Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

Kto rzuci rękawicę Bidenowi w 2024? Pojawiają się kolejne nazwiska na giełdzie

Żaden polityk Partii Republikańskiej nie zadeklarował jeszcze oficjalnie, że w 2024 roku rzuci wyzwanie Joe Bidenowi, który może powalczyć o reelekcję z ramienia Demokratów. Wielu z Republikanów zachowuje się jednak tak, jakby już zaczynali przygotowywać się do kampanii wyborczej. Ponowny start w walce o Biały Dom rozważa m.in. Donald Trump.

Tomasz Adamowicz/Gazeta Polska

W USA większość prezydentów sprawuje ten urząd przez dwie kadencję. Na 45 ogółem zaledwie 13 odeszło po jednej, nie licząc tych, którzy zmarli w jej trakcie. Dlatego też wybory, w których urzędujący prezydent walczy o reelekcję, zwykle wzbudzają mniejsze zainteresowanie. Te w 2024 roku mogą być jednak zupełnie inne. Zmagający się z rekordowo niską popularnością Joe Biden już teraz jest najstarszym prezydentem w historii USA i powszechnie już spekuluje się, że nie zdecyduje się na kolejny start. Nawet jeśli to zrobi, to będzie musiał zmagać się z licznymi kryzysami, które wybuchły od początku jego prezydencji oraz z efektami przyszłorocznych wyborów do Kongresu, w których lewica najprawdopodobniej straci większość. Daje to Republikanom spore szanse na odzyskanie Białego Domu.

Jak na razie żaden republikański polityk otwarcie nie zadeklarował, że rzuci wyzwanie Bidenowi. Portal The Hill zauważył jednak, że wielu z nich prowadzi już działania, które sugerują, że szykują się do startu. Spotykają się z czołowymi republikańskimi działaczami i sponsorami w kluczowych dla zwycięstwa stanach oraz odbywają pozornie niezwiązane wiece polityczne, które bardziej przypominają kampanijne spotkania. Zdają się też testować na nich elementy przyszłego programu czy hasła wyborcze.

Trumpa wyborcze rozterki

Tym kandydatem, którego wszyscy się spodziewają, jest oczywiście były prezydent Donald Trump. Niemal od samego dnia odejścia z Białego Domu sygnalizuje, że zdecyduje się na kolejny start, a w ostatnim czasie te sugestie robią się coraz bardziej dosłowne. Kolejne sondaże pokazują też, że jeśli się ostatecznie zdecyduje na start, to zmiażdży potencjalnych rywali w republikańskich prawyborach. Gdyby udało mu się wygrać w 2024, to byłby dopiero drugim prezydentem w historii USA, który zdobyłby drugą kadencję po przerwie. Na ostateczną decyzję co do jego startu przyjdzie nam zapewne jeszcze poczekać – Trump jakiś czas temu zapowiedział, że nie podejmie jej przed przyszłorocznymi wyborami do Kongresu, w których chce odegrać ważną rolę poprzez promowanie swoich kandydatów. 

Jedynym republikańskim politykiem, który według obecnych sondaży miałby jakąkolwiek szansę na pokonanie Trumpa, jest gubernator Florydy i były kongresman Ron DeSantis. Zyskał on ogólnokrajową sławę w trakcie pandemii, kiedy odmawiał wprowadzenia bardziej dotkliwych restrykcji covidowych oraz walczył z nakazami szczepień. Wprowadził też szereg mocno prawicowych ustaw walczących z gender, aborcją, lewicową indoktrynacją w szkołach itp. Dodatkowo jest weteranem – w wojsku służył jako prawnik i w tym charakterze odbył turę w Iraku – co dla kandydata na prezydenta USA zawsze jest dużym plusem.

DeSantis jest również znany z tego, że potrafi pozyskiwać sponsorów z całego kraju. Już teraz na koncie jego komitetu politycznego jest aż 67 milionów dolarów. Sam polityk na razie deklaruje, że chce się skupić na walce o reelekcję na stanowisko gubernatora w przyszłym roku. Nie wykluczył jednak swojego startu i w przeciwieństwie do wielu innych Republikanów nie zadeklarował, że nie wystartuje w razie startu Trumpa. 

Były wiceprezydent nadal w grze

Od jakiegoś czasu mówi się też, że swoich sił spróbuje także były wiceprezydent Mike Pence. Były gubernator Indiany zdobył ogromną popularność jako zastępca Trumpa i wiele osób uważa, że niespodziewanie prawicowy charakter tej prezydencji, np. w kwestii obrony życia poczętego, był właśnie jego zasługą. Sam Pence wzbudził spekulacje o swoim starcie niedawną wizytą w New Hampshire i aktywnością w innych stanach, które będą ważne podczas prawyborów. Na jego niekorzyść zdaniem komentatorów działa jednak fakt, że wdał się w ostry konflikt z Trumpem w związku z certyfikowaniem zwycięstwa Bidena. Pence twierdził od początku, że nie miał innego wyjścia niż je potwierdzić, a ostatnio dodaje, że dawno zdążył się już z Trumpem pogodzić.

Pence nie jest jedynym członkiem jego administracji który zdaje się myśleć o walce o najwyższy urząd. Takie plotki krążą także o byłej ambasador przy ONZ Nikki Haley. Ona sama ostro krytykowała Trumpa w 2016, ale po nominacji na to stanowisko stała się jednym z jego najbliższych sojuszników, aby znowu zacząć go krytykować po zamieszkach na Kapitolu. Haley odwiedziła też już krytyczne dla zwycięstwa stany i założyła Komitet Akcji Politycznej (PAC), którego oficjalnym celem jest wspieranie republikańskich kandydatów w przyszłorocznych wyborach do Kongresu. W październiku zadeklarowała też, że wbrew wcześniejszym wypowiedziom nie uzależnia ewentualnego startu od tego, czy Trump się w końcu na niego zdecyduje.

Na giełdzie potencjalnych kandydatów przewijają się także nazwiska innych sojuszników Trumpa, takich jak były sekretarz stanu Mike Pompeo czy senator Ted Cruz. Nadal spekuluje się także, że w wyborach wystartuje rosnąca gwiazda amerykańskiej prawicy, gubernator Południowej Dakoty Kristi Noem. Ona sama nadal deklaruje, że interesuje ją tylko polityka stanowa i walka o kolejną kadencję gubernatora. Jak zauważył The Hill stworzyła jednak PAC, który może wydawać zgromadzone pieniądze poza granicami jej stanu, np. na kampanie wyborcze na poziomie federalnym – co zdaniem wielu komentatorów może oznaczać, że jej ambicje sięgają jednak poza Południową Dakotę.

Na razie wśród potencjalnych kandydatów nie ma za to zbyt wielu zdecydowanych wrogów Trumpa. Jednym z wyjątków jest były gubernator New Jersey Chris Christie, który ostro krytykował go po ostatnich wyborach. Wzywał też Republikanów do tego, żeby zapomnieli o Trumpie i skupili się na przeszłości. Spekuluje się również o potencjalnym starcie gubernatora Maryland Larriego Hogana, który stylizuje się na Republikanina w starym stylu i nie boi się krytykować Trumpa i jego zwolenników. Z wszystkich wymienionych polityków jest on jednak najmniej rozpoznawalny i dużo wysiłku będzie kosztować go wypromowanie swojego nazwiska przed prawyborami. 
 

 



Źródło: The Hill, niezalezna.pl

Wiktor Młynarz