Nie powiem, bardzo ucieszył mnie pomysł Rafała Trzaskowskiego, że gdy zdobędzie on władzę w stolicy, to dociągnie kolejkę podziemną na jedną z warszawskich peryferyjnych dzielnic – Białołękę. Toż to samo, panie Rafale, mówiła pana nauczycielka zawodu opowiadacza bajek – Hanna Gronkiewicz-Waltz – 12 lat temu, gdy po raz pierwszy obejmowała władzę w Warszawie.
Metro na Białołękę było jedną z jej pierwszych obietnic wyborczych, podobnie jak kilka nowych mostów na Wiśle czy rewitalizacja warszawskiej Pragi. Oczywiście nie ma co pisać, że nic takiego do dzisiaj nie miało miejsca. Teraz Rafał Trzaskowski idzie drogą pani prezydent. Widocznie liczy na zbiorową amnezję warszawiaków. Trzeba przyznać, że PO, jeśli już ma jakikolwiek pomysł programowy – czy to na poziomie ogólnopolskim, czy samorządowym – jest bardzo konsekwentne. W jego nierealizowaniu.