Rosyjska Duma szykuje kolejne zdumiewające prawo. Tym razem nakaże powrót do Rosji młodym ludziom, którzy ukończyli studia za granicą. Ale tylko w tym wypadku, jeśli są to dzieci urzędników i polityków.
Odpowiednie poprawki zostaną wprowadzone do wstępnie przyjętej ustawy, zakazującej urzędnikom posiadania nieruchomości i kont bankowych za granicą. Nie wiadomo jeszcze, jak deputowani zamierzają zmuszać młodzież do powrotu na ojczyzny łono i czy w wypadku odmowy przewidziane jest przywożenie jej siłą, czy może tylko nakładanie kary na rodziców.
Jednym z inicjatorów przyjęcia nowego prawa był wiceprzewodniczący Dumy i działacz rządzącej Jednej Rosji Siergiej Żelezniak. Patriotyczny szał ogarnął deputowanych, gdy opozycjonista tropiący korupcję Aleksiej Nawalny opublikował w internecie dane o dochodach i wydatkach Żelezniaka. Okazało się, że wiceprzewodniczący Dumy legalnie zarobił w zeszłym roku 3,5 mln rubli (ok. 120 tys. dol.), a wydał – tylko na naukę swoich dwóch córek za granicą – ponad 4,3 mln rubli. By za wszelką cenę uniknąć dyskusji o dochodach i wydatkach politycznej elity, deputowani natychmiast zaczęli się zastanawiać, czy to patriotyczne jest wysyłać swoje dzieci za granicę. Doszli do wniosku, że nie i postanowili nakazać im powrót.
Sam Żelezniak zapewnił, że jego dzieci na pewno same wrócą po zakończeniu nauki i będą „pożyteczne dla ojczyzny”. Nieopatrznie jednak zaczął bronić swoich dochodów, twierdząc, że dostał bardzo dużą odprawę z firmy, w której wcześniej pracował (ponad 100 mln rubli – ok. 3 mln dol.). I podał jej nazwę – rosyjski oddział News Outdoor (specjalizującej się w reklamie na billboardach).
Z USA natychmiast nadeszły informacje, że FBI właśnie prowadzi śledztwo wobec tej firmy podejrzewając jej rosyjski oddział o... wręczanie łapówek. Ponieważ sprawa stała się głośna, dziennikarze przyjrzeli się uważniej dochodom parlamentarzysty. Okazało się, że w roku, w którym otrzymał odprawę, nie wykazał jej w swojej deklaracji podatkowej (twierdząc, że zbyt późno ją dostał). Ale w następnym również tego nie zrobił. „Zainwestował w rozwój rodzimego przemysłu, tak?” – pytał drwiąco Nawalny.
W międzyczasie wyszło też na jaw, że firma News Outdoor, w której pracował polityk, miała ukryć przed urzędem skarbowym dochody na ponad miliard rubli. A za to grozi od pięciu lat więzienia wzwyż. Pod identycznym zarzutem trafił do łagru multimiliarder Michaił Chodorkowski. W tej sytuacji koledzy wiceprzewodniczącego uznali, że bezpieczniej będzie podyskutować o patriotyzmie.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Andrzej Łomanowski