„Gratulacje Panie Błaszczak! Dzięki Pana mowie nienawiści i cichym przyzwoleniu na agresję w stosunku do osób innego wyznania, »prawdziwi Polacy« pokazują światu naszą gościnność... Narodowcy z Białegostoku obrzucili kamieniami, butelkami, młotkiem i pokrywą od sedesu, mieszkanie czeczeńskiej rodziny. Odłamki rozbitej szyby raniły dwumiesięczne dziecko, młotek wylądował tuż obok łóżeczka”.
Sprawa zbulwersowała internautów. Jak się jednak okazało, nie z powodu rzekomej winy ministra Błaszczaka i podległych mu służb. Jak szybko ustalono, fotografia, którą opublikowano, pochodzi z Syrii i była dokumentacją skutków tamtejszych działań wojennych. Co więcej, cała sprawa z Białegostoku, choć istotnie jest prawdziwa, to miała miejsce w… 2013 r., a więc wówczas, gdy o ministrze Błaszczaku jako szefie MSW nikt nie mógł śnić – trwał wszak złoty okres rządów PO-PSL.
Źródłem całej afery jest Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych. Przypomniał on sprawę sprzed czterech lat i opublikował niemające z nią związku zdjęcie. Jedynie w środku tekstu napisano, że rzecz miała miejsce przed laty. Całość „newsa” wieńczy numer konta z prośbą o wpłacanie pieniędzy na Ośrodek.
Posłanka Gajewska nie dość więc, że uwiarygodniła „odświeżonego” i zilustrowanego fałszywie newsa, to jeszcze nie pożałowała okazji, by dołożyć swoje kłamstwo na temat rzekomej odpowiedzialności dzisiejszych władz za całą sprawę. Jaki był tego cel? Oczywisty – tworzenie wrażenia, że w Polsce dzieje się źle. Nie ukrywają tego nawet administratorzy Ośrodka. Na pytanie internauty, dlaczego przypominają sprawę sprzed lat, odpowiedzieli: „Wtedy to był incydent, dzisiaj rasistowskie ataki to codzienność”. Zapewne dlatego trzeba o nich informować czteroletnim „newsem” i zdjęciem z Bliskiego Wschodu.