O biegu posła Platformy Obywatelskiej Franciszka Sterczewskiego było głośno nie tylko w polskich mediach. Swoją bezmyślną postawą zaimponował nawet Maciejowi Stuhrowi. Sterczewski, który wraz z innymi osobami od wielu dni pozostaje w miasteczku namiotowym przy granicy z Białorusią, postanowił zorganizować zbiórkę... na pomoc migrantom. Na licytację trafiła torba z Ikei, z którą próbował przedrzeć się nielegalnie przez granicę.
Organizatorzy zbiórki powielają manipulacje polityków opozycji, na temat migrantów, których na granicę z Polską podrzuciły służby Alaksandra Łukaszenki.
Od kilkunastu dni 32 uchodźców i uchodźczyń z Afganistanu jest przetrzymywanych na granicy białorusko-polskiej w Usnarzu Górnym. Nie mają czystej wody, jedzenia, pomocy lekarskiej
- czytamy na stronie zbiórki.
Tymczasem na granicy, według danych przekazywanych przez Straż Graniczną, koczuje grupa 24 cudzoziemców, którym regularnie służby białoruskie dostarczają jedzenie i wodę.
Po polskiej stronie granicy oprócz pielgrzymek polityków i twarzy znanych z różnej maści protestów, od ponad tygodnia przebywają członkowie fundacji Ocalenie, którzy domagają się wpuszczenia migrantów - wbrew polskiemu prawu i unijnym traktatom - na terytorium Polski.
Wraz z nimi jest tam poseł Franciszek Sterczewski, który podjął próbę nielegalnego przekroczenia granicy z torbą, w której miała znajdować się "pomoc dla migrantów". Jego bieg w kierunku Białorusi pokazywały media - nie tylko polskie, ale i białoruskie.
Teraz torba Ikei z bezmyślnej akcji polityka... została wystawiona na licytację. Tymczasem na zbiórce dla migrantów, do których zgodnie z prawem nikt z terenu Polski nie może się dostać, kwota przekroczyła już... 26 tys. złotych.