PODMIANA - Przestają wierzyć w Trzaskowskiego » CZYTAJ TERAZ »

SKANDAL! Kibice skazani na areszt za protest podczas wykładu Baumana

Jest wyrok ws. zakłócenia wykładu byłego majora KBW Zygmunta Baumana na Uniwersytecie Wrocławskim.

Magda Piejko
Magda Piejko
Jest wyrok ws. zakłócenia wykładu byłego majora KBW Zygmunta Baumana na Uniwersytecie Wrocławskim. Sędzia Paweł Chodkowski z Sądu Rejonowego we Wrocławiu skazał pięciu kibiców na 30 dniowy areszt,  jednego na 20 dni aresztu oraz wysokie kary pieniężne. Czterech z oskarżonych uniewinniono.  Kibiców wspierał swoją obecności Kornel Morawiecki, legendarny szef "Solidarności Walczącej".

-Ten wyrok to jest kompromitacja polskiego państwa , to także kompromitacja Uniwersytetu i Sądu. Ci ludzie zostali jawnie skrzywdzeni, to jest ich jawna i oburzająca krzywda. Czegoś takiego nie spodziewałem  się 25 lat po transformacji. Uważam że protest całego środowiska prawniczego powinien być niezmiernie większa w przeciwnym wypadku bezkarność sądu będzie jeszcze większa - mówił Morawiecki po ogłoszeniu wyroku. 

Po jego odczytaniu sędzia przerwał rozprawę, ponieważ  zgromadzona na sali publiczność - m.in kibice WKS "Śląsk"  zaczęła krzyczeć "Hańba!" " Skandal!" i zaczęła wyklaskiwać sędziego. Po 10 minutowej przerwie na salę wpuszczono (poza oskarżonymi , obroną i oskarżycielami) tylko dziennikarzy.

 W uzasadnieniu sędzia Chodkowski stwierdził, że głównym materiałem dowodowym sprawy jest kilkunastominutowe nagranie z monitoringu.

"Ideowe wybory Zygmunta Baumana dokonane przez niego w latach 45-53 tak krytycznie oceniany przez oskarżonych nie dają jakiejkolwiek legitymacji do kreowania nienawiści wobec tych, których postaw i wyborów oni nie akceptują (…) zachowań, co należy zaakcentować nie mających nic wspólnego jak twierdzą obwinieni z oficjalną formą wyrażania poglądów i prezentowania swoich opinii w świetle debaty publicznej, lecz stanowiących manifestację pogardy wobec państwa, pogardy wobec prawa, uniwersalnych wartości etycznych" brzmiał fragment uzasadnienia. 

Sędzia przyznał, że wyrok miał charakter prewencyjny

- Tego rodzaju postawa i jej skutki musiały się spotkać z określoną reakcją państwa wyrok jest surowy, gdyż tylko takie formułowanie wyroku pozwoli na osiągnięcie celów prewencyjnych kary. Można wyrazić przekonanie, nadzieję, że (...) la niektórych osób treść wyroku będzie stanowić źródło refleksji co do sposobu i formy udziału w życiu publicznym- stwierdził  sędzia Chodkowski. 

ZOBACZ REAKCJĘ PUBLICZNOŚCI NA OGŁOSZENIE WYROKU



Obwinieni, publiczność oraz niezależni obserwatorzy uznali ten wyrok za skandaliczny i zapowiedzieli apelację.

- Wstydzę się, że będąc profesorem Uniwersytetu sam nie zaprotestowałem wtedy kiedy Bauman został zaproszony, nie powinno się takiej kreatury na porządny Uniwersytet zapraszać, po pierwsze dlatego, że jest stalinowskim łotrem, a po drugie dlatego, że opowieści o tym, że to jest wielki uczony są bardzo bardzo przesadzone. Ja na wykładach teraz moim studentom mówię: Bądźcie cicho po przyjdzie policja jak będziecie rozmawiać podczas wykładu, ale prawdopodobnie nie mam racji, bo ja nie będę się cieszył taką opieką państwa polskiego jak łotr Bauman- stwierdził prof. Jerzy Marcinkowski z  Uniwersytetu Wrocławskiego.


(fot. Robert Krauz)

Lider kibiców WKS Śląsk Roman Zieliński, redaktor naczelny portalu FanSlask.com został skazany na 5 tys. zł grzywny. Pozostali otrzymali od 1 - 5 tys. zł grzywny oraz od  10 do 30 dni aresztu. Sędzia w kilku przypadkach wydał wyższe wyroki, niż domagała się tego policja, która sprawę przeciwko kibicom skierowała do sądu.

Przed sądem obwinieni nie przyznali się do winy. Niektórzy z nich podkreślali, że na wykład Baumana przyszli, aby zaprotestować przeciwko obecności na wrocławskiej uczelni „człowieka, który ma na rękach krew polskich patriotów”.

Proces rozpoczął się 17 marca b.r. Na jednej z pierwszych rozpraw sędzia Paweł Chodkiewicz zadecydował, że zapraszający Baumana prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz nie będzie zeznawał.  Od samego początku procesu kibice nie przyznawali się do zarzucanych im czynów.


(fot. Robert Krauz)

- Nigdy nie byłem członkiem Narodowego Odrodzenia Polski, na wykład majora przyszedłem z ciekawości. Chciałem usłyszeć co ma do powiedzenie były członek NKWD – formacji, która odpowiada za zamordowanie poprzez strzał w tył głowy mojego dziadka w Katyniu (…). Ciekawiło mnie jak będą się zachowywali reprezentanci władz miasta tak często powołujący się na swoją antykomunistyczną przeszłość. Treść części okrzyków, które padały z naszej strony kojarzy mi się z okresem stanu wojennego – mówił jeden z oskarżonych, działacz Solidarności Walczącej,  Piotr Malawski.

Dziś, przed ogłoszeniem wyroku kibice wywiesili transparent: Norymberga dla komuny, raz sierpem raz młotem...


(Magdalena Piejko)

Major Zygmunt Bauman nie tylko szkolił żołnierzy KBW, ale i osobiście dowodził oddziałem, który wyłapywał Żołnierzy Wyklętych – wynika z dokumentów IPN. Było to za rządów Bolesława Bieruta, z którego córką – swoją partnerką – mieszka dziś w angielskim Leeds. Było to za rządów Bolesława Bieruta, z którego córką – swoją partnerką – mieszka dziś w angielskim Leeds. Uniwersytet Wrocławski jest im obojgu szczególnie bliski – wszak nosił niegdyś imię stalinowskiego dyktatora.
 
18 kwietnia 1952 r., aula Uniwersytetu Wrocławskiego, na honorowym miejscu portret Bolesława Bieruta. Polska Kronika Filmowa uwiecznia radosne dla uczelni wydarzenie. Lektor, aktor Andrzej Łapicki, czyta:„Uczelnia ta zorganizowana została dzięki osobistej opiece prezydenta Bieruta. (…) Zebrali się w auli uniwersyteckiej profesorowie, młodzież akademicka, delegacje przodowników pracy z kopalń i hut. Rektor Mydlarski zakomunikował zebranym, że prezydent Bierut zgodził się na nazwanie uniwersytetu jego imieniem. Uniwersytet Wrocławski powołany do twórczej pracy dla nauki polskiej i kultury socjalistycznej za drogowskaz przyjmuje wskazania Bolesława Bieruta”. Sala klaszcze. Nadanie uczelni imienia żyjącego komunistycznego przywódcy jest częścią kultu Bieruta, wzorowanego na kulcie Stalina.
 
Niecałe dwa tygodnie później, 1 maja 1952 r., radosny dzień przeżywa Zygmunt Bauman. Awansowany zostaje na stopień majora Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz szefa Oddziału II Zarządu Politycznego KBW. Korpus był zbrojnym ramieniem partii komunistycznej, utworzonym na wzór sowieckich wojsk NKWD, w których zresztą Bauman służył wcześniej.
 
To właśnie jednostki KBW ścigały „bandytów” i „faszystów”, czyli najsłynniejsze oddziały antykomunistycznej partyzantki: V Wileńskiej Brygady AK mjr. Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki” na Białostocczyźnie, mjr. Hieronima Dekutowskiego „Zapory” na Lubelszczyźnie czy Józefa Kurasia „Ognia” na Podhalu.
 
Dokumenty IPN, do których dotarł historyk Piotr Gontarczyk, nie pozostawiają wątpliwości: Bauman walczył z podziemiem z bronią w ręku i za szczególne sukcesy w łapaniu „bandytów” został odznaczony Krzyżem Walecznych.
 
Proces zabezpieczały jednostki specjalne

(fot. Robert Krauz)

„Jako szef Wydziału Polityczno-Wychowawczego (…) bierze udział w walce z bandami. Przez 20 dni dowodził grupą, która wyróżniła się schwytaniem wielkiej ilości bandytów. Odznaczony Krzyżem Walecznych” – taką treść wniosku z 1950 r. o awans Baumana przytacza w publikacji „Towarzysz Semjon” w Biuletynie IPN Gontarczyk. Dla schwytanych oznaczało to przesłuchania, tortury lub śmierć.

Kilka tygodni temu angielski naukowiec Peter Walsh zarzucił Baumanowi, że w książce pt. „Does the Richness of the Few Benefit Us All?” z 2013 roku zaprezentował teorie i stwierdzenia powszechnie dostępne na łamach Wikipedii oraz innych serwisach internetowych, bez powołania się na źródła.

Ponadto według Petera Walsha w swoich pracach naukowych Bauman jedynie sporadycznie wspomina o jakichkolwiek źródłach, a bardzo często nie umieszcza w formie cytatów fragmentów zapożyczonych z innych prac. Angielski naukowiec zarzuca też Baumanowi, że powiela błędy pojawiające się w źródłach oraz przytacza jedynie te argumenty, które stanowią potwierdzenie dla własnych tez.

Naukowiec z Cambridge uważa też, że Zygmunt Bauman naruszył elementarne standardy naukowe i naraził na szwank swoją wiarygodność.

 



Źródło: niezalezna.pl

Magda Piejko