Helsińska Fundacja Praw Człowieka chce zaskarżyć nowe przepisy o odbieraniu kierowcom praw jazdy za przekroczenie prędkości. Zdaniem organizacji nie ma podstaw, by za takie przewinienie karać podwójnie: zarówno odebraniem dokumentów, jak i mandatem.
-
Podstawowym zastrzeżeniem naszym jest to, że kierowca nie może w sądzie dochodzić swoich praw i wykazać swoich okoliczności działania, które mogłyby spowodować, że on nie musiałby być tak ukarany - mówi w rozmowie ze stacją TVN24 dr Piotr Kładoczny z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
Według nowego prawa, każdy kierowca przyłapany przez policjantów na przekroczeniu dozwolonej prędkości w terenie zabudowanym o ponad 50 kilometrów na godzinę - traci prawo jazdy.
17 maja w życie weszły przepisy, zgodnie z którymi za takie przewinienie można stracić prawo jazdy na trzy miesiące. W każdym powiecie jest magazyn, do którego trafiają prawa jazdy kierowców.
Wątpliwości HFPC budzi fakt, że kara jest automatyczna, a kierowca nie ma możliwości się usprawiedliwić.
- Mógłby mieć ważny powód, że jechał szybko, np. wiózł dziecko do szpitala. W tym przypadku nie ma możliwości się usprawiedliwić, bo jest obligatoryjność orzeczenia takiego zakazu - mówi dr Kładoczny.
Źródło: tvn24.pl
sp