Czasem człowiek może mieć wrażenie rozdwojenia jaźni. Bo rzeczywistość polityczna jest tak nieprzewidywalna. A może inaczej – przewidywalne w niej jest to, iż w walce o władzę nie ma żadnych granic, których nie da się przekroczyć. Nawet „zielonych granic”… - pisze Tomasz Łysiak w felietonie specjalnie dla czytelników Niezalezna.pl. Zapraszamy do lektury!
Piszę o tym skonfundowaniu, bo jako prosty obserwator wydarzeń publicznych, odbieram ze środowiska tzw. opozycji demokratycznej sprzeczne sygnały. Z jednej strony są bowiem uniesienia związane z premierą filmu Agnieszki Holland „Zielona granica”, filmu nagrodzonego studwudziestominutową owacją na stojąco w Wenecji. W filmie ukazani są polscy aktywiści (good guys) oraz służby mundurowe będące zbrojnym, opresyjnym ramieniem państwa polskiego (bad guys).
Narracja jest jasna i czytelna – państwo polskie to dyktatura nie szanująca podstawowych praw człowieka, nieczuła na potrzeby imigrantów. Pani Holland posuwa się nawet do porównań z okresu II wojny światowej i sugeruje, że za kilka dekad aktywiści mogą być uznani za „Sprawiedliwych wśród…”. Jaki wniosek się nasuwa, gdy tę narrację się obserwuje? Że środowisko opozycyjne jest przeciwne „murom na granicach”, oraz jest za wpuszczaniem imigrantów do Polski.
Po czym następuje druga odsłona opozycyjnego „dramatu o uchodźcach”. To wyborczy spot Platformy Obywatelskiej, w której imigrantami się straszy, zaś PiS oskarża o przyjęcie 250 tysięcy imigrantów z Azji i Afryki. W klipie użyto ujęć, na których widać imigrantów, a całość zmontowana jest tak, by stwarzać poczucie zagrożenia.
I tu właśnie logicznie myślącemu człowiekowi szczęka opada. Nasuwa się zasadnicze pytanie – wy jesteście „za” czy „przeciw” przyjmowaniu rzesz imigrantów do Polski? Bo raz jesteście „za” (czyli „zburzmy mur na granicy”, „przyjmujmy, a potem się sprawdzi, co to za ludzie”, „Ibrahim sześć dni pływał w strumieniu”), a raz „przeciw” („PiS przyjmuje tysiące imigrantów z Azji i Afryki”).
W tym rozdwojeniu jaźni zresztą (czyli pędzie do władzy, w którym zwykła logika i konsekwencja poglądów nie są istotne) są i inne kwiatki – takie, jak krytykowanie programów socjalnych PiS i proponowanie swoich, krytykowanie „populizmu” i zastępowanie go „konkretami”, które są populizmem do potęgi entej itd.
Ja tylko zapytam, Platformo – jak żyć w takim pomieszaniu z poplątaniem? Jak żyć?