Co do kolejności docierania do informacji z czarnych skrzynek, jestem głęboko przekonany, że na pierwszym miejscu powinny być rodziny. Też jestem rodziną dwojga poległych i nie chcę mieć tutaj przywilejów. Na pierwszym miejscu powinny być rodziny i ich pełnomocnicy - tak 1.06.2010 r. Jarosław Kaczyński uzasadniał odrzucenie zaproszenia od Komorowskiego na RBN. Do dziś kolejne odczyty kopii nagrań z kokpitu służą PO w politycznych gierkach.
- Mamy jeszcze dwa granaty, ale odpalimy je po świętach – chwalił się 27 marca br. portalowi 300polityka.pl "jeden z kluczowych strategów kampanii PO". Zapowiedź ta padła w dniu konferencji prokuratury wojskowej (przed jej rozpoczęciem), która przygotowała "nowe" rewelacje w postaci kolejnego odczytu kopii nagrań z rządowego tupolewa. Piszę nowe w cudzysłowiu, ponieważ ostatnie rewelacje nowe nie są. To jedynie powtórka z "rewelacji" Tatiany Anodiny ze stycznia 2011 r.
O przyczynach i motywacjach ustawienia gen. Błasika w centrum smoleńskiej propagandy kłamstwa mówił otwarcie Igor Mintusow, ekspert od PR współpracujący z MAK . - To była główna strategia. Przyjmowanie takich strategii to wybór polityczny – ujawnił dwa lata po publikacji raportu MAK Mintusow.
Taktyka rozgrywania kolejnych wersji stenogramów trwa nieprzerwanie od 2010 r. Jedna z pierwszych, to głośna wrzutka TVN z frazą "Jak nie wyląduję/wylądujemy, to mnie zabije/zabiją"
ZOBACZ NAGRANIE:
KILKA PYTAŃ
Po co czwarta już wersja odczytów z kabiny pilotów rządowego tupolewa? Po co nowe zapiski z nagrań, skoro ostatnią robił krakowski Instytut Sehna, którego profesjonalizmu nikt nie podważał? Czy chodziło o to, by dać płytki "odpowiednim" ludziom, by sporządzili "odpowiedni" stenogram? Mowa tutaj m. in. o resortowym dziecku, Andrzeju Artymowiczu, znanym dotąd jako dźwiękowiec "M jak Miłość". Dziś już chyba bardziej by pasował do produkacji "M jak MAK".
Kto już w dniu konferencji wojskowych prokuratorów (27 marca) mógł zapowiadać poświąteczny "granat"? Mowa przecież o cynicznym zagraniu przez PO nie tylko ogólnonarodową tragedią, ale zdarzeniem, które dla rodzin ofiar (w tym szczególnie dla żony generała Andrzeja Błasika) ma siłę bomby atomowej. Przecież pani Błasikowa o "nowych" rewelacjach "biegłych" dowiedziała się nie od prokuratorów wojskowych, a z telewizji. W jakim dzikim kraju żyjemy, że robi się takie rzeczy?
Którędy i od kogo poszedł przeciek? Czy z prokuratury wojskowej, niezadowolonej, że konferencja z końca marca niewystarczająco się przebiła? Czy raczej od autorów tych zapisków, którzy tyle się starali, nawet piwo do kokpitu wnieśli, a tu zainteresowanie żadne? Odpowiedź na te pytania może uzupełnić odpowiedź na pytanie dużo prostsze: Co obóz rządzący chce taką wrzutką na kilka dni przed 5. rocznicą katastrofy smoleńskiej uzyskać. Podgrzanie nastrojów, próba sprowokowania PiS, by następnie zmotywować wyborców Bronisława Komorowskiego starą metodą straszenia opozycją. Jeśli przy tym uda się sprowokować znienawidzone przez liderów PO rodziny smoleńskie - tym większe zwycięstwo.
PRZEKAZ DNIA PO Z 10 IV 2010: „Katastrofę spowodowali piloci, którzy zeszli we mgle poniżej 100 metrów. Do ustalenia pozostaje kto ich do tego skłonił"
Jeśli chodzi o kwestię autora zapowiedzi o "granacie", pewien trop daje blogerka Kataryna. Pisze o „wyjątkowo obleśnej i podłej postaci”, co dopasowując do rozmówcy 300polityki („jednego z kluczowych strategów kampanii PO”) - daje jedyną możliwą opcję: Michał Kamiński. Jeśli to słynny "Misio", to naturalnie do RMF trafiły przez jego kolegę Konrada Piaseckiego. Dla jasności: na to dowodów nie mam, spekuluję. Ważne jest, że "odpowiednie zapiski" w tym RMF-ie się znalazły i po części oczekiwany skutek przyniosły. Tylko po części, bo ci, których chciano sprowokować, nie dali się. Co więcej: z tego, co się dowiaduję, odpowiedź części rodzin smoleńskich 10 kwietnia to również będzie "bomba", tyle że nie brudna, a wręcz przeciwnie.
Wspomniana na wstępie rozgrywka w kampanii prezydenckiej 2010 r., gdy Bronisław Komorowski zaprosił liderów partyjnych na posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego, by im "puścić" nagranie z czarnej skrzynki, to tylko jeden z elementów grania Smoleńskiem, które trwa od 5 lat. To o Grzegorzu Schetynie dwóch dziennikarzy rozmawiało dwa tygodnie po smoleńskiej tragedii. Zapis ich rozmowy mówi sam za siebie:
Czy obecny szef polskiej dyplomacji jako jeden z autorów kampanii oszczerstw przeciwko swojemu prezydentowi poniósł polityczną odpowiedzialność za swoje słowa? Spotkał się z medialnym oburzeniem? Ostracyzmem? Nic z tych rzeczy. Od lat działa podobnie jak jego przyjaciel Komorowski pod medialnym parasolem ochronnym.
NIENAWIŚĆ DO GEN. BŁASIKA METODĄ NA WYBORY
Myślę, że w kontekście kolejnego użycia nieżyjącego Dowódcy Sił Powietrznych RP czytelnicy Niezalezna.pl zasługują na pewną informację. Jako uczestnik wspomnianej już konferencji prokuratury wojskowej byłem świadkiem, jak młoda dziennikarka "Faktów" TVN już w swoim pierwszym pytaniu poruszyła ten temat. Dwukrotnie o gen. Błasika dopytywała, a wojskowi z kartki podawali "odpowiednie" informacje. Nie trzeba być wróżką, by zgadnąć, że pytanie dziennikarce przed wysłaniem na konferencję zlecili jej wydawcy. Skąd mieli przeciek, co tego dnia należy "grzać"? Najprawdopodobniej z tego samego źródełka, co słynny sztabowiec PO, ktory zapowiadał "granat" po świętach Wielkiej Nocy.
CZYTAJ WIĘCEJ: Blogerka ujawnia, kto dał RMF „stenogramy”. Chodzi o „wyjątkowo obleśną i podłą postać”
Warto tutaj również przypomnieć szczególną nienawiść, jaką do gen. Błasika żywi Kreml. Zdolny dowódcą był ważnym wojskowym nie tylko dla polskiej armii, ale również dla NATO, który w duchu wdzięczności za jego zasługi postawił mu memoriał w bazie wojskowej w Ramstein. To dlatego każde uderzenie w gen. Błasika jest dla Rosjan nie tylko wybielaniem ich win, ale również uderzeniem w znienawidzony Pakt Północnoatlantycki. Warto przy okazji przypomnieć, że również NATO oferowało Polsce pomoc w badaniu przyczyn katastrofy smoleńskiej. Odpowiedź polskich władz była taka sama jak na inne oferty polskich ekspertów z róznych dziedzin - odmowna.
Przy okazji również w Polsce po 10 kwietnia 2010 r. znalazła się masa powielaczy rosyjskiej narracji, którzy atakowali gen. Błasika. Wśród nich Michał Setlak (niegdyś wyedukowany w Moskwie, w ramach zespołu Laska finansowany przez kancelarię premiera RP), który nazywa go "głównym czarnym charakterem tej historii", czy Paweł Artymowicz - brat słynnego dźwiękowca "M jak Miłość" - który gen. Błasika (przepraszam rodzinę za zacytowanie jego słów) określił mianem "ch...". O wypowiedziach Janusza Palikota, szczerego przyjaciela Bronisława Komorowskiego, nie wspomnę. Im więcej takich wypowiedzi - tym większe zadowolenie włodarzy Kremla.