Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

Prof. Maliszewski dla Niezalezna.pl: Tusk przekonuje, że to on jest wygranym, ale ta fala wygasa

Kiedy dwa tygodnie temu PiS ogłosiło symboliczny sukces, to sfrustrowało Donalda Tuska i dzisiaj wynikami, które są w miarę oczywiste stara się przykryć ten wcześniejszy brak sukcesu i stara się przekonywać opinię publiczną, że to właśnie on jest wygranym. Ale pamiętajmy, że ta fala gdzieś tam wygasa i jednak popełnił błąd w zarządzaniu oczekiwaniami – ocenił w rozmowie z Niezalezna.pl prof. Norbert Maliszewski, komentując wyniki wyborów samorządowych.

Donald Tusk
Donald Tusk
Tomasz Jędrzejowski - Gazeta Polska

W niedzielę zakończyła się druga tura wyborów samorządowych, w których Polacy zdecydowali o powierzeniu obowiązków 748 wójtom, burmistrzom i prezydentom miast. Frekwencja wyniosła 44,06 proc., co wskazywać może na słabnącą, w stosunku do wyborów parlamentarnych z jesieni ub.r. partycypację wyborców.

„Tusk źle zarządzał oczekiwaniami”

Pytany o wnioski i ewentualne zaskoczenia płynące z wyniku wyborów samorządowych, psycholog społeczny prof. Norbert Maliszewski zwrócił uwagę, że „jeżeli chodzi o oceny sytuacji partii politycznych”, to miarodajnym w jego ocenie wskaźnikiem były „wyniki wyborów do sejmików wojewódzkich”. – I dwa tygodnie temu Donald Tusk, jak nie odrobił lekcji i źle zarządzał oczekiwaniami, czyli mówił o tym, że PiS nie będzie miał władzy niemal w żadnym z województw, popełnił błąd. A teraz te wyniki były dobre dla PiS-u na wsi; były gorsze właśnie w mniejszych miejscowościach i miastach – zaznaczył rozmówca Niezalezna.pl.

- To, co stara się zrobić Tusk, to właśnie odrobić tę lekcję na podstawie tego, co jest w dużej mierze oczekiwane - wygranych w miastach kandydatów Koalicji Obywatelskiej, ze względu na strukturę tych miast, bo tam jest większość osób o poglądach lewicowych i liberalnych, więc stara się stworzyć taką narrację o sukcesie

- dodał Maliszewski. 

Podkreślił, że „dla PiS-u to jest sygnał, że trzeba dalej wyciągać wnioski z wyborów 2023 roku”, bo, mimo, że „wyniki były lepsze od oczekiwanych”, to w mniejszych miejscowościach do 50 tys. mieszkańców widać przewagę Koalicji Obywatelskiej, co jest w jego ocenie „sygnałem do zmiany”.

- I ta zmiana powinna cały czas następować w elektoracie o wyższym i średnim wykształceniu, bo 2/3 wyborców tego ugrupowania, czyli PiS-u ma takie właśnie wykształcenie zwłaszcza w tych mniejszych miejscowościach

- tłumaczył.

Koalicja Obywatelska na opadającej fali 

Zdaniem prof. Maliszewskiego, mimo, że Tusk stara się przedstawiać wyniki wyborów samorządowych jako sukces, „to patrząc na frekwencję i wyniki, ta fala po 2023 roku opada”.

- Kiedy dwa tygodnie temu PiS ogłosiło symboliczny sukces, to sfrustrowało Donalda Tuska i dzisiaj wynikami, które są w miarę oczywiste stara się przykryć ten wcześniejszy brak sukcesu i stara się dzisiaj przekonywać opinię publiczną, że to właśnie on jest wygranym. Ale pamiętajmy, że ta fala gdzieś tam wygasa i jednak popełnił błąd w zarządzaniu oczekiwaniami

- stwierdził nasz rozmówca.

Wybory do Parlamentu Europejskiego

Pytany o przełożenie wyniku wyborów samorządowych na wybory do Parlamentu Europejskiego, Maliszewski przyznał, że należy się jeszcze „z takimi prognozami powstrzymać”. - Jest kilka takich trendów, w które dobrze się wpisują politycy PiS-u, dobrze na nie odpowiadają. To są kwestie inflacyjne, kwestie portfelowe, które zaczynają mieć coraz większe znaczenie czy problemy związane chociażby z dyrektywą budynkową. I to może być przesłanka do relatywnie dobrych wyników, natomiast nie zapominajmy, że dużo zależy też od charakteru kampanii i od tego czy Tuskowi uda się zmobilizować tych młodych, którzy pozostali podczas pierwszej tury (wyborów samorządowych) i jaki charakter będzie miała ta kampania - ocenił.

- W związku z tym, że przestrzeń czasowa pomiędzy pierwszą turą wyborów samorządowych, a wyborami do PE nie jest tak bardzo odległa, to jest to jakiś prognostyk. Wyniki będą się zawierać w tym obszarze

- dodał.

Zaznaczył jednocześnie, że „nie liczy się tylko ogólna frekwencja, ale kto idzie do wyborów”. - W 2023 roku poszli młodzi wyborcy z miast, a w pierwszej turze wyborów samorządowych większa niż na ogół była frekwencja na wsiach. Kampania na tym polega, żeby nie tyle przekonywać, zmieniać postawy, co właśnie zatroszczyć się o frekwencję w tych grupach, które są korzystne dla danego ugrupowania i demobilizować elektorat przeciwnika – podsumował prof. Norbert Maliszewski.


W niedzielę o godz. 21 zakończyło się głosowanie w drugiej turze wyborów samorządowych, w której spośród 1489 kandydatów wybierano łącznie 748 wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. Uprawnionych do głosowania było 12 051 596 osób, w tym 1935 obywateli Unii Europejskiej.

Jak poinformowała w poniedziałek Państwowa Komisja Wyborcza, „łącznie karty do głosowania w lokalach wyborczych i w głosowaniu korespondencyjnym wydano 5 311 394 osobom. Ważnych kart oddano 5 310 432, to jest 44,06 proc. uprawnionych do głosowania”.

Przewodniczący PKW Sylwester Marciniak poinformował, że oddano 5 269 205 głosów ważnych, czyli 99,22 proc. ogólnej liczby oddanych głosów. Natomiast głosów nieważnych oddano 41 227, czyli 0,78 proc. ogólnej liczny głosów oddanych.

„Wybrano łącznie 748 wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. Z czego 569 wójtów i burmistrzów w gminach do 20 tys. mieszkańców i 179 wójtów, burmistrzów i prezydentów miast w gminach powyżej 20 tys. mieszkańców” – dodał Marciniak. 

 



Źródło: niezalezna.pl

#wybory samorządowe #Norbert Maliszewski #wyniki wyborów

po