Najpilniej strzeżona tajemnica kampanii prezydenckiej to to, ile sztab wyborczy Rafała Trzaskowskiego zapłacił twórcom memów. Amerykański przemysł rozrywkowy potrafi dobrze zarobić na politycznych tematach; „przemysł memiarski” w Polsce też odkrył złotą żyłę.
Pięć lat temu wiceszef Platformy Obywatelskiej i włodarz stolicy szedł do wyborców niemal jako rewolucjonista, obrońca lewicy i liberałów. Coraz lepiej widać, że tamta energia sprzyjająca „Rafauowi” już nie wróci. Dlatego sztabowcy Trzaskowskiego próbują innej sztuczki. Wprost powiedziano to niedawno w „Gazecie Wyborczej”: „Chodzi o zasianie niepewności po prawej stronie (…). Zależy nam na wahających się wyborcach, którzy mogą po prostu zostać w domach”. Na razie Trzaskowski po prostu się ośmiesza. To już nawet nie dupiarz, to człowiek bez właściwości.