Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

Szansa na historyczny wynik prawicy we Francji. Nie zadziała „front republikański”?

W niedzielę Francuzi po raz kolejny pójdą do urn. Wybory mogą mieć przełomowe znaczenie, bo po raz pierwszy w historii powojennej Francji ideowa prawica ma szansę na utworzenie samodzielnego rządu. Równocześnie eksperci ostrzegają jednak, że rosyjskie służby wzmogły kampanię dezinformacji, której celem jest wzmacnianie podziałów we francuskim społeczeństwie.

Francja
Francja
TheDigitalArtist - pixabay.com

Pierwsza tura wyborów, która odbyła się w ubiegłą niedzielę, przyniosła zdecydowaną wygraną Zjednoczenia Narodowego (RN), partii Marine Le Pen. Drugie miejsce zajęła w nich NFP – koalicja lewicy i skrajnej lewicy, a koalicja Ensemble prezydenta Macrona była dopiero trzecia. Równocześnie w pierwszej turze wybrano zaledwie 76 z 577 posłów.

Jak zwykle w wypadku wyborów, w których prawica ma szansę na zwycięstwo, pojawił się tzw. front republikański. Tak Francuzi nazywają sytuację, w której partie centrum i lewicy dogadują się ze sobą i wycofują swoich kandydatów z trzecich miejsc z drugiej tury głosowania, by zwiększyć szansę na zwycięstwo nad kandydatem prawicy. W tym roku liczba okręgów, w których do drugiej tury zakwalifikowało się trzech lub więcej kandydatów, była rekordowo duża: aż 311. W 2022 r. było ich zaledwie osiem. Jak informowaliśmy w czwartek, Ensemble i NFP wycofały 214 kandydatów z trzecich miejsc.

Francuscy komentatorzy nie są jednak przekonani, czy ta strategia zadziała. Zauważają, że prezydenta Macrona i skrajną lewicę nie łączy nic poza niechęcią do prawicy. Oznacza to, że w niektórych okręgach wyborcy liberałów będą musieli zagłosować na kandydata skrajnie lewicowej Francji Nieujarzmionej, chociaż nawet sojusznicy prezydenta, jak minister finansów Bruno Le Maire, ostrzegają, że skrajna lewica jest równie wielkim zagrożeniem dla Republiki jak Zjednoczenie Narodowe. To działa też w drugą stronę – wyborcy lewicy będą musieli poprzeć kandydatów koalicji, która od lat walczy o ograniczenie wydatków socjalnych i podniosła wiek emerytalny. Wszyscy zadają sobie pytanie, ilu z nich zdecyduje się na taki kompromis z własnym sumieniem w imię niedopuszczenia prawicy do władzy.

Tym razem nad wyborami wisi jednak także cień Kremla. Agencja AP podaje, w oparciu o informacje od francuskich urzędników oraz europejskich i amerykańskich ekspertów ds. cyberbezpieczeństwa, że rosyjskie służby wzmogły prowadzoną we Francji kampanię dezinformacyjną. Obecna rozpoczęła się rok temu, ale aktywność rosyjskich botów wyraźnie wzrosła przed wyborami europejskimi i nadal rośnie. Ta kampania ma dwa główne cele – zaszkodzenie samemu Macronowi oraz wzmacnianie podziałów i chaosu we Francji. Macron w początkowym okresie wojny na Ukrainie przedstawiał się jako ktoś, komu zależy na dyplomatycznym rozwiązaniu konfliktu, a jego ciągłe telefony do Putina stały się obiektem licznych kpin. W ostatnim czasie zmienił jednak swoje podejście do wojny, stając się jednym z zagorzałych zwolenników twardej polityki wobec Moskwy. Pytaniem pozostaje, jak Kreml zareaguje na taką zmianę nastawienia. 

Jeśli chodzi o zwiększanie podziałów, to od dawna jest to modus operandi kremlowskich służb. Te rzadko wspierają jakichś kandydatów, bo ci obiecują korzystną dla nich politykę. Częściej wspierają skrajności, by wywołać chaos w zaatakowanym kraju i wzmacniać podziały społeczne. Było to widoczne w 2016 r. w USA, gdzie rosyjskie boty promowały kandydatów skrajnej prawicy i skrajnej lewicy.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Wiktor Młynarz