Prokuratura potwierdziła to, co głosiły rodziny ofiar katastrofy - w Moskwie nie zadbano o złożenie szczątków do właściwych trumien. Ciała zaś bezczeszczono.
„To tylko bolesny błąd” - mówił Paweł Deresz.
„Pomyłki się zdarzają, nie należy wyciągać z tego żadnych wniosków politycznych” - uspokajał Ryszard Kalisz. Paweł Olszewski z PO pouczał, jakby w tej sprawie wciąż były jakieś niejasności:
„Nie powinniśmy formułować opinii, dopóki prokuratura nie ustali, po czyjej stronie była wina. Tego wymaga szacunek do ofiar katastrofy i ich rodzin”.
A przecież wszystko jest jasne. Władze robiły, co mogły, by zablokować prawdę o identyfikacjach, sekcjach i pochówkach. Ukryły fakt, że do Polski przyjechało wiele szczątków, których nikt nie usiłował nawet identyfikować, i zatarły ślady, poddając je kremacji. Zataiły fakt, że kilkanaście rodzin przeżyło podwójną traumę, bo po jednym pogrzebie, kiedy pochowały trumnę ze szczątkami swoich bliskich, po paru tygodniach dowieziono trumnę drugą i musiały urządzać „dochówki”. Do dziś Ewa Kopacz nie odpowiedziała, jak to możliwe, że „zapodziały” jej się tak duże części ciał ofiar katastrofy.
Ale więcej już nie zamącicie.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Anita Gargas