
Aktyw partyjny walczy w sieci
Jeśli dyskutują Państwo w internecie na tematy związane z polityką, to radzę mieć się na baczności.
Jeśli dyskutują Państwo w internecie na tematy związane z polityką, to radzę mieć się na baczności.
Poprzedzone referendum przyspieszone wybory w Zabrzu to sygnał, że wywodzący się ze środowiska koalicji 13 grudnia prezydenci miast mogą czuć się poważnie zagrożeni. W obliczu chronicznej niewydolności rządu Donalda Tuska i rosnącej niechęci do niego rośnie frustracja w regionach, gdzie rządzą „jego” prezydenci. Mieszkańcy zarządzanych przez Platformę Obywatelską miast widzą bowiem nie tylko to, że obietnice, z którymi na ustach szli do wyborów namaszczeni przez partię kandydaci, nie mają szans na realizację, ale też że miejskie struktury coraz częściej stają się siedliskiem patologii, a w najlepszym razie przechowalnią dla partyjnych krewnych i znajomych.
Premier Donald Tusk ogłosił, że Straż Graniczna i policja mają „twardo reagować” na incydenty na granicy, co trudno odczytać inaczej niż zapowiedź walki z Ruchem Obrony Granic i obywatelami, którzy angażują się we wspieranie polskich służb.
Gdyby wierzyć w to, co media III RP piszą od 20 lat na temat klubów „Gazety Polskiej”, to wychodziłoby na to, że od dawna nie istnieją, bo ich formułę za archaiczną uznawano już w momencie powstawania.
„Nawet miałem taki plan po cichu, by wezwać do kilku populistycznych okrzyków: – Ukraińcy to banderowcy! – Dość Zełenskiego! – Ukraińcy napuścili drony! Wiecie ile miałbym lajków i klików na YouTubie? Tak jest najłatwiej, bo przecież ten język ukraiński na ulicach i w sklepach czasami może nas już znużyć, bo znajdziemy inne powody. Ale nie idźmy na łatwiznę! Mówmy jak jest!”.
Śmierć 24-letniej Klaudii K. z Torunia, która w połowie czerwca została zaatakowana w toruńskim parku przez obywatela Wenezueli, wpisuje się w kryzys, który wydaje się toczyć Polskę z coraz większą prędkością. Mowa oczywiście o kryzysie migracyjnym i sytuacji na naszej zachodniej granicy, przez którą – przy zaskakującej i trudnej do wytłumaczenia bierności polskich służb – przepychani są do Polski ludzie nieznanego pochodzenia - pisze Wojciech Mucha w "Gazecie Polskiej".
Nie wiemy, co też musi sobie myśleć Rafał Trzaskowski, gdy podchodząc do okna w swoim gabinecie, patrzy na nowoczesny wieżowiec po drugiej stronie placu Bankowego. Można jednak przypuszczać, że prezydent Warszawy i kandydat na głowę państwa nie jest zadowolony. Widzi bowiem nową siedzibę Telewizji Republika, siedzibę Domu Wolnego Słowa. Czyli dom tych, których – jak powiadało środowisko Trzaskowskiego – „miało już nie być”. A są.