Po słynnej kolacji u "Sowy", gdzie Belka żądał negocjowania dodruku pieniędzy nie z Jackiem Rostowskim, a Donaldem Tuskiem - projekt zmian w NBP bardzo szybko zaczął nabierać kształtu pożądanego przez prezesa banku. Mimo to premier zaprzeczył, by kogoś wysyłał na spotkanie. - Nie wysyłałem ministra Sienkiewicza na spotkanie z prezesem Belką - zapewnia szef rządu. Czyżby?
Jest pewien, przeoczony ale bardzo istotny fragment rozmowy w restauracji "Sowa i przyjaciele" pomiędzy szefem MSW Bartłomiejem Sienkiewiczem a prezesem NBP Markiem Belką, który pozwala sądzić, że nie kto tylko wysyłał, ale osobiście nadzorował polityczny deal.
W trakcie rozmowy Sienkiewicza z Belką, chwilę po tym, jak szef MSW tłumaczy, że dodrukowanie pieniędzy będzie potrzebne już w 2014 r., bo w 2015 r. Platforma Obywatelska będzie musiała wygrać wybory, do Sienkiewicza dzwoni szef Kancelarii Premiera Jacek Cichocki i informuje go, że jest wezwany na poranne spotkanie z Donaldem Tuskiem. Minister słucha go i odpowiada: -
Świetnie... no... co znaczy "mogę"? Jak szef wzywa, to co to za pytanie zadajesz? - denerwuje się Sienkiewicz.
-
Naucz się od Grasia komunikacji pod tytułem: "Słuchaj k***, jutro 11.15 i cześć! - ucina rozmowę minister.
O czym następnego dnia rozmawiał z premierem? Szczegółów nie znamy, jednak nawet Donald Tusk przyznał się, że Sienkiewicz relacjonował mu spotkanie z Belką. A
to właśnie od tego spotkania prace nad ustawą o zmianie ustawy o Narodowym Banku Polskim ruszyły z kopyta i to dokładnie według planu rozrysowanego przez prezesa Belkę.
A dzisiaj pojawiła się informacja, że są nagrania rozmów również Pawła Grasia (
tutaj więcej).
Źródło: niezalezna.pl,Wprost
Samuel Pereira