Na terenie Polski rozlokowane zostały amerykańskie wojska. Do świeżo otwartego gazoportu zaczęły przypływać transporty skroplonego gazu z USA. Polska podpisała umowy regulujące budowę gazociągu północnego, który łączy Polskę z Danią i przebiegać ma w poprzek rosyjsko-niemieckiego gazociągu Nord Stream. Polska podjęła decyzję o budowie przekopu przez Mierzeję Wiślaną, który otworzy w perspektywie czwarty pełnomorski port w Polsce i w uruchomi kolejną nitkę osi transportowej północ–południe, konkurencyjną względem osi transportowej prowadzącej z Berlina do Moskwy przez nasze terytorium. Polska zamknęła ruch bezwizowy z Federacją Rosyjską, który był jedynym tego typu kanałem przerzutowym do Unii Europejskiej dla obywateli Rosji poza terenem byłego ZSRS.
Rozpoczęła też przenoszenie swoich sił zbrojnych z garnizonów znajdujących się blisko granicy z Niemcami, jak w czasie zimnej wojny, w kierunku naszych wschodnich granic. Powstał nowy rodzaj sił zbrojnych – Wojska Obrony Terytorialnej, a także podpisaliśmy kontrakty na zakup nowego uzbrojenia, w tym amerykańskich systemów antyrakietowych Patriot, oraz innych elementów uzbrojenia – w tym manewrujących pocisków dla naszego lotnictwa. Warszawa stała się sceną, z której prezydent Trump poinformował świat, że nie będzie zgadzał się na zmiany granic na drodze agresji militarnej, a w Redzikowie z prawie dziesięcioletnim opóźnieniem rozpoczęła się budowa bazy amerykańskiej tarczy antyrakietowej, o którą, o dziwo, nikt nie raczył spytać w Moskwie. Sam ten fakt świadczy o charakterze zmiany, jaka dokonała się w Polsce. Bo nie zawsze tak było. W 2008 r., kiedy z wizytą u Władimira Putina przebywał Donald Tusk, oznajmił on zdumionej opinii publicznej w Polsce, że tematem jego rozmów z rządzącym Rosją czekistą były „rosyjskie obawy o to, że tarcza antyrakietowa zagrozi terytorium Rosji”. Prawie dziesięć lat od tej wizyty dzisiejszy przewodniczący Rady Europejskiej, wysunięty na to stanowisko przez tradycyjnego sojusznika Rosji – Niemcy, zarzuca Polsce, że jej obecna polityka jest... prorosyjska. To klasyczne działania z zakresu wojny informacyjnej. Odwrócenie pojęć. Czekiści, mistrzowie strategicznej dezinformacji, mają świadomość, że zarzut działania na rzecz Rosji w Polsce jest oskarżeniem dyskwalifikującym. Dlatego jest podnoszony przeciwko ich największym wrogom. Że nie ma do tego żadnych podstaw?
To nie ma znaczenia... Papieża Piusa XII Sowietom udało się sformatować jako nazistę, choć w istocie był zaciekłym wrogiem i Hitlera, i Stalina. Zawsze można wydać książkę opartą na wyssanych z palca bredniach. Nadać jej pozory wybitnego dzieła, „zalegendować” w świecie przez własne kanały propagandowe, a potem na tej podstawie zadaniować własną agenturę medialno-polityczną do nadawania tym bredniom rangi zarzutu politycznego. Takimi właśnie działaniami są zarówno tweety Tuska, jak i kolejne rezolucje Parlamentu Europejskiego przeciwko Polsce. Ostatnia wniesiona została pod obrady przez Guya Verhofstadta – belgijskiego polityka, o którym właśnie dowiedzieliśmy się z afery „Paradise Papers” (czyli wycieku tajnych danych z jednego z rajów podatkowych), że inkasował rocznie 60 tys. euro wynagrodzenia z firmy, która handlowała z putinowskim Gazpromem. Warto pamiętać, że to realne działania, wycelowane w interesy niemiecko-rosyjskiego sojuszu, są problemem, jaki najsilniejsze państwo Unii Europejskiej i Rosja mają z polską polityką, a nie puszcza, sądy, sowieckie pomniki czy nawet zakaz zabijania w Polsce nienarodzonych dzieci.