Tajemnice sędziego, agenta Łukaszenki » więcej w Gazecie Polskiej! CZYTAJ TERAZ »

Lasek nadal lansuje tezy raportu Millera

Pierwsza konferencja prasowa zespołu ekspertów Donalda Tuska pod kierownictwem Macieja Laska. W czasie spotkania Lasek zapewnił, że nie będzie bronić raportu komisji Millera, ponieważ „raport broni się sam”, po czym zaczął lansować tezy zawarte w rap

Małgorzata Armo/Gazeta Polska
Pierwsza konferencja prasowa zespołu ekspertów Donalda Tuska pod kierownictwem Macieja Laska. W czasie spotkania Lasek zapewnił, że nie będzie bronić raportu komisji Millera, ponieważ „raport broni się sam”, po czym zaczął lansować tezy zawarte w raporcie Millera, przekonując o ich słuszności.

Kierujący rządowym zespołem ds. przyczyn i okoliczności katastrofy lotniczej z 10 kwietnia 2010 r. pod Smoleńskiem wyjaśnił, że głównym zadaniem stojącym przed członkami zespołu jest analiza różnych teorii, które pojawiły się po raporcie komisji Millera.

- Zadaniem zespołu nie jest obrona raportu Komisji Millera – raport broni się sam (...) Niestety po zakończeniu prac komisji Millera pojawiło się wiele teorii alternatywnych. Rolą zespołu jest analiza teorii alternatywnych, które pojawiły się po raporcie komisji Millera – tłumaczył Maciej Lasek.

Lasek odniósł się także do informacji o wybuchach w tupolewie. Stwierdził on, że „nie stwierdzono żadnych nadpaleń na szczątkach samolotu” i zapewniał, że „rozrzut szczątków nie wskazuje na wybuch”. Lasek przekonywał też, że biegli nie stwierdzili żadnych śladów materiałów wybuchowych, ani środków radioaktywnych. Tymczasem jeszcze w kwietniu śledczy przyznali, że urządzenia wykorzystywane przez biegłych w Smoleńsku wykazały obecność różnych substancji wybuchowych: trotylu, oktogenu, heksogenu.

Podczas konferencji Maciej Lasek przekonywał, że nie doszło do wybuchu na pokładzie tupolewa, ale nie skonfrontował swojej tezy z argumentami ekspertów zespołu Antoniego Macierewicza. - Każdy wybuch zostawia ślady – przyznał Lasek. Lakonicznie jednak odniósł się do wykrycia śladów trotylu na wraku samolotu (ten fakt potwierdzili nawet wojskowi prokuratorzy, choć później próbowali się z tego wycofywać) i poprzestał na powtarzaniu znanych już teorii o „cząstkach wysokoenergetycznych”. Kuriozalnie zabrzmiała odpowiedź członka zespołu Laska na pytanie jednego z dziennikarzy o miejsce zamontowania czujnika ciśnienia i ewentualność, że gdyby był w luku bagażowym, to mógłby nie zarejestrować wybuchu. Ekspert nie wiedział gdzie taki czujnik się znajduje.


Na konferencji prasowej Macieja Laska są nasi dziennikarze, którzy korzystając z okazji, że szef rządowego zespołu odważył się wreszcie wziąć udział w spotkaniu z przedstawicielami wszystkich mediów, będą zadawali trudne pytania dotyczące okoliczności katastrofy smoleńskiej, na które do tej pory Maciej Lasek unikał odpowiedzi.

Wiceprzewodniczący zespołu - Wiesław Jedynak – odpowiedzialnością po raz kolejny obarczył załogę i zarzucił pilotom, że nie zareagowali odpowiednio na ostrzeżenia sygnału TAWS. Po raz kolejny lansowana jest także teoria o „pancernej brzozie”. Wiesław Jedynak przekonywał nawet, że amerykańscy eksperci wykazali, że skrzydło może faktycznie ulec zniszczeniu po zderzeniu z drzewem.

Reporter „Gazety Polskiej Codziennie” próbował dowiedzieć się, dlaczego zespół Macieja Laska nie zgłasza się do strony rosyjskiej z wnioskami o udostępnienie kluczowych dowodów, a z drugiej strony oczekują prezentacji dowodów od zespołu parlamentarnego kierowanego przez Antoniego Macierewicza. Poza tym, padło pytanie o ewentualne spotkanie rządowych ekspertów z ekspertami zespołu parlamentarnego, które mogłoby odbywać się w świetle kamer. Pytana reportera „GPC” wyraźnie poirytowały Macieja Laska, który zapowiedział, że jakakolwiek dyskusja z zespołem parlamentarnym kierowanym przez Antoniego Macierewicza może być prowadzona tylko wtedy, gdy jego eksperci pokażą dowody.

Odnosząc się do skandalu związanego z uniemożliwieniem dziennikarzom „Gazety Polskiej” uczestniczenia w poprzednim spotkaniu zespołu Macieja Laska z mediami, szef rządowego zespołu zapewnił, że spotkania będą kontynuowane i każdy dziennikarz, który zajmuje się tematyką katastrofy smoleńskiej będzie mógł w nich uczestniczyć.

Co ciekawe Maciej Lasek chodzący do „Gazety Wyborczej” i organizujący tam nawet spotkania z ekspertami nadal nie ma odwagi zadeklarować terminu spotkania i rozmowy z dziennikarzami zajmującymi się tematem katastrofy smoleńskiej na antenie TV Republika.

Aby "ułatwić kontakt dziennikarzy z zespołem" Macieja Laska, w czasie konferencji podany został adres, na który przedstawiciele mediów mogą wysyłać pytania do ekspertów. Okazuje się jednak, że e-mail kontaktowy jest taki sam, jak adres znajdujący się w Biuletynie Informacji Publicznej kancelarii premiera, służący „wyłącznie do przesyłania pytań od dziennikarzy. Pomimo zapewnień Macieja Laska, że zespół złożony jest z niezależnych ekspertów, okazuje się, że jest on całkowicie podporządkowany Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.

Na pytanie jednego z dziennikarzy, czy zespół Laska przekona ekspertów z zespołu Macierewicza, Piotr Lipiec, b. pracownik LOT-u i analityk rejestrów lotu oświadczył, że rolą zespołu Macieja Laska „nie jest przekonywanie”, tylko przekazywanie tez zawartych w raporcie Millera, który był bardzo obszerny i napisany językiem technicznym. Takie stanowisko członków zespołu Laska jest doprawdy zaskakujące, bowiem od publikacji raportu Millera w sprawie wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej pojawiło się wiele nowych okoliczności, do których najwyraźniej eksperci Laska w ogóle nie maja zamiaru się odnieść.

Obecny na konferencji prasowej Jan Pospieszalski chciał się dowiedzieć, czy eksperci zespołu Macieja Laska znają inną katastrofę, w której, przy podobnych parametrach, doszłoby do tak radykalnej destrukcji samolotu. Piotr Lipiec zapewniał, że takich katastrof jest „cały szereg” i tłumaczył, że według osób, które badały miejsce katastrofy w Smoleńsku nie było tam nic nadzwyczajnego.

- Katastrofa smoleńska została wyjaśniona - nie zakończone zostało śledztwo prokuratorskie – twierdzą rządowi eksperci.

Z kolei na pytanie dziennikarki "Gazety Polskiej Codziennie" o przeniesienie statecznika samolotu eksperci z zespołu Macieja laska odpowiedzieli, że w zasadzie tę kwestię może wyjaśnić tylko MAK. Korzystając z okazji rządowi eksperci zaapelowali, aby nie upraszczać badania katastrofy tylko do badania wraku.

Zobacz fragment konferencji zespołu Laska 

 



Źródło: niezalezna.pl

 

prenumerata.swsmedia.pl

Telewizja Republika

sklep.gazetapolska.pl

Wspieraj Fundację Niezależne Media

Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Wczytuję ocenę...
Zobacz więcej
Niezależna TOP 10
Wideo