Zamykanie kościołów
Gdy Moskale wprowadzili stan wojenny i usiłowali zakazać obchodów patriotycznych rocznic, Polacy stanęli okoniem.
Gdy Moskale wprowadzili stan wojenny i usiłowali zakazać obchodów patriotycznych rocznic, Polacy stanęli okoniem.
W piątek w Łomży odbyło się spotkanie autorskie z prof. Sławomirem Cenckiewiczem na temat jego dwóch ostatnich książek „Agentura” i „Transformacja”. Miałem przyjemność i honor to spotkanie poprowadzi. W czasie dyskusji poruszono kilka interesujących wątków. Wróciłem do domu pokrzepiony. Nie tyle nawet – jak zawsze znakomitą – opowieścią prof. Cenckiewicza, bo ta, przy całej znakomitości wywodu, porusza przecież sprawy trudne, dramatyczne dla Polski, odciskające się piętnem na naszym życiu społecznym i politycznym aż do dzisiaj, co reakcjami i pytaniami ludzi, którzy na to spotkanie przybyli.
Świat politycznej poprawności ma swoje „kanony tolerancji”, które przestają obowiązywać, gdy wyjdziemy poza krąg ludzi, których ta tolerancja, według lewicy, powinna dotyczyć.
Od końca XVIII wieku powstała w Polsce „moda” na biżuterię patriotyczną. Zapoczątkował ją Tadeusz Kościuszko, który zasłużonym żołnierzom wręczał obrączki z wygrawerowanym napisem „Ojczyzna obrońcy swemu”.
Żądza korony pcha do działań wszelkich. Ach, jak cudownie to Szekspir w „Makbecie” opisał.
Słowa znaczą, słowa niosą, od Słowa wszystko się zaczyna.
Nic chyba ostatnio nie wywarło na mnie większego wrażenia, niż to, co robi IPN jeśli chodzi o ofertę skierowaną do dzieci i młodzieży. Na zakończonym Kongresie Pamięci Narodowej zaprezentowano badania statystyczne, które przeprowadzono wśród młodych ludzi, pytając ich między innymi o to, skąd czerpią wiedzę historyczną. Odpowiedź nie była zaskakująca – oczywiście, nie z książek. Przede wszystkim z internetu i z lekcji historii.
4 marca na Litwie zawsze były Kaziuki. Święto imienin naszego króla z dynastii Jagiellonów, połączone z jarmarkiem stanowiącym wspomnienie jego kanonizacji to część głęboko zakorzenionej tradycji polskiej. Kaziuki to element kultury Pierwszej, a potem i Drugiej Rzeczypospolitej. Jarmark, który z okazji Kaziuków organizowano w Wilnie, w XIX wieku przeniesiono na plac Łukiski.
Sprawa pana Jana z SB przetoczyła się przez media szerokim echem. Pan Jan bowiem, na siedleckim spotkaniu z szefem PO Donaldem Tuskiem, utyskiwał nad trzema kolejnymi porażkami wyborczymi, mówiąc w trybie „myśmy przegrali”. A potem przeszedł do zasadniczej kwestii – czyli tego, że PiS dobrał się do esbeków odbierając im m.in. przywileje emerytalne, zaś cała nadzieja w PO, która ową „niesprawiedliwość” odwróci. Tusk go wsparł, stwierdzając, że nie można wszystkich „wrzucać do jednego wora” i obiecał „naprawianie krzywd”. Notabene, kto jak kto, ale właśnie esbecy wiedzą, jak „wrzucać do wora” – co ważne, by to zaznaczyć, chociaż brzmi potwornie.