Radosław Sikorski znalazł się na liście 100 czołowych myślicieli globalnych, opublikowanej przez amerykański magazyn „Foreign Policy”. Co niektórzy psioczą, że wymyślenie, dlaczego Barack Obama ma polskie korzenie (bo jego dziadek zjadł polskiego misjonarza) to za mało, by otrzymać takie wyróżnienie. A przecież Sikorskiemu należało się to jak psu buda!
Nie tylko za badanie genealogii Obamów, ale ze względu na globalne podejście do kwestii watah. Trochę boli nas fakt, że na liście wyprzedziły ministra m.in. myślicielki rosyjskie z Pussy Riot (no ale nikt tak dobrze nie duma o kolejnych występach w cerkwi) oraz myśliciel waszyngtoński Bill Clinton (tu jury doceniło zapewne, że zdarza się mu uprawiać myślenie nawet wówczas, gdy bawi się cygarami). Światowy awans naszego Radka dostrzegła jednak inna czołowa myślicielka – Hillary Clinton. „
Zasługuje na wyróżnienie za oddanie sprawie wolności” – orzekła, nie wyjaśniając, co miała na myśli. Wytłumaczenie jest jedno:
chodziło o wolność zawierania potajemnych umów między Rosją a Niemcami na niekorzyść wciśniętego między nich sąsiada – przy całkowitej bierności jego dyplomacji. Czyż to nie trzyma się kupy?
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Anita Gargas