W podstawówce uczyliśmy się o Mezopotamii, w gimnazjum – o Mezopotamii, w liceum była powtórka z Mezopotamii. Na XX w. nie starczało czasu, bo kończył się rok szkolny i nauczycielki historii nie wyrabiały programu – tak podczas Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych pewien osiemnastolatek tłumaczył znajomemu, dlaczego tak mało wie o podziemiu niepodległościowym.
Przy dewastacji systemu oświaty, jaką funduje nam PO, powinniśmy się cieszyć, że choć młode pokolenia nie wiedzą nic o sowieckiej okupacji w Polsce, to jednak były uczone przynajmniej o rozbiorach. I – gdy nauczyciel był zdeterminowany – o niemieckiej agresji na Polskę. Mimo starań reformatorów z PO Holokaust wciąż kojarzony jest przez młodzież nie tylko z zespołem niejakiego „Nergala" vel „Holocausto". Przy obcięciu przez PO godzin lekcji historii ze 150 do 60 można zakładać, że wielu nauczycieli „nie wyrobi" z programem i rozbiory oraz II wojnę światową sobie daruje.
Zresztą przykład idzie zza naszych granic. Niemieccy uczniowie prawie nie dotykają kwestii zbrodni z okresu II wojny, rosyjscy nie uczą się o zbrodniach sowieckich. I komu tu tłumaczyć, że robienie z historii w polskich szkołach kadłubka wpisuje się w politykę historyczną Niemiec i Rosji?
Źródło:
Anita Gargas