PODMIANA - Przestają wierzyć w Trzaskowskiego » CZYTAJ TERAZ »

Wdowa po Kiszczaku: Coś mi odbiło

Popełniłam błąd, bo mi coś odbiło i postanowiłam pójść do IPN - tak wdowa po Czesławie Kiszczaku tłumaczyła w TVP Info swoją decyzję o zaniesieniu do Instytutu Pamięci Narodowej jednego z doku

Tomasz Adamowicz/Gazeta Polska
Tomasz Adamowicz/Gazeta Polska
Popełniłam błąd, bo mi coś odbiło i postanowiłam pójść do IPN - tak wdowa po Czesławie Kiszczaku tłumaczyła w TVP Info swoją decyzję o zaniesieniu do Instytutu Pamięci Narodowej jednego z dokumentów z teczki TW „Bolka”. Dziennikarzom udało się dziś porozmawiać z Marią Kiszczak.

- Tam była dołączona karteczka, której nie przeczytałam, że Wałęsę trzeba chronić, bo on jest polskim bohaterem i dopiero po kilku latach ujawnić te dokumenty. A ja za szybko je ujawniłam i to jest moja głupota, bo nie powinnam tego robić - wyjawiła Maria Kiszczak. - Coś mi odbiło i postanowiłam pójść do IPN. Myślałam, że to jest instytucja, która zapewni mi spokój, a oni się reklamują moim kosztem. A te zdjęcia, o których się mówi, to są zdjęcia z obrad Okrągłego Stołu, które opublikowałam, bo się tym zajmowałam - dodała.

We wtorek prezes Instytutu Pamięci Narodowej Łukasz Kamiński ujawnił archiwalny dokument dostarczony przez wdowę po Kiszczaku. Kobieta twierdziła, że ma ich więcej i chciała za nie pieniędzy - 90 tysięcy złotych.

Maria Kiszczak powiedziała dziś, że akta Lecha Wałęsy należało ujawnić znacznie później.

Mąż o tym wiedział. Bo on razem z Wałęsą tworzył Okrągły Stół. Wałęsa i Kiszczak to były dwie osoby najważniejsze przy Okrągłym Stole. I dlatego go chronił. Bez ochrony męża, on (Wałęsa) byłby zniszczony. Najprawdopodobniej nie dostałby Nobla, a to przecież jest sprawa Polski

- stwierdziła wdowa po Kiszczaku.

 



Źródło: tvp.info,niezalezna.pl

pb