PODMIANA - Przestają wierzyć w Trzaskowskiego » CZYTAJ TERAZ »

Koniec relokacji: młot Unii i kowadło wyborców

Realną niechęć polityków do przyjmowania uchodźców napędzają dodatkowo rosnące notowania partii politycznych, które otwarcie sprzeciwiają się napływowi migrantów do Europy.

Po dwóch latach zakończył się program obowiązkowych kwot migracyjnych Unii Europejskiej. Nowego nie będzie. Unijny komisarz Awramopulos, który ostatnio straszył Polskę i inne państwa „narzędziami, które posiada Komisja Europejska”, aby wymusić przyjmowanie uchodźców, stwierdził nagle, że w tej sprawie jest jednak zwolennikiem dialogu, a nie przymusu. Do zmiany zdania nakłoniła go brutalna rzeczywistość. Program przymusowej relokacji zrealizowany został zaledwie w 20 proc. Wśród państw, które nie przyjęły do siebie osób, mających być relokowane z Grecji i Włoch, znajdują się oczywiście Polska i Węgry (na których skupiła się uwaga pana komisarza, niemieckiej partii CDU i koncernu medialnego Axel Springer), ale również Belgia, Hiszpania, Holandia, Portugalia czy Irlandia. Na liście państw, które nie zrealizowały swoich zobowiązań relokacyjnych, widnieje w zasadzie każdy kraj Unii Europejskiej, z wyjątkiem Malty, która zobowiązanie zrealizowała w stu procentach. Znajdują się tam również Niemcy. Rodzi się więc pytanie, jak to się stało, że przytłaczająca większość państw Unii Europejskiej nie zrealizowała przepisów, które ta sama większość na siebie nałożyła? Odpowiedź jest prosta. Pomysł na przymusową relokację był nie tylko głupi, lecz także przede wszystkim sprzeczny z interesami obywateli poszczególnych państw – członków Unii Europejskiej. Ponad połowa mieszkańców Europy nie zgadza się z europejską polityką migracyjną i chce jej zmiany. Zdają sobie z tego sprawę rządzący w poszczególnych państwach politycy. Ci są jednak między unijnym młotem napędzającej migrację polityki Niemiec i Francji a politycznym kowadłem własnych wyborców. Realną niechęć polityków do przyjmowania uchodźców napędzają dodatkowo rosnące notowania partii politycznych, które otwarcie sprzeciwiają się napływowi migrantów do Europy. Z drugiej strony wszechogarniająca polityczna poprawność uniemożliwia twarde „nie” względem samobójczej polityki migracyjnej. Na twarde „nie” stać było przywódców Polski i Węgier. Okazało się, że takie postawienie przez nich sprawy dało innym państwom wygodne alibi do stosowania u siebie obstrukcji głupich unijnych przepisów. W efekcie przepisy nie działały i wycofali się nich rządzący Unią. Ten przykład dobitnie pokazuje, jak dużą siłą możemy dysponować, jeśli tylko nasza polityka spotyka się z poparciem obywateli. Nie tylko naszych, lecz także innych państw Unii Europejskiej.

 



#uchodźcy #Unia Europejska #Europa #migranci #relokacja

Michał Rachoń