Posłowie „koalicji 13 grudnia” zdecydowali o usunięciu z komisji ds. wyborów korespondencyjnych przedstawiciela PiS, argumentując swoją decyzję faktem, że jako wiceszef MSZ miał on brać udział w konsultacjach dotyczących przeprowadzenia prezydenckiej elekcji w 2020 roku. W tej samej komisji zasiadają jednak byli samorządowcy, którzy aktywnie uniemożliwili przeprowadzenie wyborów korespondencyjnych poprzez nieudostępnienie list wyborców Poczcie Polskiej. Nic nie wskazuje na to, żeby zaangażowanie w „wywalenie” wyborów w czasie pandemii miało zaważyć na ich udziale w komisji.
Wczoraj na wniosek przewodniczącego komisji śledczej do zbadania wyborów korespondencyjnych Dariusza Jońskiego doszło do wykluczenia ze składu tego gremium posła Prawa i Sprawiedliwości Pawła Jabłońskiego. Pretekstem do usunięcia parlamentarzysty opozycji było ujawnienie odtajnionego maila pochodzącego ze służbowej skrzynki Michała Dworczyka, z czasów, kiedy był on szefem KPRM.
W korespondencji datowanej na 13 maja 2020 r. pojawiło się nazwisko ówczesnego wiceministra spraw zagranicznych Pawła Jabłońskiego. Dworczyk miał napisać, że przeprowadził konsultacje z Pawłem Jabłońskim w sprawie decyzji premiera dotyczącej przeprowadzenia wyborów korespondencyjnych.
Zanim doszło do głosowania w tej sprawie, Paweł Jabłoński przypomniał, że w komisji zasiadają „osoby, które w różnym stopniu - albo były zaangażowane, albo wyrażały swoje opinie, albo są osobiście zainteresowane określonym wynikiem jej prac”.
Zdaniem Jabłońskiego, wszyscy członkowie komisji powinni być traktowani „według tego samego standardu”, a – jak podkreślił – zasiadają w niej osoby „znacznie mniej bezstronne” niż on.
Parlamentarzysta PiS wskazał na zasiadających w komisji: Bartosza Romowicza - byłego burmistrza Ustrzyk Dolnych i Jacka Karnowskiego - byłego prezydenta Sopotu, którzy jako samorządowcy odmówili przekazania spisu wyborców Poczcie Polskiej.
2 maja 2020 roku podczas konferencji prasowej z udziałem prezydent Gdańska Aleksandry Dulkiewicz oraz ówczesnej wicemarszałek Sejmu Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, która w obliczu dołujących sondaży zrezygnowała z kandydowania na urząd Prezydenta RP, Jacek Karnowski nazwał planowane wybory prezydenckie „plebiscytem kopertowym” i „pseudowyborami”, przyrównując je do „wyborów za czasów komuny”.
- I teraz mamy takie same wybory, te kopertowe wybory, jak w czasach komuny. Dziękujemy pani marszałek za decyzję, że nie będzie brała udziału w tych wyborach 10 maja, które mają narazić życie i zdrowie Polaków. To jest bardzo męska decyzja, szkoda, że inni panowie nie potrafili takiej „damskiej” decyzji podjąć
- stwierdził ówczesny prezydent Sopotu.
Rok później (27 maja 2021r.) Karnowski posunął się jeszcze dalej, stwierdzając, że dzięki obstrukcji samorządowców, w kwestii przekazania spisu wyborców Poczcie Polskiej, w której sam brał aktywny udział, „ochroniliśmy Polskę przed scenariuszem białoruskim”. Planowane na 10 maja 2020 r. wybory korespondencyjne uznał za „nieuczciwe”, a prezydenta Andrzeja Dudę zestawił przy tym z Alaksandrem Łukaszenką. - Absolutnie przyjmuję na siebie winę, jako jeden z głównych winowajców, że odbyły się w miarę uczciwe wybory - powiedział.
Na antenie TVN24 Karnowski przyznał, że „jest dumny ze swojej winy”.
- My jako samorządowcy patrzyliśmy na przepisy, literę prawa. Prawnicy powiedzieli nam, że nie można tego zgodnie z prawem przeprowadzić. Poczta Polska nie jest od przeprowadzania wyborów. Mielibyśmy dzisiaj taki scenariusz jak na Białorusi, czyli prezydenta wybranego z pogwałceniem wszelkich zasad prawa
- ocenił ówczesny prezydent Sopotu.
28 listopada ub.r. podczas debaty sejmowej Bartosz Romowicz z Polski 2050 - Trzeciej Drogi stwierdził, że „pęd do utrzymania władzy za wszelką cenę przysłonił niektórym politykom PiS podstawy prawa konstytucyjnego”.
Zdaniem Romowicza, „doszło do tego, że rolę Państwowej Komisji Wyborczej przejęli politycy”.
- Zaangażowano Polską Wytwórnię Papierów Wartościowych, bo ktoś to wszystko musiał wydrukować. Gdy rząd PiS wykorzystał wszystkie podległe służby, inspekcje czy instytucje pojawił się problem, skąd wziąć dane wyborców, a na drodze do szczęścia stanęli niedobrzy samorządowcy
- ocenił, podkreślając przy tym, że jako burmistrz Ustrzyk Dolnych sprzeciwił się udostępnieniu danych wyborców.
7 grudnia ub.r. Sejm powołał Komisję Śledczą do zbadania legalności, prawidłowości oraz celowości działań podjętych w celu przygotowania i przeprowadzenia wyborów Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej w 2020 roku w formie głosowania korespondencyjnego. Pięć dni później (12 grudnia) dokonano wyboru składu osobowego Komisji, w której znalazło się jedenastu posłów: Waldemar Buda, Przemysław Czarnek, Magdalena Filiks, Paweł Jabłoński, Dariusz Joński, Jacek Karnowski, Agnieszka Maria Kłopotek, Mariusz Krystian, Anita Kucharska-Dziedzic, Bartosz Romowicz i Witold Tumanowicz.
We wtorek 13 stycznia br. ze składu komisji odwołany został poseł Prawa i Sprawiedliwości Paweł Jabłoński. W głosowaniu w tej sprawie wzięło udział 7 członków komisji, z czego sześcioro głosowało za, a jedna osoba się wstrzymała. Głosowanie musiało zostać powtórzone, gdyż w pierwszym głosowaniu nie działała karta do głosowania jednej z posłanek.