Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

​Mec. Pszczółkowski: Prokuratura wojskowa powinna przeciąć spekulacje o naciskach na pilotów

Od dawna apeluję do Naczelnej Prokuratury Wojskowej, by publicznie zaprzeczyła kłamstwom na temat udziału śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego w jakichkolwiek naciskach na pilotów. W materiale dowodowym nie ma żadnych podstaw, by stawiać takie zarzuty –

Malgorzata Armo/Gazeta Polska
Malgorzata Armo/Gazeta Polska
Od dawna apeluję do Naczelnej Prokuratury Wojskowej, by publicznie zaprzeczyła kłamstwom na temat udziału śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego w jakichkolwiek naciskach na pilotów. W materiale dowodowym nie ma żadnych podstaw, by stawiać takie zarzuty – mówi portalowi niezalezna.pl mec. Piotr Pszczółkowski, pełnomocnik Jarosława Kaczyńskiego w śledztwie smoleńskim.
 
W instrukcji PO dotyczącej tego, jak politycy tej partii mają mówić o Smoleńsku, oprócz powielenia tez raportu Jerzego Millera pojawia się oddzielny rozdział atakujący śp. Lecha Kaczyńskiego. Na pytanie „Dlaczego prezydencki samolot lądował we mgle?” politycy PO dostają odpowiedź: w Katyniu chciał rozpocząć kampanię prezydencką.
Po pierwsze: samolot nie był prezydencki, a rządowy, po drugie: piloci nie lądowali, ale odlatywali znad lotniska. Od dawna apeluję do Naczelnej Prokuratury Wojskowej, by publicznie zaprzeczyła kłamstwom na temat udziału śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego w jakichkolwiek naciskach na pilotów. W materiale dowodowym nie ma żadnych podstaw, by stawiać takie zarzuty. 
 
Co powinna zrobić prokuratura w tej sprawie?
Prokuratura Wojskowa do dzisiaj nie potrafiła stanąć na wysokości zadania i jednoznacznie przeciąć spekulacji w tej sprawie, choć powinna wezwać do zaprzestania takich działań. 

Czy Pana zdaniem tak skrajne upolitycznianie sprawy smoleńskiej utrudnia wyjaśnienie przyczyn tej tragedii?
Jestem przekonany, że prawda o Smoleńsku wyjdzie na jaw i wyjdzie również na jaw, że nie było nacisków, by piloci lądowali, ani żadnej innej formy wywierania nacisków na załogę. Nie dziwi mnie uporczywe użycie sformułowania „samolot prezydencki”, ekipa rządowa doskonale wie, że tupolew był rządowy i to na rządzie ciążyło zobowiązanie, by ten lot zabezpieczyć. Dlatego tak uporczywie używa się zwrotu „samolot prezydencki”, by od siebie odsunąć wszelką odpowiedzialność. Ta katastrofa jest nie tylko powodem do wstydu dla ludzi odpowiedzialnych za ten lot, ​ale i lęku przed odpowiedzialnością karną.
 

 



Źródło: niezalezna.pl

sp