Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Macierewicz odpowiada Schetynie: Niech udowodni swoją dobrą wolę w działaniu

 Byliśmy naiwni wobec Rosji, a oddanie śledztwa było błęd

Tomasz Adamowicz/Gazeta Polska
Tomasz Adamowicz/Gazeta Polska
 Byliśmy naiwni wobec Rosji, a oddanie śledztwa było błędem - przyznał dzisiaj Grzegorz Schetyna. - Niech wyciągnie z tego wnioski i przyłączy się do wniosku o śledztwo międzynarodowe ws. smoleńskiej. Nigdy nie będzie lepszej koniunktury na to, by je przeprowadzić, jak teraz. Zachód jest na to gotowy - mówi portalowi niezalezna.pl Antoni Macierewicz. Z przewodniczącym parlamentarnego zespołu ds. zbadania przyczyn tragedii z 10 kwietnia 2010 r. rozmawia Samuel Pereira.

Nie jest łatwo prowadzić postępowania robiąc to równolegle i tak naprawdę oddzielnie - powiedział Grzegorz Schetyna. Szef polskie dyplomacji przyznał, że oddanie Rosji śledztwa smoleńskiego i głosowanie w Sejmie przeciwko jego przekazaniu naszej prokuraturze było błędem. Polityk PO przyznaje, że zawierzenie Rosji po tragedii z 10 kwietnia 2010 r. było naiwnością i ubolewa na „brak responsu” i współpracy ze strony rosyjskiej, „bo akurat taka sprawa powinna łączyć, a nie w taki sposób dzielić”. Antoni Macierewicz komentując tę deklarację oczekuje, że minister Schetyna potwierdzi dobrą wolę w konkretnych działaniach.

ROZMOWA Z ANTONIM MACIEREWICZEM:

Jak pan ocenia deklarację ministra Grzegorza Schetyny? Czuje Pan satysfakcję, gdy szef MSZ de facto przyznaje panu rację?
Uczucia, satysfakcja – nie myślę w takich kategoriach. Dopóki nie zobaczę działań, nie widzę podstaw by sądzić, że mamy do czynienia z rzeczywistą zmianą. Gdy Schetyna mówi, że „wydawało się, że ta wybrana droga doprowadzi do jak najszybszych wyjaśnień” – to jest to jego ocena przeszłości. Ocena działań Platformy w tej sprawie została wystawiona przez społeczeństwo już dawno. Minister Schetyna może w tej sprawie co najwyżej przepraszać i wyciągnąć wnioski zarówno wobec siebie, jak i tych, którzy są za to odpowiedzialni.

Jaki wnioski?
Wniosek jest jeden: podanie się do dymisji. Mnie interesuje przede wszystkim przyszłość, a nie przeszłość. Jeżeli pan Schetyna i słusznie mówi, że błędem było nie podjęcie międzynarodowego śledztwa, to przypomnijmy, że 13 kwietnia 2010 r. w Moskwie, podczas posiedzenia rosyjskiego komitetu badania katastrofy pani Tatiana Anodina bardzo wyraźnie poinformowała, że zgłosili się do pomocy przedstawiciele śledczych organów Unii Europejskiej i innych państw europejskich, czyli NATO. Wtedy to właśnie niechęć rządu Donalda Tuska zdecydowała, że ta możliwość nie została zrealizowana. Rosjanie, zapewne licząc na taką właśnie reakcję, mieli obowiązek o tym poinformować. Po odrzuceniu tych wniosków przez polski rząd – mieli wolne ręce do dalszych działań.

Temat międzynarodowego śledztwa od tego czasu wielokrotnie pojawiał się w przestrzeni publicznej.
Prezydent Komorowski odpowiadając na apele o międzynarodowe śledztwo, cynicznie  tłumaczył, że nie ma takiej potrzeby, bo przecież już mamy śledztwo rosyjskie, śledztwo polskie i jest śledztwo międzynarodowe, mianowicie komitetu pani Anodiny, który ma w nazwie „międzynarodowy”. Od 2010 r. mamy do czynienia z ewidentnym, cynicznym uniemożliwieniem przez Bronisława Komorowskiego i rząd PO-PSL, z którym Grzegorz Schetyna się identyfikuje.

CZYTAJ WIĘCEJ: Rosja odrzuca propozycję pomocy UE przy badaniu katastrofy, Kopacz dziękuje. ZOBACZ NAGRANIE

Mówiąc o spotkaniu z 13 kwietnia 2010 r., ma Pan na myśli posiedzenie przedstawicieli polskiego i rosyjskiego rządu w Moskwie?
Tak. Szefem delegacji była obecna premier i ówczesna minister zdrowia Ewa Kopacz, wiceminister spraw zagranicznych Jacek Najder, przedstawiciel prokuratorów Krzysztof Parulski, akredytowany polskiego rządu przy MAK Edmund Klich, ambasador Polski w Rosji Jerzy Bahr i szef kancelarii premiera Donalda Tuska Tomasz Arabski. To ich dzisiaj wskazuje jako winnych Grzegorz Schetyna, bo wtedy spoczywał na nich obowiązek, by na propozycję gen. Anodiny odpowiedzieć: Tak, my chcemy żeby ci ludzie wzięli udział w tym badaniu. Później, kiedy setki tysięcy Polaków zebrali podpisy pod projektem żądającym międzynarodowego śledztwa należało to poprzeć, a nie blokować. Problem w tym, że to właśnie Grzegorz Schetyna i jego resort po dziś blokują międzynarodowe śledztwo.

Przecież Schetyna jest ministrem spraw zagranicznych od września 2014 r.
W Radzie Europy złożony jest wniosek i wyznaczony sprawozdawca w tej sprawie. Platforma Obywatelska miesiąc temu głosowała przeciwko temu miesiąc temu, na polecenie nikogo innego jak właśnie aktualnego szefa MSZ. To samo dzieje się w Parlamencie Europejskim. Dwa tygodnie temu pojawiła się ta kwestia w głosowaniu nad rezolucją nt. niezależnego międzynarodowego śledztwa ws. zabójstwa lidera rosyjskiej opozycji Borysa Niemcowa. Najpierw Platforma Obywatelska najpierw zgodziła się na zapis o międzynarodowym śledztwie ws. smoleńskiej, a później w trakcie głosowania wykreśliła to. Trudno mi uwierzyć, że nie odbyło się to na żądanie ministra spraw zagranicznych, który przecież czuwa nad działaniami swoich posłów w PE. Podobnie dzieje się w Kongresie Stanów Zjednoczonych, gdzie kongresmeni, senatorzy z którymi o tym rozmawiam - później dostają uwagi od konsulów i ambasadorów, żeby się nimi nie zajmować.

CZYTAJ WIĘCEJ: „Bezpieczeństwo”? Jak Kaczyński ostrzegał przed Rosją – drwili. ZOBACZ MATERIAŁ TVP

Może jednak taka deklaracja Schetyny doprowadzi do zmiany również w sferze konkretnych działań?
Niech pan Schetyna wyciągnie z tego wnioski i przyłączy się do wniosku o śledztwo międzynarodowe. Nigdy nie będzie lepszej koniunktury na to, by je przeprowadzić, jak teraz. Obawiam się jednak, że mamy do czynienia z cynicznymi działaniami, które mają na celu opóźnić, zmniejszyć oburzenie społeczne, przeczekać. Ludzie zdają sobie sprawę, że teraz można to międzynarodowe śledztwo przeprowadzić, że teraz Zachód jest na to gotowy, a w Niemczech ukazują się książki międzynarodowych autorów o międzynarodowym znaczeniu, ujawniające skalę problemu i dramatu, z którym mamy do czynienia. Niech Schetyna udowodni, że mówi prawdę, a nie tylko gra na opóźnienie. Ta metoda, która polega na tym, że gdy jest duże oburzenie społeczne, pozornie zgadzamy się, żeby przeciągnąć sprawę do momentu, gdy przycichnie że tak powiem pierwsze polskie oburzenie. Donald Tusk w styczniu 2011 r., po ukazaniu się raportu MAK też mówił że będzie interwencja międzynarodowa, że zwróci się do ICAO. Kiedy było oburzenie – Tusk tak samo się zachowywał jak dziś Schetyna, tylko po to, by od sprawy uciec, zmniejszając nacisk społeczny. Dziś ci, którzy bronią się przed międzynarodowym śledztwem ws. smoleńskiej – bronią Władimira Putina.

 



Źródło: niezalezna.pl

Samuel Pereira