Najpierw wmawiano nam, jak wielkim przyjacielem jest Putin i że PiS psuje wspaniałe relacje z Rosją. A teraz się okazuje, że rządzący wygrażają szabelką. Właśnie wygrażanie szabelką im zostało, bo oni zniszczyli polską armię. Jedyne, co teraz mogą, to słowa, słowa, słowa – mówi „Codziennej” Andrzej Duda. Towarzyszyliśmy kandydatowi PiS‑u na prezydenta w jego podróży na Wielkopolskę.
W podróży kampanijnej chętnie rozmawiamy o sprawach prywatnych. Życie codzienne rodziny Dudów, pomoc w domu, wynoszenie śmieci. A także tabloidy interesujące się życiem osobistym żony i córki Andrzeja Dudy. Czas jednak na poważną dyskusję, siadamy do rozmowy o polityce zagranicznej i obronnej Polski.
Na sugestie, że należy mimo kampanii wspierać rząd i prezydenta z PO, bo na Ukrainie trwa wojna, europoseł Prawa i Sprawiedliwości odpowiada krótko: –
Za chwilę mainstreamowe media wmówią Polakom, że w ogóle nie należy rozmawiać o polityce, bo to jest psucie Polski. Istotą demokracji jest debata, a opozycja jest od tego, aby kontrolować rząd.
Szybko przystępuje do rozliczenia:
– Ostatnie osiem lat to czas niszczenia polskiej armii, przede wszystkim przez ministra Bogdana Klicha, a potem ministra Jacka Rostowskiego, który odbierał pieniądze przeznaczone w budżecie na wojsko. Polska potrzebuje powrotu do silnej armii defensywnej, powrotu do koncepcji obrony terytorialnej. Co zrobili, żeby zwiększyć obecność wojsk amerykańskich w Polsce? Radosław Sikorski uczynił wszystko, byśmy nie mieli w kraju tarczy antyrakietowej – mówi Andrzej Duda.
www.twitter.com/samueljrp
Pytam o politykę wschodnią, zmianę sposobu mówienia PO o Władimirze Putinie i Rosji.
– Jaka zmiana? Najpierw wmawiano nam, jak wielkim przyjacielem jest Putin i że PiS psuje wspaniałe relacje z Rosją. A teraz się okazuje, że rządzący wygrażają szabelką. Właśnie wygrażanie szabelką im zostało, bo oni zniszczyli polską armię. Jedyne, co teraz mogą, to mówić. Słowa, słowa, słowa… – ocenia stan polityki obronnej rządu kandydat PiS‑u.
W naszej rozmowie wielokrotnie przewija się temat dialogu i rzeczywiście otwarcia na dialog Andrzejowi Dudzie nie brakuje. Gdy we Władysławowie, mówiąc o długu publicznym, wspomniał postać Edwarda Gierka, pan z tłumu zareagował natychmiast: „Panie, nie pierd... pan, że Gierek narobił manka!”. Duda, niezrażony inwektywą, zdecydował się na dyskusję.
Potrzebę dialogu i otwartość na media wykazał również w czasie podróży autokarem. Sztab prosił dziennikarzy, by po godzinie Andrzeja Dudę „puścić”, by mógł do Warszawy szybciej wrócić samochodem. Skończyło się jednak na żywej dyskusji do samego końca jazdy Dudabusem.
– To ostatni moment, by coś w Polsce zmienić. Wierzę, że on wygra – powiedziała mi pani Helena w Koninie. To tam skończyła się trasa Dudabusu po Wielkopolsce.
Konwencja wyborcza Andrzeja Dudy z początku lutego nie tylko zmusiła obecnego prezydenta Bronisława Komorowskiego, aby „wyszedł spod żyrandola” i zaangażował się w prawdziwą kampanię, lecz także dodała nadziei wyborcom pragnącym w Polsce zmiany.
Sam Andrzej Duda nie czuje jeszcze zmęczenia.
– Ja nie muszę wygrać, ja chcę! – podkreśla. Wolę walki widzi w nim każdy. Wyniki sondaży wskazują na to, że kandydat PiS‑u wejdzie do drugiej tury. Do głosowania zostało ponad dwa miesiące. Jeśli chodzi o tempo i umiejętność narzucania tematów kampanii, na razie prowadzi Andrzej Duda.
Źródło: niezalezna.pl,Gazeta Polska Codziennie
Samuel Pereira