Fundacja Pomoc Polakom na Wschodzie złożyła zawiadomienie do warszawskiej prokuratury ws. dysponowania środkami publicznymi przez Michała Mackiewicza, prezesa Związku Polaków na Litwie. – Mamy do czynienia z dużymi nieprawidłowościami, do których najprawdopodobniej doszło świadomie – mówi „Codziennej” Rafał Dzięciołowski z rady fundacji.
Związek Polaków na Litwie, czyli największa tamtejsza polska organizacja społeczna, licząca ponad 10 tys. członków, część środków na swoją działalność otrzymuje z polskiego Senatu. Pośrednikiem między związkiem a Senatem jest Fundacja Pomoc Polakom na Wschodzie, która dopatrzyła się nieprawidłowości w rozliczeniach ZPL.
– Sprawa dotyczy dotacji celowej, której przyznanie odbywa się na takich samych zasadach jak środków publicznych. A jak wynika z dokumentów, mamy do czynienia z dużymi nieprawidłowościami, do których najprawdopodobniej dopuszczono świadomie. Nie mogę powiedzieć, o jaką skalę chodzi. Ale warto przypomnieć, że środki przeznaczane na organizacje Polaków poza granicami kraju są dość duże, a najwięcej z tej puli otrzymują organizacje polonijne na Litwie – tłumaczy w rozmowie z „Codzienną” Rafał Dzięciołowski z rady fundacji.
W sprawie wspomnianych nieprawidłowości fundacja złożyła niedawno zawiadomienie do Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Na przesłuchanie wezwano Michała Mackiewicza, prezesa ZPL, który pod koniec maja ponownie został wybrany na tę funkcję.
– Uznano, że nasze zarzuty mają potwierdzenie w faktach – komentuje Dzięciołowski.
A jak na wspomniane zarzuty reaguje sam zainteresowany?
– Jestem parlamentarzystą innego kraju. Jeżeli prokuratura w Polsce ma do mnie jakieś pytania, powinna wysłać oficjalne pismo do prokuratora generalnego na Litwie, który wyjaśni procedury wobec posła, objętego immunitetem – mówił Mackiewicz podczas swojego wystąpienia po zwycięskich wyborach.
– Natomiast jeśli chodzi o ZPL, to wszystkie faktury, wszystkie umowy, są sprawdzane. Te zarzuty są oszczerstwem – dodał.
Cały tekst w weekendowej "Gazecie Polskiej Codziennie"