Wydana przez rzeszowską oficynę Libra Metropolia Lwowska obrządku łacińskiego i jej losy w pojałtańskiej rzeczywistości –-bo o tej książce mowa – to rzecz, która, jak pisze we wstępie do niej metropolita przemyski abp Adam Szal, zasługuje na pozytywne przyjęcie. Na pewno jednak trzeba powiedzieć więcej. Książka Profesora Drausa należy do tych nielicznych dziś publikacji, które powinny znaleźć się w bibliotece każdego polskiego patrioty. Choćby tylko dlatego, że w sposób piękny i mądry pomaga na nowo uświadomić sobie znaczenie, jakie ma dla Polski ta jej część, którą nazywamy Małopolską Wschodnią.
Chodzi o ziemię, której spoiwem była w II Rzeczypospolitej ustanowiona w roku 1925 bullą Piusa XI Vixdum Poloniae Unitas metropolia lwowska obrządku łacińskiego. Trzeba jednak pamiętać – i to Autor uświadamia nam u samego początku swojej opowieści – że mowa tu o strukturze zakorzenionej jeszcze w wieku XIV, choć ostatecznie ufundowanej we Lwowie „dopiero” w roku 1414. Zapoznając się więc z przedstawionymi w pracy Drausa jej dziejami najnowszymi, przypominamy sobie o Kościele, który na ziemi podległej władzy metropolitów lwowskich przez ponad sześćset lat formował i niósł przez dzieje polskość – ustanawiał tam Polskę.
Autor kreśli panoramę Metropolii, na którą z woli Piusa XI złożyły się archidiecezja lwowska oraz diecezje tarnowska, przemyska i łucka. Osobne karty poświęca też Draus Administraturze Apostolskiej w Lubaczowie i powstałemu w „Polsce pojałtańskiej” lwowskiemu Wyższemu Seminarium Duchownemu z siedzibą w Kalwarii Zebrzydowskiej. Rozwiązane we wrześniu roku 1950, odrodziło się ono w roku 1983 w Lublinie jako Wyższe Seminarium Duchowne Archidiecezji w Lubaczowie. Odrodzenie to wyraziło się m. in. w tym, że naukę w lubelskim Seminarium prowadzili „najwybitniejsi lwowscy księża profesorowie i ich wychowankowie”, przez co po latach raz jeszcze podkreślona została ciągłość dziedzictwa stolicy lwowskiej przenoszonego w przyszłość przez stolicę lubaczowską.
Myliłby się jednak ten, kto by sądził, że praca Profesora Drausa jest niszową książką „kościelną”, opowiadającą o instytucji stricte eklezjalnej. Tak nie jest. „Metropolia Lwowska” jest bowiem napisana tak, że jej czytelnik nie ma najmniejszej wątpliwości, iż Autor opowiadając mu o Kościele lokalnym Lwowa opowiada zarazem o Polsce w tym Kościele żyjącej. To życie Polski odzwierciedlone zostaje w biogramach wielkich pasterzy tych ziem – ludzi posiadających ogromne zasługi dla Ojczyzny i jej niepodległości, a dziś często zwyczajnie zapomnianych.
I to jest bodaj największa zasługa pracy Drausa: w setną rocznicę Odzyskania Niepodległości przypomina ona o ludziach, o których w uroczystych obchodach „polityczniej” było zapomnieć, choć ich zasługi dla Niepodległej są nie do przecenienia.
I tak na kartach „Metropolii” poznajemy Polskę za pośrednictwem arcybiskupów lwowskich św. Józefa Bilczewskiego, Bolesława Twardowskiego i Eugeniusza Baziaka; widzimy ją poprzez postać wielkiego pasterza żołnierzy niepodległości biskupa Władysława Bandurskiego; czytamy o jej losach na ziemiach rządzonych przez pogromcę masonerii biskupa przemyskiego św. Józefa Pelczara, przez toczącego niezmordowane boje z zalewem antyklerykalizmu na wsi biskupa tarnowskiego Jana Wałęgę, czy przez pasterza umęczonego Wołynia biskupa Adolfa Szelążka. Natomiast po roku 1944 widzimy na tych ziemiach Ojczyznę w osobach księży pracujących po okupacją sowiecką i przez Sowietów więzionych: o. Władysława Rafała Kiernickiego (mianowanego sufraganem lwowskim przez Jana Pawła II w roku 1991), ks. Hieronima Kwiatkowskiego, ks. prałata Zygmunta Hałuniewicza, ks. Kazimierza Stopy, o. Marcina Karasia i wielu, wielu innych. Na szczególną uwagę w tym okresie zasługują wyakcentowane przez autora postacie ks. dra Henryka Mosinga i ks. Jana Cieńskiego – tajnego biskupa lwowskiego, któremu sakry udzielił w roku 1967 Prymas Polski Stefan Kardynał Wyszyński.
W książce bardzo czytelnie zaznaczone zostaje pęknięcie roku 1945, za którą to datą zaczyna się coś, co, autor nazywa Polską pojałtańską, a co dla ponadpięćsetletniej metropolii oznacza doświadczenie, jakiego ani Kościół ani Polska nie doświadczyły na tych ziemiach nigdy w ciągu całej swojej historii. Tak pisze o tym Profesor:
W nocy z 3 na 4 stycznia 1945 roku NKWD dokonało masowej akcji aresztowań Polaków, głównie inteligencji i duchowieństwa (aresztowano m. in. biskupa Adolfa Szelążka w Łucku, ks. Stanisława Bizunia – wicerektora Seminarium Duchownego we Lwowie). Kościoły łacińskie obłożono wysokimi podatkami (…) W sierpniu 1945 roku eksmitowano arcybiskupa Baziaka z pałacu biskupiego (…). Jednocześnie zajęto gmach Wyższego Seminarium Duchownego, przeznaczając go na Instytut Medyczny. Od tej pory NKWD czterokrotnie przesłuchiwało arcybiskupa, zazwyczaj w nocy, wymuszając na nim wyjazd wraz z duchowieństwem do pojałtańskiej Polski. Władze sowieckie zdawały sobie sprawę, że w trwającej ekspatriacji Polaków, nazywanej przewrotnie repatriacją, Kościół odgrywał kluczową rolę. Toteż poprzez represje wobec Kościoła przyspieszano proces ekspatriacji. (…)
Wyludniała się archidiecezja, kościoły pustoszały, zapanował sowiecki «porządek».
31 marca 1946 roku zamknięto kurię metropolitarną, a święta Wielkanocne upłynęły w atmosferze przygnębienia. „Panował nastrój pogrzebowy… Wyczuwało się, że zamyka się wieko pewnej historii.” … 26 kwietnia 1946 roku arcybiskup Baziak wraz z kilkoma księżmi i siostrami zakonnymi wyjechał ze Lwowa.
Nominowany 3 marca 1962 przez Jana XXIII na metropolitę krakowskiego arcybiskup-wygnaniec Eugeniusz Baziak został jednocześnie ustanowiony administratorem apostolskim archidiecezji lwowskiej. Prosił on o pozostawienie go na funkcji arcybiskupa lwowskiego, ale decyzji w tej sprawie już nie doczekał. Zmarł 15 czerwca tego samego roku podczas obrad Konferencji Episkopatu Polski.
Osobne karty książki poświęca Profesor Draus ustanowionej 16 stycznia 1991 przez Jana Pawła II „Metropolii Lwowskiej w niepodległej Ukrainie” (taki tytuł nosi ten rozdział). Na stolicę lwowską powołany został wówczas arcybiskup Marian Jaworski.
„Wyczuwało się, że zamyka się wieko pewnej historii”. Słowa te, przywołane przez Autora jako podsumowanie wydarzeń lwowskich roku 1946, nie stanowiły żadną miarą zamknięcia dziejów ponadsześćsetletniej dziś Metropolii. Książka Drausa pokazuje, że nie stanowią też one zamknięcia dziejów Polski na obszarze tej Metropolii, która wrośnięta jest w Ojczyznę w sposób trwały. Ale żeby dzieje Polski biegły w przyszłość w Kościele, którego stolica wciąż trwa w Mieście Zawsze Wiernym, muszą powstawać – i muszą być czytane – książki takie jak praca Profesora Drausa.
Tekst ukazał się w Gazecie Polskiej Codziennie z 18 marca 2019 r. (nr 65/2282)