Jak donosi „Wprost”, w PO narasta bunt przed koalicją z SLD w wyborach do Sejmu i Senatu. Ponoć niektórzy działacze nie wyobrażają sobie obecności na jednej liście np. z p. Joanną Senyszyn. Wcześniej wspólny start na jednej liście z SLD wykluczyło jakże odnowione po przegranej elekcji do europarlamentu PSL.
To ciekawe, jeszcze parę tygodni temu działacze zarówno PO, jak i PSL nie widzieli nic zdrożnego we wspólnym starcie z postkomunistami, a teraz zaczęli im oni „śmierdzieć”. Nagle przypomnieli sobie o swoim konserwatyzmie, chrześcijaństwie i innych wartościach, o których stopniowo zapominali przez ostatnie kilkanaście co najmniej lat. A ja myślę o nich, jak sprzątaczki z klubu Tęcza o prezesie Ryszardzie Ochódzkim: „Ci ludzie słowa prawdy w życiu nie powiedzieli”. Podejrzewam zresztą, że i ze szczerym myśleniem mają poważne problemy.