Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Uchylenie kurtyny

Wątpić jest rzeczą pisowską. Zrównoważeni i rozsądni wyborcy PO lub któregoś z innych oferowanych nam przez establishment zamienników partyjnych, nie wątpią. Oni wiedzą.

Wątpić jest rzeczą pisowską. Zrównoważeni i rozsądni wyborcy PO lub któregoś z innych oferowanych nam przez establishment zamienników partyjnych, nie wątpią. Oni wiedzą. Kłopot jest tylko, gdy pojawia się dysonans, płynący prosto od darzonych zaufaniem aktorów sceny politycznej

Dowiadują się szybko, niekiedy w kilka minut po zdarzeniu, informacje wraz z interpretacją mają podawane pewnie, bez wahań i rozterek. W Smoleńsku doszło do katastrofy lotniczej spowodowanej nieszczęśliwym zbiegiem wypadków, gen. Sławomir Petelicki popełnił samobójstwo. Przyjęcie tych założeń – o „wypadku smoleńskim” i o „samobójstwie Petelickiego” – pozwala też na przyjęcie do grona światłej elity i obozu ludzi rozsądnych. To wie każde lemingowe dziecko.

I byłoby to nawet spójne, gdyby nie to, że w tych samych stacjach i gazetach publikujących materiały propagandowe obozu rządzącego wkrada się – wypisz, wymaluj – przekaz pisowski. Ten, który każe wątpić. Ba, który wywraca starannie budowany świat do góry nogami. Co gorsza, wątpliwości co do tego, że III RP pod rządami Tuska nie jest bynajmniej krajem wolności i demokratycznych zasad, sieją zasłużeni budowniczowie III RP. Ku utrapieniu lemingów wszelkich odmian, wydaje się na dodatek, że wiedzą, co mówią.

> Będzie brakować prawdy
W dzień po śmierci gen. Petelickiego eurodeputowany SLD Marek Siwiec powiedział szczerze w Radiu Zet: „Samobójstwo do niego zupełnie nie pasuje” i stwierdził: „Będzie mi brakowało prawdy o tej tragedii”. Siwiec nie jest oczywiście z PiS i powinien mówić: „Prokuratura wyjaśnia wszystkie okoliczności”, „Wstępne wyniki wskazują na samobójstwo”, że szukanie jakichś innych przyczyn śmierci jest „pisowską histerią”. Ale w tej pierwszej chwili nie mówił – dał wręcz do zrozumienia głośno to, co wszyscy czujemy – prokuratura nie wyjaśni wiarygodnie w tej sprawie niczego, nie dowiemy się, jak było naprawdę, a same okoliczności śmierci generała budzą poważne wątpliwości.

„Będzie brakowało mi prawdy o tej tragedii” – te słowa równie dobrze pasują jako komentarz do skandalu z wyjaśnieniem sprawy porwania Krzysztofa Olewnika czy śmierci gen. Marka Papały. W przypadku tego ostatniego prokuratura całkiem otwarcie testuje wytrzymałość opinii publicznej, twierdząc po kilkunastu latach śledztwa, że szefa policji zabił przypadkowo złodziej daewoo. To, że hipoteza szyta jest grubymi nićmi, że widać fastrygi – co z tego? Ktoś może powiedzieć po latach doświadczeń: od czego media i propaganda? Tyle że tak kończona sprawa morderstwa szefa policji procentuje właśnie takim stosunkiem do sprawności instytucji państwa, jaki zademonstrował nam eurodeputowany SLD.

> Siatka szajki
Sęk w tym, że nie wierzą nawet ci, którzy ten system kłamstwa wymyślili i tworzyli. W ostatnich dniach właśnie w związku ze śmiercią gen. Petelickiego zdarzyło im się dać publiczny dowód tej niewiary.

Oto ciekawe świadectwo o pewnym rysie stanu państwa pod rządami PO zaprezentował nie kto inny jak jeden ze współautorów – jak sam twierdzi – jej powstania, czyli Gromosław Czempiński. Ów były oficer komunistycznego wywiadu, a potem szef UOP w III RP i wpływowy lobbysta, zachował się w ostatnich dniach, „jakby coś w nim pękło”. Stwierdził, że pod rządami PO w Polsce nie można głośno krytykować władzy, bo ma się z tego powodu kłopoty. „Mówił do mnie wielokrotnie, że czuje się izolowany, (...) że nie ma dostępu do środków przekazu takiego, jak kiedyś miał, że ma kłopoty ze znalezieniem sobie pracy, że ma kłopoty z realizacją projektów, nad którymi pracuje, i mówi – to jest, wiesz, pokłosie tego, co myślę o obecnej ekipie rządzącej” – relacjonował Czempiński swoje rozmowy z gen. Petelickim. To ciekawe informacje o zasadach panujących w establishmencie III RP.

Po swoim zatrzymaniu kilka miesięcy temu generał – jak twierdzi – stracił sporo znajomych, bo „nie mają odwagi podjąć telefonu, bo nie wiedzą, jak władza odczyta to, że się ze mną spotykają (…). Wiele osób boi się swoich poglądów, bo prywatnie różne rzeczy mówią, natomiast publicznie wolą milczeć na temat oceny sytuacji politycznej”.

Trzeba się zatem bardzo pilnować, by nie podpaść rządzącym, bo wtedy ani interesów nie ma, ani zaproszeń do telewizji. Na dodatek tak się dzieje, zdaniem generała, nie tylko na szczytach władzy, ale też w środowiskach lokalnych. Państwo jawi się zatem jak oplecione siatką… szajki. Władza w tym ujęciu jest autorytarna, eliminująca tych, którzy jej się nie podobają, od której na dodatek zależą kariery i biznes, i której podporządkowane są media. Jeśli nie podobasz się władzy, nie będziesz zapraszany ani na salony, ani do telewizji – to jedna z cech systemu opisanego w powyższym akapicie przez Gromosława Czempińskiego.

> Dymisje za poglądy
Oczywiście, może ktoś powiedzieć, że byłego oficera SB z jego diagnozami nie należy traktować zbyt serio. Jednak ten sam opis powtarza się w zdaniach innych filarów ideologicznych systemu Tuska – ze wszech miar zasłużonych dla obecnej władzy Pawła Wrońskiego i Wojciecha Czuchnowskiego. Pisząc starannie swój tekst, że generał Petelicki na pewno, niewątpliwie i jak najbardziej popełnił samobójstwo, i że fakt ten nie podlega żadnej dyskusji, i że zostało to ustalone, stwierdzone i zatwierdzone – zatem pisząc żmudnie tak długie szpalty opowiadające o życiu i upadku generała (który to upadek przypieczętował jego niezrozumiały zwrot po katastrofie smoleńskiej, gdy nieszczęsny generał zwątpił, że to był nieszczęśliwy wypadek i głośno protestował przeciw sposobowi prowadzenia śledztwa przez rząd), przepuścili kłopotliwe zdanie. Brzmiało ono: „Tego rodzaju firma nie może zatrudniać człowieka będącego w otwartym konflikcie z władzą”. Chodziło o firmę doradczą Ernst&Young, która w 2011 r. nie przedłużyła kontraktu gen. Petelickiemu. Jak czytamy w tekście wydrukowanym w „Gazecie Wyborczej”, nie przedłużyła go z najczystszych powodów politycznych. Zatem – wynika z tekstu „GW” – dzieje się w naszym kraju pod rządami Platformy tak, że ludzie krytykujący ją nie mogą pracować w firmach, które z jakiegoś powodu potrzebują z władzą kontaktu.

Czego mógł się obawiać oddział międzynarodowej korporacji, zatrudniając osobę niemile widzianą przez Donalda Tuska i jego ekipę, tego z lektury tekstów w „Wyborczej” nie wiemy. Nie zwolniono też generała ot tak, bo jego kompetencje nagle przestały być przydatne – odczytano po prostu sygnał, że gen. Petelicki „jest źle widziany”, i już. A to w systemie III RP wystarcza i jest tak naturalnym zjawiskiem, że dbająca o wizerunek obecnych rządów „Wyborcza” takie zdanie przepuszcza. Być może trzeba więcej jeszcze – jak mawia Wojciech Maziarski z tej samej gazety – „samobójstw wykonanych własnoręcznie”, by na jej szpaltach przemycone zostały kolejne rysy systemu?

Z przytaczanych tu wypowiedzi wynika nie tylko niewiara w działanie instytucji państwowych, ale też diagnoza, że państwo jest zawłaszczone przez platformerskie i postkomunistyczne elity, system jest szczelny i dość bezwzględny. Nie ma przypadkowych karier, biznesów, gwiazd. Oczywiście na co dzień nikt z takimi diagnozami się nie wyrywa – zbyt ryzykowne jest, jak wiemy od samych bohaterów tego tekstu, demaskowanie władzy. Te niewyjaśnione samobójstwa wywołując szok, powodują, że nagle uczestnicy systemu stają się na chwile bardziej rozmowni. Uchyla się na chwilę rąbek kurtyny, pokazując istotę działania polskiego państwa. To, że w systemie nie ma ani sprawnie działającego państwa, ani wolnych mediów, ani rzetelnej prokuratury. I dają to do zrozumienia jak jeden mąż – Siwiec z Czempińskim, Czuchnowskim i Wrońskim...

> Powrót do rutyny
Ale jeśli system III RP wygląda tak jak opisany powyżej, to czy można się dziwić, że Grzegorz Schetyna z Mirosławem Drzewieckim wykręcają żarówkę znad stołu i siadają w najdalszym kącie restauracji z przedstawicielami władz grupy Polsatu i kanału sportowego tej stacji? I reakcja byłego ministra spraw wewnętrznych zaraz po tym, jak dowiedział się od dziennikarza „Gazety Polskiej Codziennie”, że media wiedzą o tym spotkaniu – natychmiastowe ogłoszenie „niedyspozycji” i wyjazd do szpitala pod kroplówkę. Czyż ta scena nie pasuje równie dobrze do opisanego obrazu? Dziś Grzegorz Schetyna demonstruje bliską zażyłość z „Mirem” Drzewieckim, osławionym w aferze hazardowej i odpowiedzialnym m.in. za skandaliczne kontrakty z prezesami spółki nadzorującej budowę Stadionu Narodowego, dające im kosmicznie wysokie premie. Publicznie krytykuje minister sportu Joannę Muchę, która ośmieliła się podważać zarówno te kontrakty, jak i porządki w resorcie. Nie jest to minister, którą warto przesadnie chwalić, ale oczywisty konflikt między nią a jej poprzednikiem wart jest opisania także pod kątem biznesów i pieniędzy, jakie płynęły lub przestały w pewnym momencie płynąć do ludzi „Mira”.

W kuluarach głośno mówi się o możliwości powrotu Grzegorza Schetyny do rządu (i co za tym idzie, o spodziewanym wzmocnieniu pozycji „Mira”), być może właśnie na stanowisko ministra sportu, z którego ma być odwołana minister Mucha. W tym kontekście rozmowy „o sporcie” w warszawskiej restauracji przy wykręconej żarówce nabierają, być może, bardziej konkretnego znaczenia. Tymczasem na Twitterze Tomasz Sekielski napisał, że dowiedział się z dwóch źródeł, iż jedna z redakcji ma kompromitujące nagrania z udziałem ministra rządu Tuska i kilku znanych polityków PO. Taśmy mają być ujawnione po zakończeniu Euro. Spekuluje się, że może to być kolejna odsłona rozgrywek w Platformie, w której na jednym z frontów gra właśnie Schetyna. Czyż i ta informacja świetnie nie dopełnia obrazu III RP i rządzącej nią partii? Proszę zwrócić uwagę – żadna z tych gładko uzupełniających się scen nie jest prezentowana przez „szukających spisków” polityków PiS czy „prawicowych publicystów”. System odsłania się sam.

 



Źródło:

Joanna Lichocka