- Dziś jeszcze nie wiem, czy uruchomimy szkoły w pełni, to będzie zależało głownie od opinii ministra zdrowia, on tę opinię wyda na podstawie stanu epidemicznego. Jeżeli sytuacja epidemiczna pozwoli, to chociaż na kilka tygodni uruchomimy szkoły w tradycyjnej formule. Z tego co wiem, to uczniowie, nauczyciele i rodzice, tęsknią do tej tradycyjnej szkoły - powiedział w rozmowie z Katarzyną Gójską w "Sygnałach Dnia" Radiowej Jedynki minister edukacji narodowej Dariusz Piontkowski.
Minister edukacji narodowej pytany o to, czy wszystkie szkoły po 23 maja zostaną uruchomione odpowiedział, że "przede wszystkim szkoły działają, tyle, że w innej formule - w formule kształcenia na odległość".
To nie jest tak, że dzieci i nauczyciele mają wolne, tylko pracują zdalnie. Tak dzieje się w większości krajów europejskich. Dziś jeszcze nie wiem, czy uruchomimy szkoły w pełni, to będzie zależało głownie od opinii ministra zdrowia, on tę opinię wyda na podstawie stanu epidemicznego. Jeżeli sytuacja epidemiczna pozwoli, to chociaż na kilka tygodni uruchomimy szkoły w tradycyjnej formule. Z tego co wiem, to uczniowie, nauczyciele i rodzice, tęsknią do tej tradycyjnej szkoły
- wyjaśnił szef MEN.
Dopytywany, czy scenariusz otwarcia i przywrócenia nauki, jest w ogóle brany pod uwagę, odpowiedział, że "jest to jeden z kilku wariantów, który rozważamy".
Patrzymy również na to, co dzieje się w innych krajach europejskich. Niektóre państwa zdecydowały się na przywrócenie nauki, inne nie, ale będziemy podejmowali decyzję za 2-3 tygodnie
- dodał Dariusz Piontkowski.
Mówiąc o zajęciach opiekuńczych dla najmłodszych uczniów za kilka tygodni, szef MEN wskazał, że "za kilka dni będziemy o tym mówić".
Chcemy poinformować o kolejnych etapach poluzowania gospodarki, w tym także o decyzjach dotyczących szkół. Pan premier będzie o tym mówił. To jest także jeden z rozważanych wariantów, mówił o tym w połowie kwietnia minister zdrowia, Łukasz Szumowski
- powiedział minister edukacji narodowej.