Zakłamanie życia politycznego za sprawą polityki POstkomuny i jej propagandzistów osiągnęło już wymiar podobny do tego za czasów PRL. Tak jak wtedy oceny i słowa wypowiadane publicznie przez rządzących są przez znaczną część Polaków kwitowane wzruszeniem ramion - pisze Joanna Lichocka w "Gazecie Polskiej".
Słowa takie jak „praworządność”, „wolne media” czy „obóz demokratyczny” nie odnoszą się do swoich znaczeń, przeciwnie – oderwane od swego rzeczywistego desygnatu, opisują kompletną fikcję. Nic nowego, o kłamstwie jako świadomie wybranej metodzie politycznej przez partię Donalda Tuska piszę od lat, o kreowaniu fałszywych autorytetów i fasadowości systemu III RP powstało już w ciągu ostatniego czasu wiele tekstów i analiz. Niemniej skala kłamstwa – kompletnej zamiany znaczeń – wydaje się dziś większa niż w ostatnich latach. Gdy Donald Tusk programuje swoich wyborców w nienawiści do Prawa i Sprawiedliwości, przypisując nam sprzyjanie Władimirowi Putinowi, chciałoby się puknąć w czoło – oto autor resetu z Rosją, skompromitowany uległością wobec Putina podczas obchodów na Westerplatte, gdy Putin wymierzył Polsce siarczysty policzek, albo działaniami poprzedzającymi i następującymi po tragedii w Smoleńsku, lider partii, która za wszelką cenę próbowała zablokować przekop Mierzei Wiślanej – bo był wbrew interesom Rosji – ma czelność tworzyć tak kłamliwą narrację. A jednak to czyni i chór klakierów w spacyfikowanych mediach publicznych i w „zaprzyjaźnionej” TVN gorliwie to powtarza. To, że jest to kompletnie kontrfaktyczne, że jest dokładnie odwrotnie – to PO reprezentowała najbardziej prorosyjski charakter rządów nad Wisłą, że jest na to mnóstwo przykładów, choćby tych przytoczonych w serialu dokumentalnym „Reset” – rządzącym i większości mediów nie przeszkadza. Kreowany przez nich świat nie jest już tylko teatrem politycznym, gdzie za kurtyną odbywają się sprawy istotne i prawdziwe, a na scenie trwa przedstawienie medialne dla wyborców. To już jest sztuczna, wykreowana rzeczywistość, gdzie demonstrowana jest wprost pogarda dla prawdy.
Bywało dotąd, że wobec całkowicie zakłamanych działań postkomunistycznej władzy odzywali się niekiedy eksperci, dziennikarze czy analitycy, którzy nigdy po prawej, antykomunistycznej stronie sporu politycznego nie byli jawnie afiliowani, ale przyzwoitość i uczciwość intelektualna nie pozwalały im milczeć. Dziś takich ludzi jest w Polsce może kilku – prof. Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista, ma dziś odwagę nazwać działania antydemokratycznego, łamiącego konstytucję rządu Donalda Tuska po imieniu. A inni? Wolą milczeć i zgadzać się na perory komunistycznej rzecznik „praw obywatelskich”, powołanej przez Wojciecha Jaruzelskiego, jako fikcyjnej i oczywiście „demokratycznej” obrończyni obywateli. Dziś ta wypróbowana przez komunistyczny reżim konstytucjonalistka (wtedy znawczyni konstytucji PRL, tej z przyjaźnią polsko-radziecką) orzeka, że – wbrew postanowieniu Sądu Najwyższego – Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik nie są posłami. Dyktat kreatorów fikcyjnej rzeczywistości sprawia, że prawie nie ma w świecie akademickim, prawniczym głosu sprzeciwu. Nikt nie stawia granic, tak totalne, by nie powiedzieć totalitarne, jest to rządzenie kłamstwa.
Totalne kłamstwo działające totalnie, na kilku płaszczyznach – medialnej, politycznej, kulturowej... Mogłoby się wydawać, że nie ma szans na przeciwstawienie się tej maszynie. Ale to nie jest prawda – ów świat na opak jakby mimochodem jest demaskowany z zupełnie zaskakującej niekiedy strony. Dyskusja o rezygnacji z budowy CPK przez rząd Tuska na skutek presji Niemiec jest przejrzysta dla każdego, kto się tym interesuje. Każdy wie, o co chodzi, zgadza się z tym lub nie, ale wszystko jest jasne. Bo w tej sprawie zwykli Polacy, aspirujący i prorozwojowi, zaprotestowali i protestują do dziś.
Tu kłamstwo Tuskowi się nie udało. Polacy postawili granice kreowanej fikcji. Dobrze by było, by zaczęło się tak dziać i w innych kwestiach.
Ale póki tak się nie dzieje, gdy oglądając główne media i czytając największe tytuły prasowe, można tracić nadzieję, że się z tej orwellowskiej rzeczywistości Polska znów wydźwignie – trzeba pojechać między ludzi. Na przykład w sieradzkie, na ziemię łęczycką czy łowicką. I usłyszeć, co właściwie – w Łęczycy albo Kutnie – Polacy wiedzą i mówią. Mam teraz mnóstwo takich spotkań ze względu na toczącą się kampanię wyborczą do Parlamentu Europejskiego, kandyduję w tych wyborach z województwa łódzkiego, z 2. miejsca na liście PiS. I chcę pocieszyć tych, którzy nosa nie wystawiają z wielkich miast zasiedlanych w ostatnich dekadach przez tzw. nowych Polaków, sformatowanych przez korporacje i TVN. Otóż w istocie ludzie wszystko wiedzą, mimo zniszczenia mediów publicznych, mają zupełnie trzeźwe spojrzenie na rzeczywistość i nie dają się nabierać. I coraz więcej tych, co dali się nabrać – zaczyna odrzucać kłamstwo POstkomuny. To dobry prognostyk.
🥳Telewizja Republika ze złotym przyciskiem na YouTube! Mamy największy kanał wśród mediów! Dziękujemy! 💙#włączprawdę #TVRepublika pic.twitter.com/PnZKxvpqqf
— Telewizja Republika 🇵🇱 #włączprawdę (@RepublikaTV) May 10, 2024