Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

Tomasz Łysiak dla Niezalezna.pl o przedwyborczych szczekaczach: Ja bym dorzucił jeszcze „babcię Kasię”

Im bliżej wyborów, tym atmosfera jest gorętsza i tym częściej Polacy dyskutują o tym, co będzie. Zaś sposoby nagabywania do oddania głosu pojawiają się coraz ciekawsze.

Propaganda Donalda Tuska
Propaganda Donalda Tuska
Twitter/@Platforma_org

W Gdyni Orłowie, tuż koło plaży, ciągnie się w stronę Sopotu asfaltowa droga. Co rano idą nią plażowicze, taszcząc ze sobą nadmuchiwane krokodyle, jednorożce i flamingi, co rano tędy na złocisty piaseczek ciągną rodziny z dziećmi. I również co rano, od kilku dni, na tej właśnie asfaltowej dróżce pojawia się pewna pani.

Wyfiokowana, w sukience, z torebunią zawieszoną na ramieniu, oraz z telefonem uniesionym na wysokość twarzy. Aparat telefoniczny jest ustawiony w tryb głośnomówiący, tak więc słychać wszystko w promieniu dobrych kilku metrów. Z głośniczka płynie Tusk. Znaczy się przemówienie jakieś, na wiecu wyborczym najwyraźniej. No i ta pani wyfiokowana, w wieku tuskowo-emerytalnym, idzie tak z gadającym telefonem, i idzie… Po czym na końcu drogi zawraca. I robi takich kursów wzdłuż plaży i drzew pewnie co najmniej kilka. Ja w każdym razie spotkałem ją już parę razy. Gdy się idzie tą asfaltówką, i naraz za plecami usłyszy człowiek zaangażowany, gniewny głos Tuska, to znak, że zbliża się owa tajemnicza dama.

Początkowo sądziłem, że ma ona jakieś kłopoty, może zapaść psychologiczną, i dlatego szprycuje się dousznie Tuskiem puszczanym na pełen regulator. Ale potem złowiłem jej spojrzenie, gdy mnie wymijała. I wtedy zrozumiałem. To jest misja. Owa pani poświęca swój czas, aby chodzić tą plażową drogą i puszczać Tuska na pełen regulator w celach, nazwijmy to, propagandowych… Niech się edukuje plażowicz, choćby przez 10 sekund, słuchając, co mówi złotousty Donald. Znaczy się telefon jest swego rodzaju „szczekaczką”, mającą skłonić „nieprzekonanych”, czy też „zajadłych pisiorów” do oddania głosu na KO. Sprytne. Jak wypuścić takie bataliony wyfiokowanych bab w Polskę, może przyniosą jakiś efekt? Marsz miliona z megafonami i szczekaczkami? Ja bym do każdej dorzucił jeszcze „babcię Kasię”, żeby każdego, kto się choć lekko skrzywi na tusko-propagandę biła po głowie parasolem plażowym. Na pewno zadziała.

 



Źródło: niezalezna.pl

#polityka #opozycja #wybory

Tomasz Łysiak