Kary finansowe za wypalanie traw powinny być bardziej dotkliwe - ocenił komendant Straży Pożarnej nadbryg. Andrzej Bartkowiak, który w sobotę po raz kolejny zaapelował, by nie wypalać terenów łąk czy nieużytków rolnych. Susza jest ogromna, nie ma żartów - przestrzegał.
W sobotę w Polskim Radiu komendant główny Państwowej Straży Pożarnej był pytany m.in. o problem wypalania traw, które powoduje liczne pożary.
Trudno mi jest znaleźć jakieś sensowne uzasadnienie tych działań. Zawsze zastanawiałem się wcześniej, że to wynika z jakiejś tradycji, ale już tyle zrobiliśmy w tym zakresie; tyle edukacji, rozmów, apeli, ale cały czas te rzeczy niestety się dzieją
- odpowiedział Bartkowiak.
W tym kontekście przypomniał niedawny pożar w Biebrzańskim Parku Narodowym, który objął prawie 5,3 tysięcy hektarów cennych przyrodniczo terenów.
Tam przecież to samo się nie zapaliło; wszyscy dobrze wiemy, że to była jakaś czynność ludzka, która spowodowała te pożary
- zaznaczył. Ocenił też, że nagroda finansowa za wskazanie sprawcy, która - jak przypomniano na antenie - sięga ponad 100 tys. zł jest imponująca i być może pozwoli ustalić osobę, która wywołała pożar.
Komendant PSP mówił też, że przed okresem deszczu strażacy kilkaset razy dziennie wyjeżdżali do pożarów łąk, nieużytków i lasów.
Susza jest ogromna i tu musimy być bardzo wrażliwi. Apeluję i proszę, żebyście państwo reagowali jeżeli widzicie takie zachowania ludzi (jak wypalanie traw), a do tych, którzy ewentualnie czują, że to jest im potrzebne do czegoś albo uważają, że tradycja wskazuje im taką drogę, to apeluję i proszę, żeby tego nie robili.
Naprawdę nie ma żartów. Bardzo często się zdarza, że ten pożar wymyka się spod kontroli; bardzo często się zdarza, że osoby, które wypalały zginęły w tych pożarach
- przekonywał Bartkowiak.
Nadbrygadier zgodził się też, że kary finansowe za wypalanie traw powinny być bardziej dotkliwe niż to jest obecnie i dodał, że obecnie właściwe ministerstwa przygotowują zmiany w prawie.
Jestem za, bo rzeczywiście trzeba zrobić z tym porządek
- stwierdził Bartkowiak, podając przykład ujęcia w ostatnim czasie osoby, która na terenie województwa kujawsko-pomorskiego podpalała las i strażacy musieli jeździć do wzniecanych pożarów po kilkadziesiąt razy dziennie.