego amerykański kolega Anthony Blinken spotkają się osobiście w Genewie w czwartek. Ale czy do tego spotkania w ogóle dojdzie? Wkrótce po podpisaniu dekretu przez Putina UE i USA ogłosiły sankcje wobec tych, którzy nawiążą kontakty z uznanymi republikami ludowymi. Ponieważ jednostronnie przesuwane są tu granice, można było również przekroczyć czerwoną linię ustaloną przez rząd federalny, co skutkowałoby końcem dla gazociągu Nord Stream 2. Obrońcy Rosji, tacy jak były kanclerz SPD Gerhard Schröder, prawdopodobnie będą się teraz musieli gęsto tłumaczyć - Niedawno Scholz nakreślił ostrą linię Schröderowi, który ma również wejść do rady nadzorczej Grupy Gazprom. Czy sankcje odniosą skutek? To raczej mało prawdopodobne. Bo okazuje się, że mieszanka dyplomacji i zakulisowych gróźb nie zrobiły na Putinie do tej pory wrażenia. Jego przemówienie, oskarżenia wobec Zachodu, nieobecność Rosji na Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium, najważniejszym forum w tych kwestiach na świecie, są oznakami nowego konfliktu Wschód-Zachód. Scholz zapowiedział już zwiększenie niemieckich wydatków na obronność”.

Po blisko dwóch godzinach oczekiwania na głos rządu federalnego, w internecie pojawił się komentarz Annaleny Baerbock, należącej do partii Zielonych szefowej niemieckiej dyplomacji:

„Uznanie przez prezydenta Putina separatystycznych "republik ludowych" we wschodniej Ukrainie celowo unieważnia lata wysiłków w formacie normandzkim i OBWE. Będziemy reagować na to naruszenie prawa międzynarodowego i koordynować nasze działania z partnerami” – komunikowała Baerbock.

A przed godz. 23:00 biuro prasowe Kanzleramtu poinformowało o rozmowie telefonicznej Olafa Scholza, Emanuela Macrona i Joego Bidena:

„Wieczorem kanclerz federalny Olaf Scholz rozmawiał z prezydentem USA Joe Bidenem i prezydentem Francji Emmanuelem Macronem o pogarszającej się sytuacji po tym, jak prezydent Rosji formalnie uznał w poniedziałek dwie tak zwane republiki ludowe: Doniecką i Ługańską. Wszyscy trzej rozmówcy zgodzili się, że ten jednostronny krok Rosji jest wyraźnym naruszeniem porozumienia z Mińska. Niemcy, Francja i USA zdecydowanie potępiły decyzję rosyjskiego prezydenta. Ten krok nie pozostanie bez odpowiedzi. Kanclerz, prezydent USA i prezydent Francji wyrazili solidarność z Ukrainą i pochwalili powściągliwą reakcję, jaką wykazała się Ukraina pod przywództwem prezydenta Władimira Zełenskiego. Partnerzy zgodzili się nie rezygnować z zaangażowania na rzecz integralności terytorialnej i suwerenności Ukrainy. Jednocześnie zrobią wszystko, co w ich mocy, aby zapobiec dalszej eskalacji sytuacji”.

Równolegle do intensywnej wymiany opinii i wydawanych co i raz komunikatów, w niemieckiej przestrzeni medialnej nieśmiało nawiązywano do konieczności przemyślenia kwestii energetycznych i zwrotu ku USA. Tylko w mediach Meklemburgii – Pomorza Przedniego mroźny wiatr z Kremla na nikim nie zrobił wrażenia. Chociaż może trochę zrobił…w poniedziałek wieczorem gazeta „Ostsee Zeitung” podała, że kontrowersyjna Fundacja Ochrony Klimatu i Środowiska służąca pilnowaniu dokończenia budowy rurociągu Nord Stream 2 ma udziały w rostockiej firmie MAR Agency GmbH, otwartej na „przyjmowanie zleceń z Rosji”. Padło pytanie, czy to ta firma ma teraz wziąć na siebie starania o domknięcie sprawy z NS2. W każdym razem to frapuje opozycję w landtagu Meklemburgii – Pomorzu Przednim, która domaga się wyjaśnień „podejrzanych powiązań”. Czyżby lód pod Manuelą Schwesig kruszał? A może to tylko kolejna wojenka podjazdowa – warto przypomnieć, że ta sama opozycja, która dziś narzeka na fundację Erwina Selleringa i spółki poparła jej utworzenie w landtagu! Mowa o posłach z CDU. Niezależnie od tego jaki finał znajdzie sprawa i fundacji i rusofilskich elit malowniczego Szwerina, dzisiejsza noc będzie dla Berlina wyjątkowo niespokojna.

 



Źródło: niezależna.pl

Olga Doleśniak-Harczuk