„To są działania pod publiczkę, zmierzające do tego, aby cały czas podkręcać atmosferę wokół tej komisji, która jest jednym wielkim niewypałem”. Tak zapowiedź Adama Bodnara, który wobec kompromitacji Komisji Śledczej ds. Pegasusa zadeklarował poinformowanie ok. 30 osób o prowadzonych wobec nich działaniach operacyjnych przy użyciu tego oprogramowania skomentował były oficer CBŚP Jacek Wrona. Dodał, że „dzięki takim działaniom” polskie służby „staną się głuche i nie będą miały możliwości realizowania zadań przed którymi stoją”.
Komisja śledcza ds. Pegasusa, która przed wyborami zapowiadana była przez polityków obecnie rządzącej koalicji jako jeden z wielu elementów politycznych rozliczeń ze Zjednoczoną Prawicą nie może się dotychczas pochwalić żadnymi sukcesami. Zarówno skład osobowy tej komisji, jak i skomplikowana i często niejawna materia, będąca przedmiotem jej prac sprawia, że zamiast faktycznego wyjaśniania opinii publicznej problematyki związanej z działaniami operacyjnymi służb (przynajmniej w dopuszczalnym z uwagi na bezpieczeństwo państwa zakresie) mamy do czynienia z medialnym maglem i politycznym lansem.
Bolesnym i kompromitującym (z punktu widzenia interesów koalicji 13-grudnia) dowodem wskazującym co najmniej na brak celowości powołania tej komisji było wielogodzinne przesłuchanie Jarosława Kaczyńskiego.
Dla rządzącej większości sytuacja stała się więc bardzo niezręczna, a po publicznym stwierdzeniu ministra sprawiedliwości Adama Bodnara, który przyznał, że nie są mu znane żadne przypadki stosowania Pegasusa bez zgody sądów – politycznie niebezpieczna.
Jak zmanipulowano Polaków w aspekcie Pegasusa?
— Max Hübner (@HubnerrMax) March 23, 2024
Redaktor: Zna Pan jakikolwiek przypadek, że zastosowano Pegasusa bez zgody sądu?
Adam Bodnar:
Nie, takiego przypadku nie znam, paradoksalnie służby mocno dbały o wewnętrzną biurokrację wszystkich potrzebnych działań.
xDDD pic.twitter.com/E0uhZgHvNU
Być może więc widmo totalnej kompromitacji i spodziewanego gniewu ze strony antypisowskiego elektoratu w obliczu zbliżających się wyborów samorządowych i europejskich sprawiło, że Bodnar postanowił rzucić koło ratunkowe sfrustrowanym politykom koalicji 13 grudnia i „zaprzyjaźnionym” mediom.
W miniony piątek szef resortu sprawiedliwości zapowiedział, że w najbliższych dniach do ok. 30 osób zostaną wysłane przez prokuraturę listy polecone z informacją o ich inwigilowaniu przy pomocy Pegasusa. - Jestem po bardzo intensywnych rozmowach z panem ministrem koordynatorem Tomaszem Siemoniakiem, który z kolei rozmawia ze służbami specjalnymi. Jesteśmy przygotowani na konkretne działania zaraz po świętach - powiedział Bodnar.
Odnosząc się do swoich wcześniejszych słów dotyczących sądowych zgód na prowadzenie wszystkich znanych mu działań operacyjnych przy pomocy tego oprogramowania Bodnar zastrzegł tym razem, że zgoda sądu mogła być – uwaga, to nie żart – „wyłudzona”.
Zapowiedź tę potwierdził dziś w neoTVP jeden z jego zastępców – Arkadiusz Myrcha.
💬 To kwestia kilku dni kiedy wyślemy listy do osób inwigilowanych Pegasusem. @ArkadiuszMyrcha wiceminister sprawiedliwości w "Gościu poranka" w TVP Info 📺 pic.twitter.com/yBtwtoEJwJ
— tvp.info 🇵🇱 (@tvp_info) April 2, 2024
Ekspert do spraw bezpieczeństwa, emerytowany oficer Centralnego Biura Śledczego Policji (CBŚP) kom. Jacek Wrona przyznał w rozmowie z Niezalezna.pl, że w zapowiedzi ministra Bodnara widzi „działanie zmierzające do tego, żeby uchwycić się czegokolwiek”.
– Okazuje się, że technika kontroli przy wykorzystywaniu tego programu odbywała się zgodnie z przepisami prawa; przeszła niezbędną ścieżkę zatwierdzeniową. Okazało się, że ten cały szum wokół nielegalności spalił na panewce i teraz szuka się kolejnych haczyków, do których można się przyczepić, przy okazji demolując jedną z najważniejszych zasad działania służb i policji, czyli niejawność działań operacyjnych ze względu na ich naturę
– zaznaczył.
Zwrócił uwagę, że sędzia przed wydaniem zgody „może zażądać dostępu do wszelkich materiałów, może je weryfikować, może przepytać osoby, które uczestniczą w zarządzaniu”.
Zauważył, że jeżeli resort sprawiedliwości zamierza ujawnić niektórym osobom informację o prowadzonych wobec nich działaniach operacyjnych, „to dobrze byłoby ujawnić też, co w wyniku tej kontroli, jakie materiały zostały ujawnione”. – Ale podejrzewam, że wiele osób byłoby niezainteresowanych w sposób oczywisty, aby to wyszło do opinii publicznej – dodał komisarz Wrona.
– To są działania pod publiczkę, zmierzające do tego, aby cały czas podkręcać atmosferę wokół tej komisji, która jest jednym wielkim niewypałem
– ocenił.
Zdaniem naszego rozmówcy, po realizacji zapowiedzi resortu sprawiedliwości „dojdzie do rozważań publicystycznych, które nic oprócz fermentu nie będą niosły”. - Ale efekty czy konsekwencje tego mogą być bardzo niebezpieczne – podkreślił.
Wrona zwrócił uwagę, że zaawansowane metody inwigilacji stosowane są wobec zorganizowanych grup przestępczych związanych z handlem narkotykami, handlem ludźmi, a także na zagrożenia związane z wojną na Ukrainie i terroryzmem.
– Dzięki takim działaniom nasze służby staną się w pewien sposób głuche i nie będą miały możliwości realizowania zadań przed którymi stoją. A z drugiej strony, kto będzie chciał współpracować ze służbą, jak okaże się, że za pewien czas komuś przyjdzie do głowy pomysł, żeby informacje, które te służby dostarczą ujawnić w celach politycznych. Będzie powrót do sytuacji, która miała miejsce, kiedy służby zachodnie praktycznie nie współpracowały i nie przekazywały żadnych istotnych informacji, mając świadomość, że mogą one wycieknąć. Taka sytuacja miała miejsce, kiedy część funkcjonariuszy miała jakieś związki z Moskwą, ze szkoleniami czy wcześniejszą służbą. Nikt o zdrowych zmysłach na taką współpracę nie pójdzie
– tłumaczył.
Komisarz Wrona ocenił, że działania MS oraz komisji śledczej zmierzają do „absolutnej marginalizacji naszych służb i ich działań”. – To jest szalenie niebezpieczna rzecz, bo służby nawet jeśli będą miały te narzędzia to będą bały się ich używać, a są to narzędzia wykorzystywane na całym świecie i bardzo szeroko – wyjaśnił.
Zdecydowanie odrzucił argument lansowany przez inicjatorów powołania komisji ds. Pegasusa dot. politycznych inspiracji prowadzenia działań operacyjnych, wskazując, że politycy nie są zwolnieni z odpowiedzialności karnej. – I żadne przepisy na świecie (być może oprócz naszych, które zostaną wkrótce uchwalone) nie wyłączają z odpowiedzialności karnej polityków i nie zabraniają, oprócz uzasadnionych przesłanek, stosowania wobec nich pod nadzorem prokuratury i sądu środków kontroli operacyjnej, jeżeli zachodzi podejrzenie o popełnianiu przestępstw – stwierdził emerytowany policjant.
– Ci ludzie z tych pseudokomisyjek nie zdają sobie sprawy, że to jest igranie z ogniem, bo tu nie chodzi tylko o sprawy cywilne, ale i wojskowe, o sprawy związane z bezpieczeństwem, agenturą itp. To są rzeczy bardzo ważne i fundamentalne dla bezpieczeństwa państwa
– podsumował komisarz Wrona.