Słowo „hipokryzja” pochodzi z greki. Od hyprokrisis czyli „udawanie”, „fałszywość”. Być może stąd nasze „udawanie Greka”. Piękne to słówko przyszło mi do głowy, gdy zobaczyłem, że na znanej wszystkim platformie filmowej Netflix, znajduje się serial „Cuties”. „Cuties” to odcinkowa historia o dziewczętach (nastolatkach), które tańczą przyjmując seksualne pozy, a także ubierają się w wyzywający sposób. Innymi słowy zachowują się jak tancerki z klubów ze striptizem czy też, idąc dalej, jak panie lekkich obyczajów. Także ich taniec to zbiór wyzywających, seksualnie odważnych figur. I furda, że świat walczy z pedofilią, że ujawnia się skandale, że mówi się tyle o walce z pedofilami.
I tak to platforma z filmami ustanawiająca rzekomo „nowe standardy” – i praktycznie w każdą swoją produkcję wstawiająca wątek gejów, transwestytów, dobrych szlachetnych czarnych i okrutnych, rasistowskich białych – by „walczyć ze złem” oraz promować „tolerancję”, wypuszcza coś, co jest, w klimacie, quasi pedofilskim serialem. To kapitalnie odkrywa intencje, strojących się w piórka obrońców Dobra i Miłości na świecie, olbrzymiej czeredy lewicowych bojowników o prawa LGBT. W istocie rzeczy chodzi o pozwolenie na rozpasanie, o pozwolenie na niczym nie hamowaną rozpustę. Zasadą ma być brak zasad – taki jest prawdziwy przekaz lewicowych macherów od walki politycznej o „nowy, lepiej urządzony świat”.
A wszystko oczywiście w oparach hipokryzji. Tak przecież dzieje się w sprawach związanych z pedofilią. Tropi się ją najmocniej w Kościele. Ale już dziwnym trafem w innych środowiskach – dużo mniej. Po księżach „pojechać” łatwiej. A tymczasem, gdy z drugiej strony bywają przypadki ewidentne (nawet sądowo dowiedzione) lecz związane z kimś znanym (jak wielki polski reżyser Roman Polański) to nagle dochodzi do dziwnego zamulenia umysłów, do moralnej amnezji i zło, od pstryknięcia palcami przestaje być złem: „Przecież to Polański!”.
I tak po kolei można dojść do polityków tzw. opozycji. Ci w hipokryzji biją czasem rekordy, udając kogoś kim nie są. Jak Dariusz Rosati, któremu „przypomniało się, jak pałowało go ZOMO”. To zaskakujący fakt byłby, gdyby ZOMO pałowało funkcjonariuszy partyjnych czy członków PZPR, a był nim przecież Rosati. Ale któż by pamiętał o takich drobiazgach! Hipokryzja level master.