Do tragicznych w skutkach wydarzeń doszło we wtorek w Legnicy na osiedlu "Kopernik". Prokurator Rejonowy w Legnicy Radosław Wrębiak powiedział, że ofiara i napastnik znali się i wcześniej łączyła ich relacja uczuciowa. "Pracowali razem w jednym z zakładów w Legnicy. Relacja, która ich łączyła, zakończyła się na przełomie kwietnia i maja, mężczyzna nie chciał się z tym pogodzić" - mówił prokurator.
Według ustaleń śledztwa, mężczyzna czekał na kobietę pod blokiem, w którym mieszkała. W klatce schodowej oddał do niej dwa strzały, w tym jeden w głowę. Broń, którą się posługiwał, to replika rewolweru z XIX w. "To broń czarnoprochowa, ze wstępnych ustaleń wynika, że nie trzeba mieć na nią pozwolenia" - powiedział prokurator Wrębiak.
Mężczyzna po oddaniu strzałów zadzwonił na policję i poinformował, że zabił kobietę. Następnie wsiadł do samochodu i odjechał. Policja ujęła go w lesie pomiędzy Chocianowem a Bolesławcem. Prokurator powiedział, że w akcji uczestniczył policyjny negocjator, który skłonił napastnika do poddania się.
Kobieta trafiła do szpitala, gdzie przeszła operację. Prokurator Wrębiak przekazał, że jest ona w stanie krytycznym.
Mężczyzna ma zostać doprowadzony do prokuratury około godziny 13. Usłyszy zarzut usiłowania zabójstwa. Za ten czyn grozi nawet dożywocie.