Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Kijów wymyka się niedźwiedziowi

Na przełomie roku wybuchł konflikt ukraińsko-rosyjski. Powodem była cena rosyjskiego gazu i niechęć Kijowa do wstępowania do prorosyjskiego Związku Celnego. Wynik starcia zadecyduje o przyszłości Ukrainy.

kremlin.ru
kremlin.ru
Na przełomie roku wybuchł konflikt ukraińsko-rosyjski. Powodem była cena rosyjskiego gazu i niechęć Kijowa do wstępowania do prorosyjskiego Związku Celnego. Wynik starcia zadecyduje o przyszłości Ukrainy.

Moskiewskie zaproszenia do obejmującego Rosję, Białoruś i Kazachstan Związku Celnego są coraz bardziej natarczywe. Ukraina chciałaby pouczestniczyć w Związku, ale tylko w tych sprawach, które są jej na rękę (...). Ale nie można być tylko troszkę w ciąży” – podsumował ukraińskie próby balansowania między Putinowskim Związkiem Celnym a Unią Europejską Aleksander Gorbań, dyrektor departamentu współpracy gospodarczej rosyjskiego MSZ-etu.

Niechęć do udziału w Związku stała się przyczyną zerwania w ostatniej chwili wizyty prezydenta Janukowycza w Moskwie. Na kilka godzin przed jego przylotem 18 grudnia rosyjska strona zasugerowała, by pozostał w domu. Według nieoficjalnych informacji Janukowycz chciał podpisać z Putinem kilka porozumień, a w innych sprawach (np. wejścia do Związku) „odnotować brak postępów”. Gospodarze się nie zgodzili, domagając się jasnych deklaracji zjednoczeniowych. Zerwanie wizyty Kijów uznał za sygnał tego, że „stosunki ukraińsko-rosyjskie są na krawędzi ostrego kryzysu”.

Dwa dni po dyplomatycznej klapie prezydent Putin na swojej konferencji prasowej powiedział, że „nie ma mowy o wstąpieniu Ukrainy do Związku Celnego, bo nie złożyła ona deklaracji wstąpienia”. Jednocześnie zasugerował, że „będzie jej coraz trudniej rozwiązywać gospodarcze problemy związane z obecnością na rosyjskim rynku i rynkach państw trzecich”. Rosyjscy eksperci uważają, że rok 2013 będzie decydujący „w walce o Ukrainę między Unią Europejską a Związkiem Celnym, a jeśli Kijów wybierze UE, to reakcja Moskwy będzie dość brutalna”.

Kijów nie przestraszył się groźby i obecnie wszystkie frakcje ukraińskiego parlamentu – na co dzień tak skłócone, że gotowe do bójki – szykują oświadczenie popierające integrację z Unią Europejską, a nie ze Związkiem Celnym. „Nie ma tu żadnych rozbieżności (między frakcjami)” – powiedział we wtorek przewodniczący ukraińskiego parlamentu Wołodymyr Rybak. „Obecnie nie ma w planie sprawy wstąpienia Ukrainy do Związku Celnego”.

Ale poza enigmatycznymi groźbami o „trudnościach w rozwiązywaniu problemów gospodarczych na rosyjskim rynku” Moskwa ma jeszcze asa w rękawie: cenę dostaw swojego gazu na Ukrainę.

Na Kremlu nie kryją, że przed wizytą Janukowycza szykowano „kompleksowe porozumienie”: w zamian za oficjalną deklarację o wstąpieniu do Związku Celnego Gazprom miał ogłosić „zmianę sposobu obliczania ceny gazu dla Ukrainy”. Oznacza to, że w zamian za rezygnację z europejskich aspiracji oferowano obniżkę z 420 do 352 dol. za 1000 metrów sześciennych, czyli o jedną czwartą. Możliwe, że Kijów żachnął się, iż chcą go kupić tak tanio. Sąsiednia Białoruś należąca do Związku i leżąca w podobnej odległości od rosyjskich złóż gazu płaci tylko 185 dol. W zamian za obniżki Moskwa domaga się też nadal własności (lub współwłasności) sieci ukraińskich gazociągów. „Nasi ukraińscy partnerzy popełnili w swoim czasie strategiczny błąd, fundamentalny” – mówił Putin o ukraińskim sprzeciwie w sprawie sieci gazociągów. „Teraz, gdy Rosja rozwija swoje projekty infrastrukturalne, powstaje pytanie o celowość istnienia ukraińskiego systemu przesyłowego” – dodał. Dotychczas Rosja przesyłała przez Ukrainę do 80 proc. gazu dla odbiorców zachodnich. Obecnie istnieje Gazociąg Północny i szykowany jest Południowy – po dnie Morza Czarnego do Bułgarii. Oba pozwolą Rosji omijać państwa tranzytowe (przede wszystkim Ukrainę). „No i do czego to doprowadzi? Skończy się tym, że ta gigantyczna bryła żelaza, która kiedyś była gazociągami, po prostu zardzewieje i będzie można oddać ją na złom” – mówił w Nowy Rok rosyjski dyplomata Aleksander Gorbań. „Zupełnie nie rozumiemy tego trochę histerycznego tonu” – odpowiedział mu natychmiast ukraiński MSZ.

A Kijów już zapowiedział, że w 2013 r. zamierza kupić w Rosji tylko 18 mld metrów sześciennych gazu. Dodatkowe 6 mld metrów sześciennych zakupi ukraiński biznesmen Dmitrij Firtasz, związany z Gazpromem. Ale zgodnie z umową Kijów powinien kupić ok. 40 mld metrów sześc., a jeśli nie potrzebuje tyle, to i tak musi za nie zapłacić. Tak stanowi rosyjsko-ukraiński kontrakt z 2009 r., podpisany przez siedzącą obecnie w więzieniu byłą premier Julię Tymoszenko. Najwyraźniej jednak Kijów ani nie boi się rosyjskich gróźb, ani ewentualnej kolejnej „wojny gazowej”.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Andrzej Łomanowski