Radosław Sikorski nie lubi być głodny. W niedzielę, w trakcie wypoczynku w swoim pałacu w Chobielinie zachciało mu się jeść. Minister bez oporów wezwał swoich ochroniarzy z Biura Ochrony Rządu i zlecił im... by dowieźli mu do pałacyku gorącą pizzę.
"Wysłał chroniących go oficerów po gorącą pizzę. BOR-owcy gnali autem z oddalonej o 10 kilometrów pizzerii na złamanie karku, byle tylko dowieźć ciepły posiłek. Ministrze Sikorski, to już nie łaska samemu sobie przywieźć obiad?!" - pyta gazeta "Fakt", która publikuje zdjęcia z tego wyjątkowego zamówienia dla rządowych ochroniarzy.
Jak donosi tabloid na terenie posiadłości Sikorski ma prawie wszystko: wygodny, przestronny i luksusowo urządzony XIX pałac, leśniczówkę, miejsce na ognisko, staw, lądowisko dla helikoptera, ale brakowało mu akurat... pizzy. Jak poinformował dziennikarzy pracownik pobliskiej pizzerii, dowóz jest darmowy, gdy zamówienie przekracza kwotę 100 zł.
Szef MSZ wolał jednak oszczędzić swoje pieniądze i wynająć jako dostawców funkcjonariuszy BOR (za których pracę płaci podatnik), niż z kieszeni wyłożyć 100 zł.
Dowóz pizzy do pałacu Sikorskiego stał się już obiektem żartów w Internecie. -
Biuro Obsługi Restauracyjnej Sikorskiego - tak skrót BOR rozwinął bloger Paweł Rybicki. Z kolei internauta o nicku @psychoultras wietrzy spisek:
"Z tą pizzą to ustawka, Radek chce pokazać że nie wpierdziela non stop sushi, ale że jest prosty chłop z ludu". Dziennikarka Polsat News, Dominika Długosz nie ukrywa zażenowania:
English gentleman spod Bydgoszczu i jego pizza z BORowikami. Wszystko mnie w tym obrazku bawi. I zniesmacza.
- W sumie i tak dobrze że ich po pierogi ruskie nie wysłał - kpi Przemek Piętak
Źródło: niezalezna.pl,fakt.pl
sp