Przyglądam się liczbie frontów, na których stara się „walczyć” nasza dyplomacja. Od mówienia o domaganiu się od Niemiec reparacji wojennych, przez deklaracje, że z białoruskiej elektrowni atomowej nie będziemy brali energii, przez Ostrą Bramę i cmentarz Orląt Lwowskich w projektach nowych paszportów. Wszystko i naraz.
Tylko wrak rządowego tupolewa jak gnił, tak gnije pod rosyjską plandeką. Tymczasem Witold Waszczykowski, szef owej naszej dyplomacji, mówi, że „Polska jest gotowa do współpracy z Rosją”. Ubolewa jednak, że „nie dostrzega z jej strony wzajemności i gotowości do dialogu”. Przy tym nie zaprzecza słowom ambasadora FR w Polsce Siergieja Andrejewa o tym, że Armia Czerwona de facto przyniosła Polsce wyzwolenie, walcząc z Niemcami. W tym kontekście mniej zaskakująco brzmi inna wypowiedź ministra, że chciałby spotkać się z Siergiejem Ławrowem, swoim rosyjskim odpowiednikiem. Kto wie....